Recenzja Dante Inferno na PSP

Ogłoszenie parafialne: skończyłem ogrywać tytuły na konsolach Sony. Nie oznacza to, że nie pojawi nic więcej na blogu. Chodzi jedynie o to, że teraz przez jakiś miesiąc dwa będą omawiane tytuły z Nintendo, a następnie z Xbox’ów.

No dobrze skoro już wiemy co i jak to przejdę do recenzji gry Dante Inferno wydanej na konsole 7 generacji i PSP. Specjalnie podkreśliłem to ponieważ ten właśnie port jest recenzowany w tym tekście.


Pierwsze wniosek po przejściu kampanii był taki klon God of War z pewnymi różnicami. Oczywiste jest zmiana religi, ale nie do tego zmierzam. Chodzi o same dobijanie wroga, gdzie trzeba było masakrować „kółko” na padzie.

W GoW wnerwiało mnie to niemiłosiernie specjalnie kłaść pada, a następnie robienia prawie tego samego co z bossem. W DI tego na szczęście nie było chwała Bogu (śmiech). No, ale tak na poważnie jest spora ulga jak nie trzeba powtarzać jednej czynności z takim „entuzjazmem”.

Dante miał być pogromcą Kratosa, o ile to w ogóle jest to możliwe. W pewnym sensie udało mu się to, bo raz dorównał jeśli nie przewyższył okrucieństwem, a dwa jego wachlarz umiejętności o wiele bardziej jest przystępny.


Jest to o tyle dziwne z tego powodu, że miałem nieodparte wrażenie, że liczba skilli była skromniejsza. Nie sprawdzałem tego. Twierdzenie opieram jedynie na tym jak zapamiętałem pierwszą część GoW na Ps2.

Fabularnie jest nawet dobrze, doskonale widać co się stało i czemu protagonista jest tam, gdzie jest. Skłonny jestem pochwalić twórców jak zaprezentowali duchownych, którzy wysłali krzyżowców do Ziemi Świętej. Ich chciwość i zło, aż się wylewało, co w sumie pokrywa się z rzeczywistością.

Natomiast jak się już przejdzie dalej jest po prostu zadawalająco. Nie jest to wybitna historia, wróć ekranizacja, bo samo dzieło literackie to inna klasa ma się rozumieć. Sytuacja się zmienia jeśli chodzi o same poziomy i ich zawartość.


Poszczególne kręgi nie są jakieś długie, a raczej krótkie. Dzięki temu nie zdążycie się nimi znudzić, ale też nie nacieszyć. Mimo ograniczeń platformy jaką jest PSP to czuć epickość na każdym kroku. Jak to ktoś zauważył nikt nie chciały się tam znaleźć.

Walka z przeciwnikami jest całkiem wymagająca, a co niektórzy bossowie są naprawdę ciekawie zaprojektowani. Skoro o nich mowa to nie będzie to wielkim spoilerem jak wspomnę, że spotka się tam rodzinkę. Najbardziej mnie zastanowił szwagier Dantego, który nic nie zrobił złego, a mimo to trafił do piekła.

Jedną z rzeczy do których muszą przyczepić jeśli chodzi o walki z szefami jest znikający za ekranem znaczek R, który sygnalizuje możliwość wykończenia wroga. Jeśli się go nie zauważy trzeba powtarzać końcową rundę. Nie jest to zasadą, bo w większości jeden może dwa przyłożenia ponownie uruchomią qte.


No dobrze, ale jak lub czym walczy się z tymi piekielnymi hordami? Krzyżem, który robi za magiczny artefakt i kosom, którą się „pożyczyło” od kostuchy. W trakcie przejść między kręgami można trafić na dusze, które można ukarać lub wysłać do raju. Zależnie od wyboru będzie się dostawać Pd do kosy lub krucyfiksu.

Nie ma możliwość wymaksowania obu drzewek jednocześnie, a przynajmniej w pierwszym podejściu. Twórcy udostępnili New game + i tam z stanem końcowym można znów zrobić przebieg po piekle i odblokować brakujące umiejętności.

Oprócz wspomnianych duszyczek są jeszcze do odnalezienia srebrniki Judasza. Będą potrzebne do odblokowywania ataków itp. Mała ciekawostka jeśli chcieliście kogoś uratować z potępionych z portu na stacjonarną konsole to włączała się gra rytmiczna podobna do Gutitar Hero Live. Natomiast w wersji na handhelda już tego nie ma.


W samym Dante Inferno nie zabraknie też zagadek. Większość z nich przechodzi się samoczynnie. Nie jestem pewny, czy te etapy były częścią łamigłówek, ale nie raz można było stracić orientacje, gdzie należy się udać. Przyznam, że to trochę męczące było.

Podsumowując DI na PSP dobrze się zestarzał. Gracze co prawda skarżą się na wersje na duże konsole, ale w tym przypadku tego nie było czuć. Animacje wciąż zachwycają płynnością i praktycznie błędów nie było. Mniejsza liczba skilli umożliwiła szybsze zapamiętanie i wykręcanie dłuższych combosów. Sądzę, że mogę wystawić Dante Inferno 8/10.

Udostępnij:

Translate

Czytelnicy

Wyświetlania