Przeglądając sobie anime jakie wyszły w sezonie wiosennym trafiłem na tytuł, który przykuł moją uwagę ciekawą miniaturką. Co prawda miałem w planach przygotować na ten tydzień inną serie, ale jak zobaczyłem pierwszy odcinek to już przepadłem.
Istnieje jak wiadomo wiele gatunków anime. Warto jednak wyróżnić jeden z nich, a właściwie podgatunek okruchów życia, a mowa tu rzecz jasna o Iyashikei.
Nie będę tu się rozpisywał o nich wszystkich, a skupie się na konkretnym tytule. Natomiast jeśli będzie ktoś chciał obejrzeć coś podobnego to polecam: Flying Witch, Dagashi Kashi, Aria the Animation. Super Cub jest wprost wzorcowym przykładem, jeśli chodzi o samo przesłanie i elementy charakterystyczne dlatego podgatunku okruchów życia.
Od samego początku widz jest oszołomiony niezwykle piękną oprawą, która charakteryzuje niezwykłą szczegółowością poszczególnych miejsc jak choćby szkoły, czy sklepo – kawiarni Beurre. Warto zaznaczyć, że przyrodę narysowano w dwojaki sposób.
Gdy nasze kawaii laseczki, gdzieś jadą stylistycznie wygląda jak żywcem wyjęty jak spod pędzla jakiegoś mistrza. Sytuacja się zmienia w momencie jak obraz staję się bardziej statyczny. W takim momencie wraca realistyczna oprawa. Kolejnym istotnym elementem jest podkład dźwiękowy.
W Super Cub postawiono typowo na muzykę instrumentalną, to właśnie ona wprowadza ten jakże błogi stan, którym można się upajać. No dobrze, ja tu gadu – gadu, ale pora napisać o samej fabule.
Iyashikei charakteryzują się skupieniem wyłącznie na elementach obyczajowych. Chcąc ująć to inaczej powiedziałbym na codziennym życiu. Nie zobaczy się w tym anime ecchi, czy shōnena rodem z One Pice. Zarówno bohaterowie i całe fabuła będzie mówiąc wprost wiała nudą.
Nie jest to jednak oblega, a jedynie podkreślenie jak będą to widzieć ludzie, którzy nigdy nie mieli styczności z takimi seriami. Jeśli jednak nie zniechęca Cię to do obcowania ze SC to się nie powinieneś rozczarować.
Protagonistką Super Cub jest nastoletnia Koguma, która jest dość zamknięta w sobie. Wraz z kolejnymi odcinkami dokonuje się zmiana na lepsze. W sumie jak się nad tym zastanowić można powiedzieć, że przeprowadzono motorową terapie.
Szybko można się złapać na tym, że zaczyna się ją spostrzegać jako uroczą moe, która chciało się zaopiekować. W dalszej kolejności mimowolnie się jej kibicuje i przeżywa się razem z nią jej wątpliwości i problemy.
Pierwszym kamieniem milowym było zakupienie motoru Super Cub od Hondy, następnie poznanie Reiko. Aby nie spolerować wam tego co się będzie działo dalej postaram się odnieść do tego jak się rozwija sama fabuła.
Małe wtrącenie co do Hondy. Nie ma co ukrywać, że jest sponsorem i co chwila będzie to waliło po oczach jak reklama pseudo szczepionek. Jakoś mam szczęście i trafiam na lokowanie produktów w tegorocznych produkcjach.
Będę z wami szczery i powiem, że jakoś szczególnie nie zapałałem miłością do tej marki. Jednak można się co nieco dowiedzieć o paru modelach jak i serwisowaniu tego typu pojazdów #YuruCamp.
Sporo jest podobieństw do wspomnianego anime, a także motywacji do aktywności i wyjściu z domu. Ok., ok. wracam do samej historii. Nie będzie to jakąś niespodzianką jak napiszę, że wszystko zakończy się happy end'em.
Wraz z pojawieniem się kolejnych postaci akcja zaczęła nabierać rumieńców i samo tempo też odczuwalnie się zwiększyło. Przez cały sezon Super Cup mamy niemalże cały czas te same miejsca i się łapałem się na tym, że pamiętałem, co piszę na oznakowaniu trasy jaką przemieszcza się Kaguma – chan.
Nie zabraknie też pięciu minut dla Reiko, ale jest to tylko jeden odcinek. W trakcie jego oglądania waliłem co chwilę face palma, bo wytrwałość w dążeniu do celu to jedno, a głupota to drugie. Przez fakt, że akcja rozgrywa się na wsi w górach nie zaliczono epizodu na plaży. Natomiast festyn już był i tam postawiono kolejny krok.
O dziwo jak napisali użytkownicy serwisu (nie będę pisał, którego sami traficie) w odcinku dziesiątym staje się coś ważnego i nie mogę się doczekać kolejnego. No bez przesady, tam nic szczególnego się nie dzieje. Dla sprawiedliwości dziejowej napisze, że coś się stanie, ale tylko naiwny mógł sobie wyobrazić skrajny scenariusz.
Podsumujmy to w skrócie. Główny wątek skupie się w wyłącznie na biednej moe i jej metamorfozie. Fabuła to spokojna obyczajówka w której nie uświadczy się niczego co znamy dobrze z komedii. Poszczególne postacie zostały całkiem dobrze napisane. Mała Shii, którą debiutuje w czasie festiwalu świetnie spisuje się jako bohaterka wspierająca.
Wielka szkoda, że jej rodzicom nie dali więcej czasu antenowego i podeszli do nich zbyt powściągliwie. Wszelkie wydarzenia z nimi miały całkiem spory potencjał na coś większego. Sama oprawa jak napisałem na początku jest wraz z muzyką najmocniejszą stroną Super Cub.
Mimo wszelkich zalet nie jest to anime, które zasłużyło na najwyższe noty. Zabrakło tam kropki nad i. Wartałoby jakoś zamknąć to tak, aby czuć się najedzony, ale bez przesady. Mimo wszystko mam nadzieje, że pojawi się w przyszłości drugi sezon. Ocena końcowa 7.5/10.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz