Recenzja filmu Upiorna Panna Młoda

Niby jest piątek, piątunio, ale jakoś nie mogę się skupić na jednym. Mówię sobie obejrzę jeden film i koniec, a skończyło się na jak w takich sytuacjach bywa na kilku produkcjach.

Przez chwilę zastanawiałem się od którego zacząć, tytułu? Po jakże długiej potyczce umysłowej, czyli żadnej doszedłem do wniosku, że napiszę, o Upiornej Pannie Młodej. Film jest integralną częścią serialu, a sama akcja rozgrywa się tuż po tym jak Holmes ma wylecieć na wygnanie.


Natomiast faktyczna akcja rozgrywa się pod koniec dziewiętnastego wieku. Prawdziwy miszmasz czasoprzestrzenny. Jednak w tym szaleństwie jest metoda, jak widać.

Cała fabuła rozgrywa się wokół licznych morderstw, a Fe! Nie będę ukrywał, że przez serial Luther temat ten stał się odpychający i banalny. Lecz o dziwo podeszli do niego z nieco innej strony. Praktycznie posłużył jedynie za pretekst do opowiedzianej historii, która nie jedno ma imię.

Na swój sposób przypomniała mi to książkę Pies Baskrewildów, ale z pewnymi zmianami, oczywiście kosmetycznymi. W przeciwieństwie do serialu tutaj już bardziej, ale nie całkowicie przypomniało mi to materiał źródłowy. Benedict Cumberbatch wcielający się w słynnego detektywa dalej przejawia te same maniery.


Trochę jednak go zmieniono na rzecz XIX w. realiów. Nie ma się co obawiać jakiś radykalnych zmian. Podobnie jest z Martinem Freemanem, który po raz kolejny wciela się w swoją jedną kreację i jedyne co zmienia to kostium wraz z imieniem.

Powinienem napisać, że intro do filmu jak i spora część miejsc w których nagrywano to ledwa przeróbka i pójście po naszej linii oporu, ale tak nie zrobię w pewnym sensie. Z dość błahego powodu. Wszystko co pokazano, a o czym wspomniałem jest mrugnięciem do starych fanów.

Podobnie jest z obsadą, co w sumie jest naturalną koleją rzeczy. W ich przypadku najlepiej paradoksalnie wypadł brat Holmesa. Z jednej strony stan jego jest nie do pozazdroszczenia, ale pokrywa się z oryginałem, a przynajmniej tak go zapamiętałem z książek.


W Upiornej Pannie Młodej będzie sporo odniesień do serialu dlatego polecam w pierwszej kolejności obejrzeć wszystkie sezony, a następnie sięgnąć po film. W innym wypadku straci się spory kawałek aluzji i znaczeń będących dość jednoznacznych dla ludzi znających materiał źródłowy.

Wszelkie atrakcję jakie dodano w programie są powtórką z rozrywki. W ramach bonusu były punktowane zachowania Sherlocka. Pokuszono się na danie więcej czasu postaciom drugoplanowym. Niech mnie kulę biją, ale ich docinki były naprawdę celne. Nawet ich o to nie podejrzewałem.

Wszystko ładnie i pięknie tylko, gdzie jakiś szczególny wyróżnik w tym seansie? Jeśli jakiś dodano i miał bym go wskazać to musiał być powrót Profesora. Będzie to przewrotne co powiem. Zrzucenie go z wodospadu było wielce satysfakcjonujące.


No i wszelkie upiorne wstawki też błyszczały. Może nie czuć tego w tekście, lecz naprawdę dobrze się bawiłem oglądając Upiorną Pannę Młodą. Jedynie miałem obawy, czy wszystko będzie miało logiczne wyjaśnienie. Spoiler alert, pełna perfekcja. Aby dodać trochę smaku dowiedziałem się o wielce intrygujących sztuczkach, które można wykorzystać w rzeczywistości.

Pod płaszczykiem, o którym wspominałem kryją się zmiany społeczne jakimi były walki o prawa kobiet, jak i nierównym traktowaniu.

Podsumowując Upiorna Panna Młoda, to jest ukłon w stronę widzów znających pierwowzór. Wraca cała obsada i jest multum nawiązań, co dodaje swojego rodzaju uroku. Wszelkie zagadki są wciąż rozwiązywane w tym samym błyskotliwym stylu. Można uznać to za gwarant jakości. Natomiast wszelkie wstawki komediowe w wykonaniu pań dodają lekkiej atmosfery. Ocena końcowa 7/10.
Udostępnij:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Translate

Czytelnicy

Wyświetlania