Recenzja Blood lad


Mamy piękną złotą zimę jak mawiają złośliwcy. Co w takim razie zrobić na poprawę nastroju? Obejrzeć komedie! A więc zabierzmy się do roboty.

Nie będę owijał w bawełnę Blood lad, którym będę tu pisał to przeciętniak. Co prawda zjadliwy, ale jednak produkcja z średniej półki. Studio odpowiadające za tą serie, chyba nie wiedziało w którą stronę zamierza, a także czym dokładnie ich dzieło ma być. Nie jest to ani parodia innych tytułów lub podgatunku ecchi, a z shonen to może co najwyżej stała na jednej półce.  


Wszystkie wymienione elementy charakterystyczne dla tych gatunków są zawarte w Bl. Niestety, żadna się nie wyróżnia, a szkoda bo potencjał jakiś był, lecz nie został wykorzystany. Celowanie do jak największej grupy odbiorów zawsze kończy się marnie. No ok, a co w takim razie poszło dobrze?

Hmm, to jest pytanie za 100 punktów. Bohaterowie wyszli całkiem przyzwoicie mimo faktu, że są szablonowi. Protagonista to obibok z sporym ego. Trafiająca do świata demonów Yanagi Fuyumi jak na to nie patrzeć to dama w opałach, która potrzebuje swojego rycerza w lśniącej zbroi. Mamy też wilczka, który zachowuję się jak Vegeta z Dragon Ball. Innymi słowy mamy tu czarno biały świat bez żadnych pośrednich odcieni szarości.


Jedyne co wybija się nieco ponad przeciętność są to animację i modele postaci itp. Oczy przynajmniej nie „krwawią” od patrzenia. Zapewniam jednak, że jest to seria, która idealnie się nadaję dla tych co chcą się zrelaksować i nie wysilać swoich szarych komórek.

Przejdę teraz do sedna sprawy. Fuyumi przypadkiem trafia do czegoś w rodzaju zaświatów, czy jak pisałem wcześniej świata demonów. Szybko wpada w kłopoty i potem w dużym skrócie ginie, ale nie jest to koniec. Ma szczęście, że Staz szef dzielnicy jest…. otaku, tak demon jest fanem japońskiej kultury masowej i ludzi.


Celem głównym jest odwrócenie bieżącej sytuacji i przywrócenie damy w opałach do życia. W ciągu kolejnych 9 odc, trafimy na bardziej barwne postacie epizodyczne jak bałwan, który twierdzi, że mu zimno lub postacie drugo planowe. Antagonistą w tym sezonie jest brat naszego obiboka i bliżej nieokreślony król.  

Nie uświadczymy też pamiętnych walk lub jakiś momentów, bo takich niema. Jedyne co jest warte wspomnienia to fakt przemiany Staza, do którego powoli dociera, że to jego wina i akceptuje ten fakt.

Czy warto obejrzeć Blood lad? Jeśli nie macie niczego lepszego do obejrzenia to tak. W innym przypadku odradzam. Na tyle produkcji jakie powstały ta może poczekać na sezon ogórkowy lub inną suszę. Do tego historia się urywa w połowie. Mamy początek kolejnego sezonu, ale jest to tylko jeden epizod typu ova. Ocena 6/10.   

Udostępnij:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Translate

Czytelnicy

Wyświetlania