Recenzja Wotakoi. Miłość jest trudna dla otaku Tom 4


Słoneczko świeci ptaszki śpiewają. Do czego to dąży, bo ja wiem? Wyjść już można to warto poczytać komiks na ławeczce, albo lepiej w domu :3

Nie było już dawno mangi. Dlatego uznałem, że warto to nadrobić i zajrzałem na półkę i po chwili zastanowienia sięgnąłem, bo czwarty tom Wotakoi. Miłość jest trudna dla otaku. Tomik ten przeczytałem jak zwykle jednym tchem. Tak to jest jak się ma styczność z wybitnymi dziełem (śmiech).

Fabuła jaka została przestawiona w tej mandze dzieli się na kilka osobnych historii np. jak Hanako i Kabakura się poznali. W ekranizacji nagrali z tego odcinek typu ova. Atrakcji jest znacznie więcej mamy jeszcze przezabawne randevu Ko i Nao - kun.

Zacznę jednak od początku. Bieżący tomik bardziej niż zwykle prezentuje relacje głównych bohaterów, a w szczególności Narumi, którą wzięło na shojo i tradycyjne Bl (gejoze). Widać wyraźnie, że postanowiła wreszcie przejąć inicjatywę. Lecz po tym co zobaczyła, czyli efektach uzależnienia Nifujiego powinna dać sobie spokój.

Dziwnym trafem mimo tego, że jest świadoma jego problemów ciągnie to dalej. Gdyby nie fakt, że jest to komedia to bym pomyślał, że jej też brakuje zdrowego rozsądku. Nie zabraknie też  „pikantnej sceny”. Oczywiście jedynie gorącej w opisie, bo w samej mandze tego nie zauważycie. Przedstawiono to odpowiednio, tak aby nie był to hentai ani ecchi.


Niebędący fizycznie przy tej jakże gorszącej sytuacji Hanako i Kabakura świetnie się bawią i komentują co bardzo mnie rozbawiło jak oni zrobili z tego serial rodem z TvP 2. Kolejną luźnie powiązaną przygodą był brak okularów Hirotaki. Jeśli znajdzie się tu jakaś czytelniczka lubiąca Boys love to będzie miała mocną sytuacje.  

Co do ważniejszych momentów to nie zabraknie flashbacka Narumi  z pierwszego dnia w pracy. Fujita (autorka dop. Ja piszący) pokazuję jak "subtelnie" nasza gwiazdeczka z gracją słonia w składzie porcelany zaczyna swoją karierę w firmie.

W sumie nie należy się niczego innego spodziewać po uroczej moe. Wszystko to jednak nie umowa się do naszej zakręconej drugiej pary „seniorów”. Musicie wiedzieć, że należą oni do rzadkiej odmiany wysportowanych otaku. Poznali się, a jakże w liceum i byli kapitanami swoich drużyn.

Już od tamtego czasu mieli skłonności do dominacji i braku poszanowania zdania drugiej strony. Tak swoją drogą, jakim cudem się w sobie zakochali to nie wiem. Pasują do siebie jak pies z kotem. W ich przypadku naprawdę sprawdza się powiedzenie kto się czubi ten się lubi.

Jakbym miał wskazać kto wypada w tym związku bardziej negatywnie to zdecydowanie wskazał bym Hane. Nie chodzi tu już nawet, o męską solidarność, ale o coś zgoła innego. Ona bardzo szybko narzuca swoja wole po przez awanturę. Nawet tsundere jest bardziej subtelna.

Kabakura też nie jest jej dłużny, bo to prawdziwy choleryk, który wpada szybko w szał. Można jednak zauważyć, że ma złote serce, ale trzeba się namęczyć, aby to zauważyć. Osobiście nie chciałbym mieć czegoś takiego w swoim związku.


Na koniec zostawiłem sobie deser czyli Nao i Ko. Dobrali się naprawdę bardzo dobrze. On do rany przyłóż tak zwany „miły człowiek”, albo nieogarnięte popychadło, ona zamknięta w sobie introwertyczka. Ta ciągnąca się od jakiegoś czasu znajomość jest naprawdę pocieszna. Jak zapewne wiecie Ko ukrywa swoją prawdziwą tożsamość. Nie jest jakąś superbohaterką, ale dziewczyną, której udało się to zamaskować.

Sytuacje jakie z tego wynikły są komiczne. Nie zmienia to faktu, że ten wątek jest jedynie niedużą odskocznią od części właściwej. Polecam gorąco każdemu kto jeszcze nie czytał warto się zaopatrzyć w własny egzemplarz.

A co wy sądzicie o tego typu komediach? Da się je czytać, czy może poszukać czegoś innego?
  

Udostępnij:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Translate

Czytelnicy

Wyświetlania