Jedna
z lepszych serii sezonu jesiennego 2018 r. która trzyma w napięciu od pierwszej
minuty. Czy aby na pewno to nie jest tylko clickbait? Sprawdźmy to!
Prawda, prawda jest to
naprawdę ciekawa produkcja. Osobiście trafiłem na nią przypadkiem oglądając
kompilację serii anime z bohaterkami w stroju króliczka playboya. Niezbyt dobry
początek, ale dla chłopa dobra zachęta. Jak się później okazało jedno z drugim
niema za wiele wspólnego. Okazało się, że nie jest to ecchi ani nic w tym
stylu.
Dostałem coś zgoła
innego, a mianowicie komedie obyczajową z elementami dramatu. Wszystkie
wymienione elementy zostały dobrze wyważone i odpowiednio wybrzmiewają w
trakcie oglądanie całej serii. Niektóre anime porywają, czy też zaczynają
utrzymywać uwagę od drugiego lub trzeciego odcinka. W przypadku Seishun Buta Yarou wa Bunny Girl Senpai no
Yume wo Minai dzieje się tak od samego intra, które jest niezwykle
dynamiczne i nie będzie to żadną nowością jeśli powiem, że jest przepełnione
spoilerami. Sama piosenka wpada w ucho, a co tu w sumie będę pisał sami
posłuchajcie.
Podobnie ma się z zakończeniem,
w którym mamy nieco inną narracje bardziej melancholijną i skłaniającą do
przemyśleń. W odcinku pierwszym śpiewają wszystkie bohaterki, a w kolejnych
wokół tej o której kręci się główny wątek fabularny.
Przejdę teraz do samej
fabuły i wszystkiego, co się niej dotyczy. Gdy oglądałem pierwsze trzy odcinki
miałem wrażenie, że obcuje z filmem, który został podzielony na części zamiast
być pokazany w całości. Ujęcia były nagrywane z jednego ujęciem takie miałem
wtedy wrażenie. Tempo zupełnie nie pasowało do tego, co można zobaczyć w innych
komediach. Wszystko łącznie z dialogami było inne. Jakbym miał ująć to w słowach to napisałbym świeże, nowatorskie, nieszablonowe i to ostanie określanie najlepiej oddaję to
jak odebrałem Seishun Buta Yarou wa
Bunny Girl Senpai no Yume wo Minai.
Bohaterowie tej
produkcji są nastolatkami z czego większość z nich mogła być już mentalnie
studentami i to szykujących się do magisterki. Tak poważnych i stawiających na
realizm rozmów nie słyszałem, a do tego wykastrowano wszelkie sceny z typowego
humoru do jakiego zdążyłem się przyzwyczaić. Szok, tak to był pozytywny szok,
który skłonił mnie do oglądania kolejnych epizodów.
Chciałbym tu chwilowo skończyć słodzić, bo niestety poziom spada od czwartego odcinaka. Trochę się zdziwiłem, bo wszelkie zasady jakie narzucono były przestrzegane i styl się nie zmienił. Możliwe, że po zamknięciu pierwszego wątku, o którym napiszę później twórcy musieli zmienić nieco narrację, innymi słowy nie skupiali się wyłącznie na Azusagawa Sakuta i Sakurajima Mai. Ich wspólne rozmowy są naprawdę majstersztykiem, a szermierka słowna bezcenna. Szybko się do tego przyzwyczaiłem, a gdy nagle, a nawet brutalnie ograniczono czułem się jakby mi coś odebrano.
Następne odcinki, aż do
jedenastego skupiają się na drugoplanowych bohaterkach i ich "syndromie dojrzewania".
Wątek Sakuta i jego problemu kończy
się na samym końcu i to w wielkim stylu. Już teraz mogę napisać, że początek i
zakończenie to mocne 10/10, a środek to co najwyżej 8/10. Różnica miażdżąca nie
da się ukryć.
Ci co dotrwali do tej
pory gratuluje cierpliwości. Fabuła Seishun
Buta Yarou wa Bunny Girl Senpai no Yume wo Minai kręci się wokół „syndromu
dojrzewania”, bo tak nazwano pewne
zjawisko paranormalne, które rządzi się swoimi bliżej nieznanymi prawami. Może przybierać
różne formy, lecz nie są one dobre wprost przeciwnie. Natura tych magicznych,
że się tak wyrażę zjawisk stanowi śmiertelne zagorzenie dla tego kto padanie
ich ofiarą.
SPOILER,
wszyscy wrażliwi i ci z „bólem dupy” jak się tylko dowiedzą co nieco fabuły
proszeni są o przejście do akapitu niżej. Pierwszy syndrom
dotyczy się Sakurajima Mai nikt
oprócz Sakuta nie jest wstanie jej zobaczyć, no
prawie. Jej problem został porównany przez Fudabe jedną z kolejnych „głównych”
bohaterek do kota Schrödingera. Rozwiązaniem była potęga miłości. Nie będę wam
psuł zabawy i musicie sami już zobaczyć w jakiej formie.
Ok, przejdźmy dalej. Następne
przypadki są niemniej ciekawe. Każdy z nich jest naprawdę interesujący. Piszę
teraz dość ogólnikowo, bo to co najważniejsze już zostało powiedziane. Pozwolę
sobie na tę raptowne cięcie i podsumowanie.
Seishun
Buta Yarou wa Bunny Girl Senpai no Yume wo Minai jest
naprawdę bardzo dobrą produkcją, którą ogląda się z wielką przyjemnością.
Główny męski bohater jest cynikiem choć ma wielkie serce. Jego humor jest dość
często podszyty dwuznacznością, co nie jest wbrew pozorom wadą. Dowcip nie jest
chamski, a subtelny i nie powinien nikogo urazić. Natomiast Mai san nie wpadła w sidła bycia tsundere.
Jedyna postać, która wypadła szablonowo moim zdaniem jest Futaba Rio. Przedstawiono ją jako introwertyczkę nerda. Wielka
szkoda, bo miała potencjał na coś więcej.
Rozpisałem się zbytnio,
wiem. Zachęcam was do obejrzenia przynajmniej pierwszych epizodów naprawdę
warto, a jak was wciągnie i pociągnięcie dalej temat to nie miejcie do mnie
pretensji (śmiech).
Mój
osobisty faworyt do anime roku 2019 r. Naprawdę kawał dobrej roboty. Chętnie
bym obejrzał coś podobnego. Macie jakieś propozycje?
W pełni się zgadzam z recenzją. Od kiedy skończyłem serial i film raz w miesiącu poświęcam 10min na przejrzeniu internetu w poszukiwaniu informacji o 2 sezonie
OdpowiedzUsuńDzięki za komentarz :)
Usuń