• Recenzje

    Tutaj znajdziecie posty dotyczące w których omawiam wszelakie gry wideo

  • Manga i anime

    Jeśli chesz obejrzevć fajne anime i przeczytać interesującą mangę to zajrzyj tutaj

  • Filmy i seriale

    Warto czasem zrobić sobie przerwę na dobre kino. W tym dziale opisuje swoje wrażenia z produkcji, które miałenm okazję obejrzeć

  • Publicystyka

    Warto się czasem zastanowić nad róznymi tematami, czy to gier, a może jeszcze innymi w tym miejscu znajdziecie do jakich wniosków doszedłem

Ciche grillowanie w Silent Hill (Halloween Edition)

Maszyna ruszyła pełną parą i nie ma się zamiar zatrzymać następna stacja: Silent Hill.

O ekranizacjach gier można pisać dużo i to w nie najlepszym świetle. Więc szykujecie się na ciche grillowanie na Cichych Wzgórzu. 


Zanim zacznę podpiekać tę produkcję filmową parę słów wstępu, żebyście wiedzieli co i jak. Nie będzie to recenzja, w której będę odnosił się jako adaptacji kultowej serii, a wyłącznie jak do zwykłego filmu grozy, (którym nie jest).

Silent Hill miał premierę w 2006 r., czyli hen dalekiej przeszłości, gdzie liczyło się jedynie zawartość w rozrywkowym kontekście. Jednak nie mogłem się oprzeć, aby pod nosem w czasie seansu dodawać wszelkie możliwe prześmiewcze komentarze w stylu aktywistów lewicowych.

Najważniejszą sprawą jest to, że groza odgrywa tu drugorzędną rolę, jak każdym akcyjniaku. Raz na jakiś czas z pełną powagą pojawia się coś mające wmówić mi: czarne to białe i na odwrót. No, a tu jedzie mi czołg.


Od momentu kiedy tylko główne bohaterki trafiają do miasta we mgle, a tutaj z jakiegoś powodu w popiele i trujących oparach, czy innym dymie. Zaczyna się koncert wydarzeń będącym oczywistym do przewidzenia. Nie zabrakło monstrów i innych cudaków. Najbardziej kultowe maszkary też dostały swoje 5 minut. Jednak po kiego grzyba wsadzili je tam?

Nie odgrywały swoich tradycyjnych ról, no ok. Jako mięso armatnie do bicia się sprawdziły. Jednak kultowe pielęgniarki pokazują się zaledwie raz. Natomiast Piramidogłowy, który się „przefarbował” na czarno machnął parę razy swoją "szabelką" i poszedł, gdzieś chen przed siebie.

Czy on nie miał mieć jakąś symbolikę odnoszącą przypadkiem do osoby mającej coś na sumieniu? Coś tam na serwisach fanowskich o tym pisano, ale ekipa chciała go tylko dodać, bo tak wypadało. Zresztą reszta skończyła podobnie. Jednak w tej całej brei zrobiono coś dobrze. Zacznę od świetnie dobranych protagonistek (jeśli wiecie, co mam na myśli). Żarty na bok, podobnie jak w serii gier nasze strong feminy spotkają bohaterów niezależnych mających swoje własne historie.


Kiedy minęło dobre pół seansu wreszcie coś się ruszyło. Mimo ponownych zmian względem oryginalnego uniwersum dodano nowe origins miasta Silent Hill. Paradoksalnie wstawienie tam nowego kultu rodem z Salem nieco uratowało tą bieda produkcje. Wątek fanatyków palących wszystko i wszystkich na stosie został napisany jak najbardziej poprawnie.

Nie będzie to jakiś szał ciał, lecz poprawnie przedstawienie hermetycznie zamkniętej sekty. Uwielbiającej grillować niewiernych i sługi diabła. Kolejna niezłą odskocznią był wątek (toksycznego białego samca). Nie mogłem się nie oprzeć, aby tego nie wtrącić, bo liczna symbolika i przedstawienie bohaterów było naprawdę bardzo wymowne. Teraz bardziej na serio. Równoległe z przedstawieniem dantejskich scen postanowiono dać pewien kontrast.

Tutaj cały na biało wychodzi ojciec małej, który szuka swojej rodzinny. Wszystkie wydarzenia, w których występuje skąpane są w jasnych słonecznych barwach. Dwa różne światy i pokazanie jego bezradności. Oprócz tego oczywistego faktu widz dowiaduje się, co dokładnie miało miejsce. Konsekwentnie pociągnęli nową wersję, co jest jak najbardziej na plus.


Wszelkie rzeczy bezpośrednio z tym związane zostały domknięte. Jaśniej już nie dało się wyjaśnić i nie zostawiono pola do interpretacji. Jednak odnosi się to tylko do samej sekty, bo kim były potwory, nie wiadomo oprócz jednego. Nazwałem go jogin, jak zobaczycie sami to zrozumiecie.

Teraz o oprawie wizualnej. Dodano wiele prawdziwych fizycznych dekoracji zamiast stricte samego CGI. Tego ostatniego też nie zabrakło i naprawdę chętnie korzystano. Najbardziej zastanawiało mnie podzielenie dnia na względnie bezpieczny i noc będąca sygnalizowaną przez ryk syren.

Obecnie ogrywam oryginalną wersję Silent Hill 2 i jakoś tam monstra są cały czas. Napiszcie w komentarzach, czy jest to jakieś nawiązanie do którejś części, czy wymysł scenarzysty. Straszaki jako takie zestarzały się naprawdę odczuwalnie, a wszelkie dzieła komputeropochodne walą po oczach. Mimo szczerych chęci przestraszyć się tego nie da. Pochwale natomiast za otworzenie monstrów. Powiedzieć można, że żywcem wyciągnięto je z gier, co naprawdę zadowoli każdego fana gier.

Podsumowujmy, czy warto obejrzeć Silent Hill? Jak się nie ma presji na wierność z materiałem źródłowym, a jedynie liczy się na względnie zjadliwą rozrywkę to jak najbardziej. Mimo że film nie jest horrorem zawiera liczne gore sceny. Nie radzę w związku z tym zajadając się czymś, bo może zemdlić. Ocena końcowa 6.5/10.

Share:

Wyświetlania

Translate

Szukaj na tym blogu

Czytelnicy

Kategorie