• Recenzje

    Tutaj znajdziecie posty dotyczące w których omawiam wszelakie gry wideo

  • Manga i anime

    Jeśli chesz obejrzevć fajne anime i przeczytać interesującą mangę to zajrzyj tutaj

  • Filmy i seriale

    Warto czasem zrobić sobie przerwę na dobre kino. W tym dziale opisuje swoje wrażenia z produkcji, które miałenm okazję obejrzeć

  • Publicystyka

    Warto się czasem zastanowić nad róznymi tematami, czy to gier, a może jeszcze innymi w tym miejscu znajdziecie do jakich wniosków doszedłem

Recenzja seriali Nicolas Le Floch

Była gorąca Italia to przyszła teraz pora na nie gorszą Francję. Pora przenieść się do XVIII wiecznego Paryża.

Pociąg ruszył i nie zamierza się zatrzymać. Choć z braku torów będzie musiał zrobić przestój w krainie wina, śpiewu i walk o władzę w królestwie Ludwika XV. Serial Nicola Le Floch z 2008 r. to na swój sposób dobrze wszystkim znana produkcja. Dość prosta w swoich założeniach.


Występuje w nim wątek główny będący niczym innym jak klamrą wspólną dla wszystkich wydarzeń. Raz jest to bardzo namacalne niemalże jednolita masa, innym razem jedynie symboliczna. Poszczególne sprawy będą się mieściły w dwóch odcinkach. Jeśli zajdzie taka chęć to jak najbardziej można losowo wybierać śledztwa prawie nic nie tracąc.

Pewne smaczki lub drobne zmiany następują. W większości przypadków nie mają one większego znaczenia. Jedynie mogą bardziej zainteresować, jeśli wciągnie was szerszy kontekst historyczny. Są też wątki mniej istotne politycznie, które w praktyce samemu trzeba było sobie dopowiedzieć jak się one zakończyły, tyle w słowie wstępu.

Zróbmy krok do przodu, a następnie obrót wokół młodego komisarza Le Flocha znanego w królewskich kręgach jako markiz de Ranreuil. Kto nam się ukarze? Wytrawny łowczy, czarny upiór o uśmiechu Mefistofelesa Gethego. Nikt nie wie, co naprawdę się kryje za jego bystrymi oczami.


W każdej sprawie ukazuje się jako nieugięty mściciel, który nigdy nie ugiął się pod naciskiem prawa, a tym samym doprowadzał do białej gorączki generała policji Antoine de Sartine. Równocześnie wielki nacisk położono na wszelakie podboje miłosne. Choć nie mogę być pewny, czy to na pewno odpowiednie słowo. Bardziej nazwałbym licznymi uciechami cielesnymi będącym dość częstą aktywnością komisarza.

Poszczególne sprawy dość mocno opierały się na określonym schemacie. Niekiedy dochodzi do jakiś przebłysku i pewne sprawy schodzą na dalszy plan. Początkowo jak wszystko opierało się na spiskach przeciw królowi i było to całkowicie akceptowalne. Lecz im dalej przesuwała się fabuła to odczuwało się pewien niesmak. Gorzki posmak był w szczególności odczuwalny w epizodach w których pozornie przestępstwo nie zahaczało o samą górę.

Pierwsza sprawa jaka miała miejsce napawała mnie nadzieja na liczne łamigłówki. Ślady niczym okruszki w Jasiu i Małgosi, które wyprowadzą z lasu. Wstępnie tak było nie można się z tym nie zgodzić. Poszczególne poszlaki pokazywały się dając szanse na obstawianie sprawcy. 


Akcja przez cały czas utrzymywała wysoki poziom. Okraszono to naprawdę ciekawymi dyskusjami, jak i luźnymi wymianami zdań. Podobnie ma się sprawa z bohaterami mający wyraźnie zarysowaną charakterystykę. Ich autentyczność naprawdę podbijała jakość. Przez wykorzystanie mocnych stron bez problemów dało się przymknąć oko na pewną gdzieniegdzie monotonię. Warto wspomnieć jak mocno przyłożono się do budowy lokalizacji i kostiumów. Idąc tą myślą warto pochwalić poziom szczególności pozwalający poczuć, a nawet niemalże być w tamtym dość burzliwym czasie we Francji.

Takie śmieszne zalety łatwo było odrzucić i zbagatelizować. Jednak interakcje między sami figurami robiły naprawdę swoje. Sartine mimo bycia swojego rodzaju kartą zagadka wprowadzał wiele zamieszania na ekranie kiedy miał takową okazje. Raz jego wstawki były śmiertelnie poważne, a innym przerysowane. Tak, czy inaczej nie mogłem się oprzecz wrażeniu, że miałem go odbierać głównie jako bohatera komediowego. Ewentualnie sam się tego doszukuje w tej postaci.

