Obiecana,
a może nie… No nieważne, mamy niedziele i przychodzę do was ciekawą propozycją
do obejrzenia. Pozytywnej energii nigdy nie za dużo, dlatego mam dla was coś
wyjątkowego. Prawda Onee-chan?
Monster Musume no Oishasan to
kolejna komedia przy której naprawdę da się dobrze bawić, chyba że jesteście
zbyt przewrażliwieni jak pokaże się co nieco. No żartuję, elementy ecchi są tu
dość ograniczone.
Trudno powiedzieć. Tak
jak pisałem wyżej twórcy przerobili tu klasyczne wzorce, które muszą zawsze się
pokazać. Podobnie jest z bohaterami. Dziwnym trafem mimo faktu, że panie
stanowią większość to i tak można podciągnąć tę serie do tak zwanie szumnie
dyskryminujących płeć piękną.
Dobra, ostatnio coś
mnie wzięło na docinkowe uwagi. Skupię wreszcie na konkretach, bo w końcu po to
tu przyślijcie, prawda?
Nie jest na szczęście
tępakiem który odrzuca od samego początku. Można naprawdę go polubić za to jaki
jest. Kontrastuje to bardzo ze wszystkimi sytuacjami, które definiują ten
gatunek.
Główna linia fabularna
krąży wokół medycznych przypadków którymi się zajmuje, a jego relacjami z Neikes Saphentite. Jak nie trudno się
domyśleć jest ona w nim zakochana i tkwi w strefie przyjaźni (freandzone).
Każdy epizod to w sumie
wejście kolejnej członki fanklubu Glenn –
sensei. W każdym z nich można zaobserwować subtelne relacje poszczególnych
wielbicielek. Jeśli człowiek zastanowi nad tym to będzie w sumie współczuł
doktorkowi. Bo wszystkie te panie ukazane w krzywym zwierciadle nic dobrego na
przyszłość nie wróżą. Przykładowo cykopka Meme.
Jest typową dandere.
Jest nieśmiała i
zamknięta w sobie, a do tego wszędzie doszukuję się jakiegoś podstępu i bóg
raczy wiedzieć czego. Oczywiście jest pracowita i potrafi się angażować. Na
dłuższą metę mogłoby wyniknąć coś nieciekawego z takich zachować. Kolejną osobą
która bardzo wyróżnia się jest nikt inny jak asystentka Glenn – kun. Jej ataki zazdrości obawiające się duszeniem go są
prostą drogą do wcześniejszego zgonu.
Podsumowując,
akcja rozwija się równomiernym tempem, które cały czas utrzymuje uwagę. W
trakcie pierwszego sezonu pojawiają się też nie szablonowe postacie takie jak
Arachnida Arahnia, kleptomanka, artystka i zakręcona na punkcie posiadania tego
co jej przyjaciele. Nie raz zaserwuje jakieś ciekawe uwagi i pokaże, że
niemożna jej od tak zaszufladkować.
Jeśli
miałbym coś wytknąć to oszczędności nad tłami. W ich skład wchodzą nieruchome
domy jak i mieszkańcy miasta. Kłuje to w oczy, lecz dopiero wtedy jak się
oderwie od fabuły i zacznie zwracać uwagę na wszystko wokół.
Generalnie Monster Musume no Oishasan jest udaną produkcją z którą warto się zapoznać. Nie będzie to strata czasu. Jestem pewien, że będziecie się dobrze bawić!