• Recenzje

    Tutaj znajdziecie posty dotyczące w których omawiam wszelakie gry wideo

  • Manga i anime

    Jeśli chesz obejrzevć fajne anime i przeczytać interesującą mangę to zajrzyj tutaj

  • Filmy i seriale

    Warto czasem zrobić sobie przerwę na dobre kino. W tym dziale opisuje swoje wrażenia z produkcji, które miałenm okazję obejrzeć

  • Publicystyka

    Warto się czasem zastanowić nad róznymi tematami, czy to gier, a może jeszcze innymi w tym miejscu znajdziecie do jakich wniosków doszedłem

Retro recenzja Prawo Bronxu z 1993 r.

Tym razem leci polecajka, która podesłał mi Kacper z Blogu 137, Prawo Bronxu z 1993 r. Dla odmiany nie będzie to kino, akcji choć tej nie zabraknie. Mamy tutaj typowe życie gangstera z dramatem w tle.

Zastawiam się od czego zacząć, a jest tego naprawdę dużo. Od pierwszych chwil kiedy narrator zaczyna opowiadać swoją historię ujrzałem coś znajomego. Może być to Max Payne, albo inny klasyk pokroju Ojca Chrzestnego. Była to zapowiedź czegoś większego, poczułem siłę chłopców z miasta, mafię.


Wszystko to, aby dostać później spora liczbą przebitek na dzielnice. Nie chodziło tu o sam kontrast jako taki. Miejsce gdzie się rozgrywa Prawo Bronxu jest w pewnym sensie kolejnym bohaterem, który się zmienia, przekształca i dorasta. Fabuła filmu pokazuje starych gangsterów, którzy sami dorastali w okresie prohibicji. Powiedzieć można to był wymierający gatunek.

Istotą filmu było pokazania tego gangsterskiego świata z perspektywy młodego człowieka Calogero "C" Anello. Jego historie poznaje się w dwóch aktach jako dziewięciolatka, w którego wciela się Francis Capra, a następnie jako siedemnastolatka grał go Lillo Brancato.

Powiem szczerze, że młody gówniarz nie wypadł najlepiej w swojej roli. Był zbyt oderwany, aby traktować jego podziw, czy nawet obsesje wobec lokalnego bossa za rzeczywisty. W wielu momentach był co tu mówić fatalny. Tym bardziej pozostali jak De Niro chociażby nadrabiał to aż nazbyt widoczny sposób. No, ale mały dopiero zaczynał więc nie powinno się tak bardzo od niego wymagać.


Napomknąć też trzeba o drugim już starszym odtwórcy. Tutaj sytuacja miała się zgoła inaczej. Wyraźnie zmienił się styl i widać, było lepszy warsztat aktorski, choć w scenach miłosnych mógł być bardziej rzeczywisty. Jednak bardziej niż jego umiejętnościami przyjrzałbym się pewnym scenom, które ewidentnie powinny być nieco krótsze. Zważając na sytuacje społeczne pewne wydarzenia raczej skończyłyby się nieco inaczej. Lecz film, to film i swoje prawa ma. 

Wracając do fabuły, obserwując jak Calogero dorasta dostaje on nauki od trzech osób. Jest to dość zakręcony wątek, bo nie rodzice byli tymi, którzy dali mu najwięcej. Prawdziwym mentorem chcącym dla niego najlepiej okazał się Sonny. No sorry, musiałem to napisać. Po przez lekcje jakie mu dawał pokazał jak bardzo wielowymiarową jest postacią.

Rady i motywacje jakie dawał pokazały, że zrozumiał swoje błędy i decyzje jakie podjął. Nie będę go jakoś idealizował, bo kryształowy on nie jest. Przestępca to przestępca, ale mocno stąpał po ziemi. Wraz z tym jak zmieniał się protagonista zmieniał się Bronx.


Przestawiona sytuacja społeczna to drugi istotny temat. W USA rasizm to całkiem inny temat niż to co znamy w Polsce. Od początku konflikt się rozgrywał między białymi, a czarnymi. To pierwsza rzecz, a następnie zmiana w półświatku. Gangi motocyklistów to całkiem coś nowego. Byli tym, co murzyni dla szeregowych obywateli, rakiem. Dość szybko zresztą pokazali wszyscy co sądzą jedni o drugich.

W całym trym sajgonie dodano wątek miłosny rodem z Romea i Julii, bo czemu nie? Na swój sposób wpisywało się w dramatyczny charakter tej produkcji. Miłosne zaloty jako takie nie były złe, lub dobre. Były po prostu przeciętne i mogą ujść w tłoku. Bardziej niż to ochanie liczyło się jak wspomagało to rozterki moralne Calogero. Po której stronie stanąć, czy tak wypada i co powie ojciec i przyjaciele itp.

Całe to wydarzenie nadało większej głębi, bo już nie ograniczono się do pokazywanie mafii jak to miało miejsce z początku. W drugiej połowie typowo skupiono się na okresie buntu i tego co wydarzyć się może wychowując się w tej dzielnicy.


Na koniec warto pochwalić powinienem fantastyczny podkład muzyczny. Liczne przeboje to czysta klasyka. Dodało to wiele uroku i odpowiednio nakreślało poszczególne sceny. Jeszcze jedna, może dwie pochwały. Nie jestem pewien, ale jak pokazali po raz pierwszy żyjącą dzielnice to miałem wrażenie zobaczenia sceny z Mafii 2, w której Vito wychodzi więzienia. Ten sam wajb i pokazanie: oto nowa epoka się zaczęła.

Następnie społeczeństwo nie będące jedynie tłem, a ważnym elementem pozwalającym uwierzyć w to co chcą pokazać twórcy. Dopracowano to w najmniejszych szczegółach. Liczne rozmowy i interakcje mimo chodem podbijali wrażenia z seansu. Natomiast kropka nad i było wierne otworzenie otoczenia te auta, moda i lokale. Wszystko to sprawiało, że chciało się tylko jeszcze.

Czy warto obejrzeć Prawo Bronxu? Zdecydowanie, znajdzie się tam wszystko co najlepsze jeśli szuka się dojrzałego dramatu o chłopcach z miasta. Wykorzystanie perspektywy dziecka, a następnie nastolatka dało możliwość lepszego zrozumienia tamtego świata lat 60-tych. Ocena końcowa 9/10.


Na koniec mała ciekawostka jaką znalazłem:
W filmie pojawił się błąd historyczny: w scenie, w której samochód zostaje podpalony koktajlem Mołotowa, w tle widać parkometry, które zostały wprowadzone w latach 70. XX wieku, mimo że akcja filmu osadzona jest w latach 60.
Share:

Translate

Szukaj na tym blogu

Czytelnicy

O mnie

Moje zdjęcie
Na blogu znajdziecie obiektywne recenzje xD o mangach, anime i grach wideo, filmy i seriale. Dziele się swoimi spostrzeżeniami starając się promować wartościowe produkcje.

Kategorie