Skupię teraz bardziej na śledztwach. Jak wspominałem, pisałem i omawiałem w większości wypadków dotyczyły jego wysokości Ludwika XV, a następnie jego wnuka o którym napiszę później. Tematem głównym zazwyczaj jest morderstwo. Banał, warto w takim wypadku bardziej się skupić na motywie zabójcy. Celowo uniknąłem słowa mordercy, bo sprawcy nie byli szaleńcami działającymi wyniku szaleństwa.


Poszczególne śledztwa to w sumie jeden i ten sam schemat. Najpierw znajdują denata, a potem trafia do Samsona (kata), który robił sekcję zwłok. Oczywiście sprawa nie jest, aż tak prosta i wymaga licznych przedsięwzięć mających usprawnić cała sprawę. Diabeł jednak tkwi w szczegółach. Weźcie poprawkę na czas i mentalność społeczną jaka miała miejsce w tamtych czasach.

Honor i opinia wielokrotnie, wróć zawsze miała pierwszeństwo nad resztą spraw. Nie raz usłyszałem gorzki komentarz Le Flocha o tym jak członkowie rodzin gotowi są przyjąć wersję wydarzeń, która ich mniej skompromituje. Wszystko to kosztem ofiary.

Wraz z kolejnymi sprawami, w których brał udział komisarz ubogacony zostałem o wiedzę jak przeprowadzać śledztwa, a wy o czym myśleliście? Jego pomysły jak na tamten okres wywoływały wielkie zaskoczenie, ale jak tak można? Wyprzedzał on swoje epokę. W czasie obdukcji wielokrotnie towarzyszył również Dr Guillaume Scemacgus. Lekarz nie tylko o niezwykłej wiedzy i biegły w swoim rzemiośle, ale również wielce rozpustny.


Wartym jest póki co jeszcze asystent Inspektor Pierre Bourdeau, dla przyjaciół Bourdeau. Mała ciekawostka jego imię praktycznie nie pada w czasie serialu. Ma on jedną, ale naprawdę ważne rolę do odegrania. Jako jedyny nie korzysta z domu publicznego burdelem zwanym. Jako człowiek żonaty stara się być przykładnym obywatelem. Jest to tematem wielokrotnej kpiny ze stromy reszty bohaterów tego serialu.

Warto jeszcze podkreślić, że zwrócił on uwagę na jedną zasadniczą zmianę jaka miała niebagatelny wpływ na bezpieczeństwo całego społeczeństwa. Porządne oświetlenie ulic ma niebagatelny znaczenie na liczbę popełnianych przestępstw. Czy może to zagrozić pracy policji?

Nie zbrakło też paru mocniejszych akcentów w trakcie pierwszej połowy tej produkcji. Przez połowę miałem na myśli część w której rządził stary król. Pierwszy z nich dotyczył czarciego dziecka. Były tam naprawdę świetnie pokazane dreszczykowe elementy. Czym one były wywołane? Trudno powiedzieć. Nie raczyli nijak tego wyjaśnić. Jednak pomimo swojej skromnej formy robiły wrażenie.


Nie zabrakło też sprawy sprzed 60 lat, która wraca na salony, bo tajne organizacje typu wolno murarze, czy inni templariusze, którzy przeżyli znowu dają o sobie znać. Pragnę zwrócić uwagę na biżuterię, którą zwie się Łezką Warszawską. Przy tej okazji dowiedziałem się, że żona Ludwika XV to córka polskiego króla. Dzieje się, oj dzieje. Przy okazji pojawili się kolejni antagoniści, którzy póki co charakteryzowali się morderczymi zapędami i gorącym uczuciem. Jak się to potoczy zobaczymy.

Odcinek ten jest całkowicie bezpiecznym rozwinięciem. Miałbym tylko pytanie dotyczących "uczestników" tego spisku. Czemu są, gdzie są i czemu są tacy sztywni? Cokolwiek autor (czyli ja) miał na myśli?!

Nie chcę więcej się rozpisywać o tej sprawie, bo jest ona jedną z tych nielicznych odskoczni w których biedny król nie musi się przejmować. Jedynie dodam, że poszlaki jakie podrzucali w czasie seansu nie mogły się pochwalić obfitością. Powiedziałbym, że nadto oszczędne. Zaś samo rozwiązanie podano na tacy. Znajduje jednak drobne światło usprawiedliwienia w postaci mentalności i klas społecznych jakie wywczas obowiązywały.


Nie żyje król niech żyje nowy król. Ludwik XV schodzi z tego świata, a na jego miejsce wchodzi jego wnuk. Jest to moment wielkiej żałoby we królestwie. Ludzie by niebyli sobą jakby znowu nie doszło do kolejnego spisku. Raczej trudno było się spodziewać, aby było w tej kwestii inaczej.

