Recenzja Murdered Soul Suspect (PC) (Halloween Edition)

Morderca morduje, ludzie panikują, a raperzy rapują. Jednak co do tego mają ci ostatni? Tego i wielu innych rzeczy dowiemy się w tej recenzji.

Będę teraz poważny i od razu wyjaśnię, że nic, a nic. Murdered Soul Suspect to już dość starą grą, która najlepsze ma za sobą. Mimo to postanowiłem ponownie przejść to interaktywne śledztwo, które mimo wszystko potrafi wciągnąć.


Jedynym i w zasadzie najważniejszym powodem dla, którego warto sięgnąć po tą dość budżetową produkcję jest fabuła i niezwykła atmosfera miasta Salem. Początek daję spore nadzieje, bo jest szybkie i od razu wrzuca w wir zagadek.

Wykorzystanie historii miasta jako motyw przewodni jest naprawdę celny. Przychodzi mi ścigać tajemniczego seryjnego mordercę zwanego Dzwonkiem. Chłop jak dąb, a do tego siły co nie miara.

Kampania nie była jakoś szczególnie trudna ponieważ zajmuję zaledwie 6 godzin. W tym czasie poznałem młoda medium Joy. Wraz z jej pomocą musiałem przemieszczać się przez to jakże korytarzowe miasto. Szybko jednak okazuje się, że pewne dzielnice jak i określone miejsca są niedostępne. Co można jednoznacznie odebrać: gra będzie mocno liniowa.


Wraz z poszczególnymi aktami i toną back truckingu rozwiązywałem zagadki i problemy błąkających się dusz. Początkowo prezentowało się jako potencjalne wyzwanie, a skończyło na prostych łamigłówkach i wymuszaniu po przez opętanie sekretów poszczególnych mieszkańców.

Dodatkowo za każdym razem pojawia się kolekcja do zebrania. Nagrodą jaką dostawałem była historia za nią ukryta. O ile samo szukanie było niekiedy sprawdzianem spostrzegawczości, tak sztuczne blokowanie znajdziek już nie. Dopiero w późniejszej części łaskawie udostępnili opcję teleportacji. Tylko niech sobie przypomnę miejsca, gdzie nie dało się dostać?

Schemat powtarza się, aż do samego końca (Jeeej), czyli co z tego wynika. Trzeba traktować tą produkcję jako interaktywny film. Sam Roman (to ten którego zabito na początku) ma silne motywacje, a do tego liczne notki z jego życia rozsiane w najdziwniejszych miejscach uzupełniają back story.


Jednak, żeby nie było za łatwo dołożono demony, czyli duszę tych co nie potrafili uporać się z swoimi sprawami. Za każdym razem trzeba wykonać niewygodną losowa sekwencję klawiszową. W pierwszym takowym starciu zmuszony byłem do restartu gry, bo ten raczył się zawiesić. Jedynym urozmaiceniem w walce z nimi był kruk odwracający uwagę. Ewentualnie próba minięcia ich, co było marnym pomysłem.

Stan techniczny gry w porcie na PC z Win 10 nie zachwycał. Przez pierwszą godzinę może dwie męczyłem się z dźwiękiem, który znikał to pojawiał się od tak. Powracając do miejsc w których się już byłem zauważyłem błąd w postaci Npc, którym pomogłem i powinni zniknąć. Jednak „postanowili” pozostać.

Warto dodać licznych klonów, jakich spotkałem. Jasna sprawa, że na czymś się tnie koszty. Tylko trzeba robić to z głową bo inaczej usłyszmy od kolesie z policji, że przepracował tam pół życia, a wygląda jakby dopiero co akademie skończył.


Udało mi się trafić na ukrytą reklamę Tomb Rider, ale to w sumie mało istotne. Perełką jest komisariat i odpalony na większości komputerów menu z Deus ex Bunt ludzkości i plakaty Just Cause. Naprawdę zaszaleli na całego.

Podsumowując Murdered Soul Suspect początkowo prezentuje się jak biedniejszy brat Heavy Rain. Jednak nie posiada takiej samej głębi jak i konsekwencji. Wszelkie oceny są symboliczne, a przez to elementy rozgrywki w których trzeba ustalić kolejność wydarzeń są nieistotne. Ba wszystko co się tam robi służy jedynie za nakładkę. Czy warto zagrać? Jak najbardziej, zwłaszcza teraz jak już cena jest adekwatna to czemu nie spróbować tego mimo wszystko dobrego fabularnie kryminału.
Udostępnij:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Translate

Czytelnicy

Wyświetlania