- Dzień dobry - powiedział Bilbo [...].
- Co chcesz przez to powiedzieć? - spytał Gandalf. - Czy życzysz mi dobrego dnia; czy oznajmiasz, że dzień jest dobry, niezależnie od tego, co ja o nim myślę; czy sam się dobrze tego ranka czujesz, czy może uważasz, że dzisiaj należy być dobrym?
Hobbit Lego od czego tu zacząć? Wpierw przyjrzę się jak rozbudowali grę od samego początku kapani. Taka mała nieznacząca produkcja dla dzieci, a tak bogata w zawartość. Devowie rozszerzyli wątki z filmów, ale nie o jakieś Dei bei, czy inne chłam. Wreszcie mogłem rozejrzeć się po Erebor królestwie pod Samotną Górą. Następnie Shire jak tam jest wiele rzeczy do zobaczenia plus dość spora lista dodatkowych aktywności do odhaczenia.
Lokacje nie są umieszczone na jakiś mikro mapkach, ale na pełnoprawnym otwartym świecie, no prawie. Nie ograniczono się w Shire do jednej samego Bag End, ale jest jeszcze jedna dodatkowa nora do zwiedzenia. Niestety to jest bardziej ciekawostka, bo składa się raptem z jednego pomieszczenia. Jednak jest sporo miejsc do odkrycia jak np. ruiny pozostawione przez elfy. Oprócz wielu zmian i skrótów wydarzeń dodano pewne uzupełnienia. Wydarzenia których się nie widziało lub nawet się nie brało za ewentualne grywalne etapy. Przykładem tego niech będzie ucieczka Radagasta przed orkami.
Warto nadmienić, że Lego Hobbit jest bardzo, ale to bardzo bezstresowe. Nie zabrakło walki i teoretycznego zgonu. Zobaczenie jednak Game Over jest bliskie zeru. Twórcy omawiają wszystko z najdrobniejszą szczegółowością. Aż się przypominał mi samouczek do Far Cry 3: Blood Dragon. Cytajac klasyka: kliknij spację, aby skoczyć. Podobny system pomocniczy został tam umieszczony, żeby gracz nie zatrzymał się choćby na chwile.
Wędrując do głównego celu co jakiś czas słuchałem streszczenia wydarzeń. Nie chcę wyjść na antyfana, lecz Christopher Lee jako narrator brzmi okropnie. Mówił tak zmęczonym głosem, że się zastanawiałem, gdzie ten Saruman? Trochę tego mi zabrakło.
W drugiej połowie kampanii nie wprowadzono niczego nowego do samej formuły. Bardziej niż na tym warto skupić uwagę nad problemami z wejściem w interakcje z otoczeniem. Wiele z misji wymaga dokonania akcji, która jest możliwa dopiero po tym jak wyświetli się przeznaczony do tego przycisk. Z jakiegoś powodu gra nie odnotowuje tego i można pominąć istotny moment. Bywają też i sytuacje kiedy aktualnie kierowany bohater odmawia współpracy i trzeba było wyjść z gry lub nawet wywalało do pulpitu.
Natomiast w trakcie wędrówki do Samotnej Góry powróciły dobrze znane elementy znane Lego Lotr na PS Vite, w których to trzeba było w określonym miejscu odblokowywać wyzwanie za pomocą określonego bohatera. Zostało to rozbudowane do zamkniętych podlokacji. W środku zaś jeszcze więcej dobrze znanego contentu zręcznościowego itp. Żeby nie było za nudno wprowadzono nową mechanikę. Zaistniała opcja łączenia określonych bohaterów z drożny, aby ci mogli zrobić super combo. Opcja ta jest już dostępna od samego początku, zapomniałem dodać wcześniej.
W trakcie podróży nie ma na ekranie większości drużyny Thorina. Trzeba wywołać ich osobno z menu wyboru towarzysza. Będzie to rzecz konieczne, bo każdy z nich ma inną specjalizacje niezbędną do pokonania napotkanych przeszkód. Między jedną sesją, a drugą minęło parę dni, tak wyszło. Wtykacie kolejnej sesji okazało się, że zapominałem kto co robi. Zamiast intuicyjnego grania musiałem zrobić powtórkę z lekcji.