Choć podłoże jest jak zwykle różnorodne to cel mniej lub bardziej sięga korony. Jednak bardziej niż na kolejnym morderstwie wolałbym się przyjrzeć życiu miłosnemu komisarza. Jako sługa jego wysokości i stóż prawa nie można nic zarzucić. Sprawa się ma całkiem inaczej jak zacznie się przyglądać sprawą sercowym. Tutaj jego wierność jest dość wątpliwa, a przynajmniej nie trwała. Ostatecznie twórcy serialu zostawili spore niedopowiedzenia w tej kwestii.

W Ciągu zaledwie kilku odcinków zamienia towarzyszki niczym rękawiczki. Całości nadali dramatycznego tonu i większej głębi. Natomiast zamiast nadać sensu to była konsumpcja i rozpusta. Nie mogę również nie wspomnieć o zmianach w „kadrach”. Nowy generał i nowe problemy z wizją człowieka nie mającego nic to zaoferowania prócz swojego pochodzenia.


Póki co jego debiut był strasznie sztywny zabierając ciekawy blok satyryczny, w którym to Nicola przekomarza się z Sarkazim. Nie zabrakło woke tematu, po raz kolejny pokazuje się transwestyta tym razem jednak o wyjątkowo morderczych skłonnościach. Nie zmienia to faktu, że pokazuje to towarzystwo w wyjątkowo złym świetle.

Najwięcej zyskał sam młody monarcha wyraźnie stylizowanego na kogoś wielce inteligentnego. Pokazali go jako umysł ścisły z zamiłowaniem do logicznego i konsekwentnego myślenia. Człowiek czynu może by tak powiedzieć.

Ludwik XVI ma nie lepszą sytuację niż swój poprzednik. Wydaje się jednak całkiem innym władcą. Odnieść można wrażenia bycia otwartym na wszelkie odstępstwa od etykiety dworskiej. Natomiast co do spraw państwowych nic się nie zmieniło. Historia nabrała o wiele szybszego tempa. Zważając na kierunek do jakiego zmierza Francja wszystko nabiera rumieńców.

Równocześnie idealnie pokazuje to sposób myślenia elit. Póki sądzą, że są bezpieczni starają się zrobić przewrót. Nie wiedzą jaki kręcą bat na samych siebie. Nicolas jest coraz częściej na celowniku i doczekał się 3 zamachów na siebie. Koniec końców wszystko potoczyło się jak zawsze.

Finałowe dwie sprawy, które obejrzałem hurtem to już w sumie jeden wielki rollercoaster. Sytuacja się naprawdę zaogniła. Przy tym początkowe sprawy z paszkwilami to już tylko drobna pieść przeszłości. Mimo, że jeszcze będzie jeden Ludwik żył cało i zdrowo to naprawdę się zaczęło dziać. W koloniach dochodzi do buntu. Powstaje kruchy rozejm z Austrią, a Zjednoczone Królestwa znowu dają o sobie znać.  

Jednak komisarz Le Floch tym razem obrywa z każdej strony. Jak ocenić tego typu wydarzenia? Jako wielce niepokojące. Mimo dzieła przypadku staną się one motorem napędowym do potencjalnych przygód markiza o ile kiedykolwiek zaczną kontynuować jego losy. 


Teraz nieco z innej beczki, ostanie odcinki pochodzą z 2014 r. co można od razu zauważyć. Dziwnym trafem w tamtym okresie poprawność polityczna i woke zaczęły coraz bardziej dochodzić do głosu. Pojawienie się charakterystycznych czarnych charakterów w symboliczny jak i dosłownym znaczeniu zaczęło powoli wychodzić.

Oczywiście w domu schadzek już takowe były osóbki, ale pojawiały się ledwie na kilka sekund, aby tylko zniknąć. Tutaj natomiast było to bardziej kombo. Panie tez zaczęły dziwnym trafem z postaci wspierających zmieniać w rozpychające łokciami strong feminy.

Koniec, końców nie miało to większego znaczenia. W całościowym rozrachunku można to potraktować jako drobne potknięcia. Serial się skończył, a wraz z tym szanse na zniszczenia tak dobrze rozpisanej produkcji, która mogę śmiało polecać.

Podsumowując Nicolas Le Floch to serial wart waszego czasu. Mimo pewnych niedociągnięć broni się swoim oddaniem tamtej epoki. Protagonista to charyzmatyczny człowiek o wielu obliczach. Przez większość odcinków trzymano się ram społecznych, aby powoli zmienić to za czasów Ludwika XVI. Szczęście w nieszczęściu zakończono ten projekt i powstrzymano przed zniszczeniem tego co już wypracowywano. Ocenę zastanawiam otwartą.

Share:

Wyświetlania

Translate

Szukaj na tym blogu

Czytelnicy

Kategorie