• Recenzje

    Tutaj znajdziecie posty dotyczące w których omawiam wszelakie gry wideo

  • Manga i anime

    Jeśli chesz obejrzevć fajne anime i przeczytać interesującą mangę to zajrzyj tutaj

  • Filmy i seriale

    Warto czasem zrobić sobie przerwę na dobre kino. W tym dziale opisuje swoje wrażenia z produkcji, które miałenm okazję obejrzeć

  • Publicystyka

    Warto się czasem zastanowić nad róznymi tematami, czy to gier, a może jeszcze innymi w tym miejscu znajdziecie do jakich wniosków doszedłem

Recenzja Metro Exodus: The Two Colonels (PS5)

Poszło szybciej niż myślałem.

Ostatni etap tej epickiej historii został zakończony. Metro Exodus mogę odhaczyć i przejść dalej. Jednak przygoda to była przednia. Drugie ogrywanych DLC jest stosunkowo nierówne.


The Two Colonels jest to dość krótkim dlc, które praktycznie da się przejść przy jednym posiedzeniu. Jeśli nie graliście podstawki to lepiej sobie odpuścić, bo jest naprawdę fabularnie świetnym uzupełnieniem.

Jak sam tytuł mówi mamy tutaj dwóch pułkowników, ale są oni przede wszystkim ojcami, którzy zrobią wszystko dla swoich dzieci. Kampania tego dodatku do praktycznie sam finał we Władywostoku.

Jak się ogrywa kolejną produkcję w postapo to już się do pewnych rzeczy człowiek przyzwyczaja. Jednak tutaj zmarli dostaną możliwość przekazania swojej strasznej historii.


W jednym momencie był nawet słyszalny złowrogi głos. Odchodzę trochę od tematu, ale jak to usłyszałem to, aż podskoczyłem na fotelu. Nigdy więcej słuchawek! (śmiech).

Wydarzania jakich byłem świadkiem to klasyczne ratowanie siebie, a reszta mnie nie interesuje. Odnoszę wrażenie, że jak dalej zacznę odnosić do aspektów fabularnych to zdradzę za wiele. Postaram się jednak już ograniczyć do dosłownego minimum z pobocznych faktów.

Akapit ten zmieszam z rozgrywką, bo o dziwo będzie to kulało najbardziej. Główną bronią protagonisty jest miotacz ognia. W pierwszych minutach jest nawet użyteczny i dość efektywny dając poczucie... sporych możliwości.


Sytuacja zaczyna się gwałtownie zmieniać jak tylko cel zaczyna się ruszać. Dodam, że jeśli jeszcze tego jest dużo to będzie droga przez mękę. Zwykły karabin to tylko zmiana magazynku i hulaj dusza. Tutaj dochodzi jeszcze zmiana zbiornika z paliwem.

Żeby było zabawniej robi się to automatycznie w najróżniejszych momentach. Na dokładkę broń owa ma humory swoje, co tylko pogarsza sprawę.

Natomiast na plus dodam, że nie zabraknie amo i apteczek. No może, jeden raz był z tym problem. Jeśli gdzieś niedobory były szczególnie widoczne to w walce z bossem. Dobrze, że jest tylko jeden jako taki. Kolejny był już niesmacznym żartem.


W trakcie kampanii i licznych wymian ognia, bo i do takich dochodzi smażenie zaliczyło przerwę. Na chwilę wracają stare dobre giwery, aby zaliczyć błąd w jednym z etapów. Npc zapomina co ma zrobić i klops.

Z zalet mogę dodać naprawdę dobrze napisanych bohaterów. Relacje i to co nimi kierowało było naprawdę przekonujący. Pozwoliło mi jeszcze bardziej ich polubić. Przez tak dobrze wykona robotę byłem w stanie przebić przez kampanie.

Jeśli ktoś by mnie zapytał o grafikę, to powiem tak. Lokacje są naprawdę zrobione na bogato i nie mam jak się do nich doczepić. Sporo one opowiadają, jeśli tylko pozwoli się im na to.