Fabularnie dostałem otworzenie dobrze znanej historii z Hobbita jednak wiele wydarzeń została zmienione do tego stopnia, że można się złapać za głowę. Na szczęście nie ma to jakiegoś większego wpływu na odbiór fabuły jako takiej, ale konserwatywnych odbiorców już zapewne odrzuci.
Charakterystycznym elementem serii Lego, który psuje odbiór całości jest sposób w jaki zdobywało się klocki, aby tego dokonać należy niszczyć wszystko co jest możliwe. Chyba wiecie już dokąd to zmierza? Thorin niszczy swoje królestwo. Frodo z Samem szaleją jak dwa czorty po Hobbitonie.
Przerywniki filmowe to kolejny pokaz kreatywności tego co tam się odstawia. Jest to nic innego jak próba pokazania jakiegoś absurdu. Warto oglądać je z uwagą bo potrafią się tam znaleźć pewne niewyobrażane easter eggi. Jednej z misji elf chce spróbować ziem – nia – ki. Było to nawiązanie do rozmowy Sama i Guluma, który nie wiedział już co to są kartofle.
Dalsze etapy można śmiało mierzyć najważniejszymi wydarzeniami z filmów. Ku mojemu ponownemu zaskoczeniu twórcy rozszerzyli nawet pośrednie tereny między głównymi lokacjami. Zawarto w nich misje poboczne od Npc. Żeby było zabawniej nie jest to ograniczone do losowo stojących gdzieś na trasie, ale i dodano nawet miejsca, które są znane z uniwersum Tolkiena. Nie odegrały jakiejkolwiek roli w tej wyprawie. Słynne kurhany, czy Bree stoją otworem.
W tej beczce miodu nie zabrakło też łyżki dziegciu. W samym Shire jest kilku mieszkańców dających misje. Rzecz w tym, że wyglądają tak samo i są dubbingowani przez ta samą osobę. Już nawet Gothic był lepszy pod tym kątem.
Lego Hobbit ma pewien atut, którym może rozpychać na prawo i lewo. Jako jedna z nielicznych produkcji skupiła się na pokazaniu Śródziemia w znacznie szerszej perspektywie. Nazwałbym to symulatorem Hobbita. Dzięki możliwości wędrowania po świecie, a niejedynie przeskakiwać między lokacjami poczułem się jakbym tam rzeczywiście był. Powtarzam ten fakt już wielokrotnie, lecz jakoś nie mogę przestać tego podkreślać.
Na każdym kroku czekają zagadki logiczne o dość prostej strukturze. O czym już wspominałem. Takie podejście nadaje idealne wejście najmłodszym. Gdy trafiłem do ostatniego przyjaznego domu po zachodniej części Gór Mglistych byłem wprost zachwycony. Wreszcie pełnoprawne zwiedzanie Rivendell. Oprawa jaka jest, taka jest, ale mimo wszystko dało się zrobić tam parę rundek nim zderzyłem się z ścianą.
Podsumowując, czy warto zagrać? Jak najbardziej warto sięgnąć po tę produkcję. Jest to kolejna szansa odwiedzenia znanych miejsc w Śródziemiu i przeżycie kolejnej przygody w tym magicznym świecie. Dodano jeszcze coś o czym na koniec muszę wspomnieć… Dodali szybką podróż, a to oznacza brak backtrackingu. Wracając do głównego tematu. Mimo licznych rozwinięć i licznych nowości sporo osób zapewne się odbije od uproszczonego gameplay, czy pewnych destruktywnych zapędów jakie trzeba dokonać. Największą niespodzianką jest na samym końcu. Nie szukajcie jaka, bo pewnie nie zagracie, a naprawdę warto poświęcić trochę czasu Lego Hobbit.