Recenzja Uncharted 3: Oszustwo Drake'a

Do trzech razy sztuka, a może czterech? Nie, jednak obejdzie się bez tej ostatniej próby, a przynajmniej na razie. Czas zakończyć kolekcje sławnego łowcy przygód.

Stało się zakończyłem Uncharted: Kolekcja Nathana Drake'a wydaną na PS4. Rzecz jasna skupie się głównie na przedostatniej części przygód naszego wesołego protagonisty. Uruchamiając Uncharted 3: Oszustwo Drake'a nie miałem dużych oczekiwań. W sumie spodziewałem się jedynie odgrzanego kotleta zaserwowanego przez Naughty Dog. Powiem wam szczerze, że jednak zostałem trochę zaskoczony, ale tylko odrobinę.

Mówisz po polsku?

Jeśli czytaliście poprzednie recenzje Fortuna DrakePośród złodziei to już wiecie jak prezentuję się rozgrywka. Nic się prawie nie zmieniło. Będę szczery mamy znowu kosmetyczne zmiany. Oczywiście, każdy może je odebrać inaczej. Kto z was pamięta upierdliwą walkę Drake z osiłkiem w pociągu? Widzę, że wielu to dobrze. Mordobitka z jaką trzeba było się użerać poprawiono na tyle dobrze, że wreszcie zaczęła dawać rade. Główny bohater zaczął używać tego, co miał na podorędziu, a także zaczął korzystać z wyposażenia całego pomieszczenia zupełnie jak w Sleeping Dogs. Ulepszony system boksowania umożliwiał o dziwo szybsze rozprawienie się z ciężko opancerzonymi przeciwnikami co prawda nie zawsze, ale jednak.


Wróg, mojego wroga jest moim przyjacielem.     

Kolejną pozytywną zmianą jest odczuwalnie lepsze skradanie się. Niestety niema za dużo okazji, aby wykorzystać cichy tryb eliminacji, ale ważne, że działa jak trzeba. Teraz przejdę do dość kontrowersyjnej zmiany w mechanice Oszustwa Drake'a, mowa tu o strzelaniu. Po premierze w 2012 r. recenzenci, a wraz z nimi gracze zaczęli marudzić, że jest topornie i za wolno. No tyle, że nic takiego nie zaobserwowałem. Ok, jest to tylko maja subiektywna opinia. Ci co mogą się tego obawiać mogę uspokoić w menu można zmienić te ustawiania i mieć, co do joty to samo co w Uncharted 2.

Lecimy z tym koksem

Co jeszcze mogę dodać zanim przejdę do samej fabuły? Schemat jest taki sam, mamy jakiś tajemniczy skarb, który na końcu okazuje się czymś innym, klasyka, a potem zaczynamy wyścig szczurów, gdzie rywalizujemy z antagonistą. Na szczęście dla odmiany to co włożono pomiędzy "wiersze" nieco odbiega od tego do czego nas seria przyzwyczaiła.


Uncharted: Początek

Twórcy tym razem skupili się na relacjach Drake i Sali. Oficjalnie są tylko przyjaciółmi, ale  ich relacje bardziej przypominają  ojca z synem. No w sumie daleko nie mijam się z tym stwierdzeniem, bo Wiktor Saliwan przygania Nathana z ulicy w Ameryce Południowej.

U3 odebrałem, jako takie podsumowanie całej serii i samo zakończenie to dość jasno sugerowało, gdyby udawać, że niema części czwartej i dodatku to powiedziałbym, że to naprawdę świetna produkcja dająca to co powinna. Ale, no właśnie zawsze jest coś między wierszami. Na grę roku nie dałbym tej odsłony ani poprzednich części. Jednak to kwestia gustu, a każdy ma swój.

Tak to leciało

Na sam koniec słów kilka o oprawie audiowizualnej i ewentualnych niedociągnięciach. Generalnie błędów większych nie zobaczycie, bo wszystko zostało solidnie zrobione. Optymalizacja idealna i jedynie, gdzie nigdzie da się coś wyłapać np. znajdując się w wysuszonej studni można dostrzec, co się znajduję pod terenem, po którym chodzimy. Innych niedociągnięć nie spostrzegłem, a jeśli już mowa o grafice to zestarzała się ładnie. Modele postaci, jak i krajobrazy, które imitują otwarty świat robią wrażenie. Najciekawszą sceną moim zdaniem była wędrówka Drake po pustyni.


Czy warto kupić Uncharted 3: Oszustwo Drake'a? Biorąc wszystkie za i przeciw to jestem zdecydowanie na tak! Solidna produkcja, którą się gra  z czystą przyjemnością. Zagadki, które zachęcają do główkowania, choć są ciut trudniejsze niż ostatnio, a nasi towarzysze szybko podrzucają podpowiedzi. Generalnie jest bardzo dobrze i polecam raz jeszcze z czystym sumieniem. 

I tak doszliśmy do podsumowania całej serii Uncharted wydanej w formie Kolekcji Nathana Drake'a. Bawiłem się dobrze przez cały ten czas i mogę śmiało polecić te gry każdemu, kto nie grał ich na PS3. Zaznaczyć należy, że lepiej traktować je, jako jedną wielką przygodę, a niż trzy osobne. Muszę też włożyć łyżkę dziegciu do tej beczki miodu z tego też powodu, że U2 i U3 to odgrzewane kotlety. Jeśli komuś to nie przeszkadza i lubi więcej tego samego w każdej kolejnej odsłonie to może śmiało sięgnąć po te gry. 

A czy was przygody Drake zachęciły do zagrania w Kres Złodzieja? Piszcie i komentujcie jak wy wspominacie wasze przygody w tej serii.

Jak zwykle mam nadzieje na ciekawą dyskusję. 


Udostępnij:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Translate

Czytelnicy

Wyświetlania