Podsumowujmy jak wypadło dlc The Two Colonels? Mimo że krótkie to nie przeszkodziło to w cieszeniu się tym, co przygotowano. Fabuła też niczego sobie, tylko zakończenie mogło być mniej banalne i bardziej logiczne. Tutaj po prostu zabrakło kropki nad „i”. Ocena końcowa to 7/10.
Share:

Recenzja Metro Exodus: Sam's Story (PS5)

Opóźniony tekst, ale jest. Niezależnie kiedy go czytacie, czy w sobotę wieczór, a może w niedzielny poranek serdecznie przepraszam i dziękuje za cierpliwość :D

Na pierwszy ogień idzie Sam Story to dlc jest bezpośrednią kontynuacją podstawki Metro Exodus. Pierwsze minuty to prawdziwe tsunami klimatyczne i chęć zobaczenie wszystkiego co gra ma do zaoferowania.


Po chwili, może ciut później rzuca się się w oczy zastosowania czegoś podobnego do rybiego oka. Nie jest to widoczne, aż tak jak na pierwszych odsłonach Harrego Pottera na Ps1, ale wrażenie jest naprawdę zauważalne.

Fabularnie nie jest najgorzej. W sumie cały ten dostatek to jedno wielkie zadanie, które prowadziło mnie do SPOILER łodzi podwodnej z antagonistami. Nie będzie to niczym nadzwyczajnym jak dodam, że chodzi o zdobycie paliwa do tej „przepustki” do domu.

Twórcy Metra pokazali pewna przykra prawdę o człowieku. Ludzie, ludzie się nigdy nie zmieniają. Wędrując po świecie nie miałem okazji na jakąś dużą interakcje z bohaterami niezależnymi. Wszelkie półotwarte lokacje były zalane, co skutecznie utrudniało zwiedzanie. Natomiast nowa atrakcja, o której napisze później dopełniało dzieła.


W kwestiach fabularnych też zaliczyłem parę niezapomnianych momentów. Lokalni też wiedzą jak się zabawić. Jednak przez większość czasu będzie to tylko eksplorowanie i słuchanie co bandyci mają do powiedzenia. Jak się ktoś uprze można zrobić parę misji pobocznych typu fedex, lecz zalane miasto skutecznie zniechęca od tego.

W przypadku jednego z zadań fabularnych wyraźnie devowie zachęcają do zwiedzenia paru miejsc, gdzie może się znajdować cel. Jeśli ktoś chce to od razu zacznie misje, a inny mogą chcieć postać przed drzwiami. Cokolwiek się wybierze to nie ma znaczenia. Trasa prowadząca do tych punktów jest skopana.

Ale, jak to możliwe? Zapyta ktoś, a no tak jest, bo płynąc kierując się tylko „rzeką” trafi się na 100% do celu. Czy to nie jest cudowne, to po cholerę te opcjonalne wybory dali? Jak już się zejdzie na ląd to trzeba się zmierzyć z bandziorami. Si jest w tym dlc mocno ogłupione. Npc cierpliwie czekają na łaskę lub nie łaskę gracza. Jak się ukryłem z kontenerem na śmieci to już praktycznie nie wiedzieli, gdzie szukać.


Podobnie było w budynkach. Chodzili sobie grzecznie i informowali głośno i wyraźnie co robią. Miło z ich strony. Skoro jestem już przy nasłuchiwaniu. Dalej występuje problem z napisami. O ile słychać co mówią to napisy już się nie raczą wyświetlać. Ciekawostka jest, że nie ma przymusu robić masakry można ich ogłuszyć.

Raz tylko spotkałem się z sytuacja kiedy jeden z nich rzuca broń i się podaje. Brzmi znajomo? Tym razem nie czeka zabawa w kata i złe zakończenie, jeśli się zacznie wybijać bezbronnych. Kolejna mechaniką z spaniem początkowo nie było. Już myślałem, a może się to nie przyjęło i odgórnie dadzą jakąś liczbę potworów i ludzi niezależnie od pory dnia?

Okazało się całkiem inaczej, bo dopiero dość długim czasie miejsca w których dało się zrobić lulu pokazały się z powrotem. Wrócę jeszcze do wątku z decyzjami, występują one tutaj w pewnej szczątkowej formie. Polegają one na przeciśnięciu krzyżaka i zobaczeniu co się stanie. W jednym momencie jest nawet... wybuchowo (dla formalności dwa razy).


