• Recenzje

    Tutaj znajdziecie posty dotyczące w których omawiam wszelakie gry wideo

  • Manga i anime

    Jeśli chesz obejrzevć fajne anime i przeczytać interesującą mangę to zajrzyj tutaj

  • Filmy i seriale

    Warto czasem zrobić sobie przerwę na dobre kino. W tym dziale opisuje swoje wrażenia z produkcji, które miałenm okazję obejrzeć

  • Publicystyka

    Warto się czasem zastanowić nad róznymi tematami, czy to gier, a może jeszcze innymi w tym miejscu znajdziecie do jakich wniosków doszedłem

Retro recenzja Gwiezdne wojny: część IV – Nowa nadzieja z 1977 r.

Witam, w tą piękna sobotę w kolejnej recenzji na życzenie. Lou Fontaine zaproponowała Gwiezdne wojny: część IV – Nowa nadzieja na kolejny post. Powrót do odległej galaktyki będzie na pewno sentymentalną podróżą. Tradycyjnie zachęcam abyście zajrzeli na jeden z jej blogów. Jest tego sporo do wyboru i każdy znajdzie jakiś dla siebie.

Zająłem wysokie wzgórza i mam doskonały widok na to co się stanie. Gwiezdne wojny: część IV – Nowa nadzieja miała premierę w 1977 r. i okazała się wielkim sukcesem. Sam reżyser nie wierzył w to i George Lucas wybrał się na wakacje kiedy miała mieć premiera.


Jak jednak zestarzał się ten klasyk? Nie najgorzej, jeśli mogę tak się wyrazić. Praktycznie ogląda się to jak jeden wielki klip zmontowany za pomocą Movie Maker z starego Win7. Teraz bardziej rzeczowo. Fabuła jest dość naiwna i bazuje na jednym wzorze. Za każdym razem jak ma się stać coś istotnego dokonuje się „szczęśliwy” zbieg okoliczności dzięki, któremu wszystko układa się idealnie.

Najmniej spoilerowym przykładem jest zakup R2-D2 i C-3PO. Luke nie wybrał od razu niebieskiego R2. Co się wtedy stało? Pierwsza sztuka nagle ulega awarii i zastępuje go dobrze znany egzemplarz. No niesamowite! Kto by się spodziewał? Wydarzenia tego typu ciągną przez cały film.

Jak się wróciło po latach do starej trylogii to wciąż  ta zadziwia. Widzowie, którzy oglądali ten tytuł po raz pierwszy dostali pewne wskazówki, co do wydarzeń. Wszystko po to, aby nie być zdezorientowanym, chronologią fabularną. Warto zwrócić uwagę na niedoszlifowane dialogi, czy sposób narracji. Takie braki mogły wynikać z faktu celowania w kino klasy B. 


Docelowo Star Wars planowane były przez Lucasa jako odskocznia od bardziej ambitnych projektów. Widać to było na każdym kroku. Nie starano się wprowadzić szczególnie głębokiej fabuły mającej jakoś chwycić publiczność w kinie. Bardziej było to zlepek rożnych motywów znanych z innych produkcji. W rozmowie Jabby z Hanem Solo dało się niemalże zobaczyć pewnego Dona, który daje ostatnia szanse na wyjście z kłopotów.

Tym jednak się bym, aż tak nie przejmował, bo efekty specjalne wyraźnie się zestarzały i mimo swojej spójności widać na nich grubą warstwę kurzu. Sklejanie i łącznie różnych obrazów, modeli itp. były dość kujące w oczy. Ale jednocześnie miało jakiś urok z tamtych czasów. Natomiast stroje statystów w barze to już wołały o pomstę do nieba. Pół biedy gdyby chodziło tylko o stroje przypominające kostiumy z teatru dla dzieci. Nieruchome oczy i twarze najbardziej zwracały na siebie uwagę.

Jest coś co wybiło się ponad tym wszystkimi rzeczami. Ścieżka dźwiękowa z całą pewnością była ponad czasowa. Skomponowano ją w najdrobniejszych szczegółach. Dopełnia każdą sceną i sprawia, że staje się epicka. Muzyka sporo może zmienić. Podobnie jest z efektami dźwiękowymi. Nawet teraz jesteście wstanie usłyszeć odgłosy bitew w kosmosie między Imperium, a buntownikami. Podobnie ma sprawa z walką na świetlane miecze. Każdy doskonale je pamięta.


Czy warto obejrzeć Gwiezdne wojny: część IV – Nowa nadzieja? Czy muszę odpowiadać na to pytanie? Oczywiście, że tak. Jest to dzieło, które zapoczątkowało jedno z najbardziej znanych uniwersów bez, których nie powstały liczne książki, gry, czy komiksy. Ocena końcowa 100%

Jeszcze na koniec drobny komentarz. W omawianej części wyraźnie zaczął się budować romans między Luke i Leia. Z perspektywy czasu wygląda to bardzo niepokojąco. Jak ktoś nie wie, o co chodzi to niech tak zostanie.

Mała ciekawska na koniec. Dubbingujący Dark Vedera James Earl Jones nie został wymieniony w napisach końcowych. No i Vader nigdy nie poddziadział: Jestem twoim ojcem. Wiem to nie w tej części. Nie mogłem się powstrzymać.

1.Gwiezdne Wojny, czy Star Trek?
2. Czy wybralibyście Ciemną stronę mocy?
3. Ile easter eggów znalazło się w tekście? 
Opcjonalnie można je wymienić.

Share:

Translate

Szukaj na tym blogu

Czytelnicy

O mnie

Moje zdjęcie
Na blogu znajdziecie obiektywne recenzje xD o mangach, anime i grach wideo, filmy i seriale. Dziele się swoimi spostrzeżeniami starając się promować wartościowe produkcje.

Kategorie