Grozy to czas, niech strachy i licha wyjdą z leśnych kniei, bo czas się bać!
Zasiadłem do Hardware z 1990 r. bez oczekiwań. Niech mnie zaskoczy tym co ma do zaoferowania. Powiem wam szczerze jest na czym oko zawiesić. Nie chodzi tu nawet o sceny dla dorosłych jakie tam miały miejsce. Sądziłem, że z Boogie Night temat się skończył, ale pikanterii jak widać nie mogło zabraknąć. Do tego jeszcze wrócę.
Podobnie jak w Cyborgu ziemia jest po apokalipsie. Richard Stanley w swoim obrazie nie wspomina ani słowem o samym uniwersum. Praktycznie większość filmu rozgrywa się w jednej lokacji, a ściślej rzecz biorąc mieszkaniu.
Produkcja ta nie jest też niczym większym niż kinem klasy B. Jednak było to trochę krzywdzące, bo jednak czuć było posmak teatralny i nawet ciekawą wizję w finalnych częściach filmu. Jednak o czym jest sam Hardware?
Hardware to horror, który pokazuje zderzenie elit z plebsem. Ludzi jest za dużo i trzeba się pozbyć zbytecznego balastu. Natomiast nowy jeździec apokalipsy ma być rozwiązaniem. No dobrze, nie ma sensu ubierać to w górnolotne słówka. Jeden z głównych bohaterów Moses Baxter (Dylan McDermott) przynosi swej ukochanej Jill (Stacey Travis) głowę cyborga M.A.R.K. 13. Maszyna ta miała tylko jeden cel, zabijać ludzi.
Najzabawniejsza była autonaprawa tej maszyny i pobieranie energii z dowolnego źródła. Wspominam o tym, bo z jakiegoś powodu starano się nadać spójności i logikę wszystkiemu co pokazywano na ekranie. Jak się okażę bestia ma też słaby punkt i też skończyła zgodnie z tym co powiedzieli w filmie.
Jak natomiast straszył ten tytuł? Jak dla mnie wcale nie był w tym względzie szczególnie wybitny. Nie chodzi o słabe efekty specjalne te były naprawdę porządne, ale scenariusz był przewidywalny. Na swój sposób nawet same postacie podpowiadały co się za chwilę stanie. Poszczególne wydarzenia pokazywały jasno kto jest kim i czym się kieruje. Jednowymiarowość bohaterów już sama w sobie naprowadzała na potencjalne warianty wydarzeń.
Jak już tak to rozkładam fabułę. Oglądając z uwagą poszczególne momenty kiedy jest prezentowany apartament Rudej staje się jasne, co nastąpi. Nie są to słowa krytyki w żadnym wypadku, wprost przeciwnie.
Groza w Hardware opiera się w głównej mierze na gore wykonane klasycznymi metodami, które już przechodziły w tamtym czasie do lamusa. Wykorzystanie mechatronicznego robota jakim był M.A.R.K. 13 dały temu czemuś niepowtarzalny styl. Miałem wrażenie obcowania z rzeczywistą sztuczną inteligencją, a nie byle złomem.
Niektóre sceny nie były do końca zrozumiałe, lecz nie będę tym razem doszukiwał się błędów w fabule, bo o dziwo i tak wszystko trzymało się na zadowalającym poziomie. Warto jeszcze wspomnieć o prowadzącym stacje radiową. Redaktor był wyjątkowo sarkastycznym komentatorem tego co się działo w tamtym świecie. Był to komentarz jasno mówiący: ludzkość przegrała.
W scenach, których gołąbeczki są razem jest czytany cytat z biblii o apokalipsie. Odnosi się on do ciężarnych kobiet i o tym co ma nastać. Wątek cielesności, rozmnażania się był równoległym tematem, który cały czas się krył w półmroku.
Przed podsumowaniem dodam garść ciekawostek. Film został oparty na komiksie Shok! autorstwa Steve’a MacManusa. Natomiast w nomada, którego widzi się na samym początku wcielał się Carl McCoy wokalista bandu Fields of the Nephilim. Interesującym zabiegiem było wykorzystanie czerwonego światła jako przewodniej barwy. Miało to nadać klimatu, niby tanie, a jakie skuteczne w odbiorze.
Czy warto obejrzeć Hardwere? Sądzę, że tak. Jest to kino będące świadome swoich możliwości. Nie oznacza braku dodania jakiegoś przesłania. W filmie jest ukryta wiadomość o przedmiotowym traktowaniu społeczeństwa. Mogło to umknąć jak się nie słuchało narratora z radia. Wybrzmiało to na początku, a następnie ponowie w środku. Jednak sens ukazał się w pełnej krasie na samym końcu. Ocena 85%
1. Czy kino klasy B może być platformą do ambitnych tematów?
2. Ile powinno się pokazywać scen dla dorosłych w takich produkcjach?
3. Czy Horror może być czymś więcej niż pokazem przemocy?
Pomysłodawcą na ten materiał był mr Andrzej W. Jak zwykle zapraszam wszystkich do zajrzenia na jego blog.