Główną zmianą jaką wprowadzili był sztorm. To nic innego jak radioaktywny deszcz zabijający w parę sekund. Osobiście nie odczułem tej nowości jako coś w rodzaju przełomu, czy elementu wpływającego zasadniczo na całą rozgrywkę. Należy to odbierać jako element, który urozmaica wędrówkę po Władywostoku.

Nie zabrakło też nagłych wydarzeń, a raczej wydarzenia, gdzie zgraja bandziorów rzuca się między dwoma budynkami na Sama. Wspominam o tym tylko dlatego, że jest to jedyny moment kiedy ich tam nie ma przez cały czas, a pojawiają się, gdy się podejdzie odpowiednio blisko. Do kulminacyjnego miejsca da się podejść z dwóch stron i jak się człowiek schowa widzi się jak z miejsca w którym nikogo nie było pojawiają się właśnie oni. Po co to?

Nie zabrakło też walki z bossami. Aby ocenić to jak trzeba należy wziąć dwie rzeczy pod uwagę. Kiedy się tam trafi w pierwszym przypadku jest to całkowicie zależne od własnej decyzji. Druga rzeczą jest sam wachlarz umiejętności wroga. Jeśli czytaliście mój tekst o podstawce tutaj to wiecie już wszystko. Nic się nie zmieniło w tej kwestii.


Zostając jeszcze przy mobach. Mutanty jakie zamieszkujące zniszczone miasto potrafią niekiedy dać w kość. Zaliczyłem moment, gdzie już po tych kilku godzinach miałem dość. Zapisałem stan i wyłączyłem Ps5. Przy nowej sesji zauważyłem brak paru przeciwników. Czy to rodzaj systemy wsparcia jak w Dead Island?

O grafice nie będę pisał, bo jest to ten sam silnik, te sam poziom i nic się nie zmieniło. Istotniejsza sprawą były pewne bolączki projektowe w przed ostatniej miejscówce. Jest to trochę ironiczne jak zmieszano tam realizm z fikcją. Jakiś geniusz postanowił dodać nieco wiarygodności w kwestii technicznych,

Uszkodzenie maski ochronnej było równoznaczne z zgonem. Dziwnym trafem ta zasada nie działa jak już wracałem z powrotem. Pies trącał, że wciąż człowiek jest w tych samych podziemiach. Inną rzeczą do której podeszli swobodnie jest działanie elektroniki. Wszystko działało, a promieniowanie radioaktywne nie miało najmniejszego znaczenia. Przypomnę tylko jak oczyszczano reaktor 4 w Prypeci sprowadzane jokery z Niemiec nie dawały rady i szybko padały. Taki tyci szczegół.


Sam finał Historii Sama to jest najmocniejszą cześć w czasie, której się naprawdę świetnie bawiłem. Amo było pod dostatkiem i można było się wreszcie porządnie się wyszaleć. Teraz sobie przypomniałem jak znowu wykorzystano trik z teleportującymi się bandytami. Naprawdę ułańską mieli fantazje.

A teraz przyszła pora na wszystko to co zapotniałem lub nie pasowało wyżej. Sam dostaje gadżet dzięki, któremu będzie można znajdować ważne rzeczy do craftingu itp. Nawet nie włączajcie opcji dźwięku w padzie. Będzie to ryczało jak krowa na pastwisku. Szybko obrzydzi z korzystania. Kolejna rzeczą będzie stan techniczny. Poszło całkiem dobrze, jedynie raz trafiłem na lewitujący przedmiot i udało się przeskoczyć przez ścianę.

Podsumowujmy Sam Story to jest naprawdę przeciętny dodatek i nic więcej. Czuć było wszelkie ograniczenia i cięcia kosztów. Rozumiem intencje twórców z tym zalaniem miasta, ale nie zmienia to faktu, że nie było czego zwiedzać. Magia polegająca, a odnajdywaniu czegoś interesującego praktycznie znikła. Nie było tragedii, ale nie mógłbym postawić tego na równi z podstawką. Ocena końcowa 6.5/10.

Share:

Translate

Szukaj na tym blogu

Czytelnicy

Kategorie