Mały wstępik, poniższy tekst to druga część recenzji Wiedźmina 3 Dziki Gon. Jeśli nie czytaleś/aś pierwszej, gdzie omawiam optymalizacje i wszelkie błędy zapraszam tutaj.
Przejdę teraz do tego co najważniejsze, czyli samej fabuły. Głównymi filary to wątek Ciri, wojny i kogo wybierze Gerald (Triss team). Gra traktuje się bardzo poważnie i jest w pełni świadoma swoje powagi. Większość, rzeczy nie jest zero jedynkowa dlatego nie należy ich oceniać zero jedynkowo. Poszczególne, akty zawierają swoje osobne historie, które są spięte w ramą jaką jest poszukiwanie Jaskółki.
W recenzjach serwisów dominował wątek Krwawego Barona i jego rodzinny. Przyznaje, że wyreżyserowano ten etap naprawdę wzorowo. Poszczególne elementy układanki odkrywały bez pośpiechu robiąc coraz więcej smaku. Dodatkowym bonusem było pokazanie święta dziadów i cytowane fragmenty z dzieła Mickiewicza.
Nie ma co ukrywać, że dalej nie jest gorzej. Wprost przeciwnie im dalej w las tym więcej drzew. Stosy Nowigradu to naprawdę realnie przestawiona inkwizycja. Jednakowoż, aby nie było nazbyt poważnie i ponuro dodano różne elementy satyryczne. Na scenę wchodzą dobrze znani wszystkim Jaskier i Zoltan.
Szczerze cieszyłem się na ich widok i równie rozbudowanymi zadaniami z nimi związanymi. Złapanie oddechu jak najbardziej potrzebne. Tak było za pierwszym razem jak grałem. W drugim podejściu zdecydowałem się wyruszyć na wyspy. O ile główne misje i poboczne da się przechodzić bez problemów tak zlecenia odpadają. Bossowie tak żyjący mieli za wysoki lv. Walka z nimi mijała się z celem i szybko wróciłem na kontynent.
Równolegle do misji fabularnym funkcjonowały dodatkowe aktywności. Nie mówiąc o tych wszystkich znakach zapytania, które kryły jakieś niespodzianki. Zarówno pierwszej jak i drugiej jak najbardziej wciągały natomiast polowania na potwory już nie.
Co prawda każda bestia wymagała teoretycznie innych olejów, mikstur, czy znaków tylko co z tego skoro srebrny miecz i Igni wystarczył? Ok., wyjątkami były południce, które trzeba zmaterializować, aby zadać obrażenia. Szkoda, że tylko jeden taki przypadek.
Kolejnym ważnym wyborem było kogo wybrać Triss, czy Yen? Wybór było dość prosty. Kto by chciał zimną i rządzącą się sukę jaką jest Yenefer? Rozumiem, że jest to kanoniczne, ale bycie pantoflarzem w ogóle się mi nie uśmiechało. Przy niej Triss objawiała się jak anioł w ludzkiej skórze.
Za pierwszym razem decyzja była dość oczywista, a do tego te animacje twarzy i sposób jaki patrzyła. Dopóki nie zagrałem w Uncharted 4 nie wierzyłem, że może być coś lepszego, a jednak Naughty Dog zmiażdżyli naszych. No mniejsza, kontrast i sposób jaki pokazali szanowne panie był naprawdę klarowny. Tym razem jednak chciałem zobaczyć jak będzie to wyglądała jak się złapie dwie sroki za ogon i się przekonałem srogo.
Jeśli jednak ktoś z was nie chciał się tym paprać i jeszcze inaczej się od nich uwolnić to też się da. Wątek Yen można zamknąć nie wykonując ostatniego zadania na Skellige. Nie obędzie się to bez komentarza, bardzo fajny smaczek.
Ostatnim pobocznym zagadnieniem jest wojna, gdzie spotkałem Rocha, Ves i Talara. Skoro o szefie służb temerskich wspomniałem. On jest po prostu jedyny w swoim rodzaju. Kto, ale kto by uczył trolli przeklinać. Mała ciekawostka: w zadaniu Patelnia, jak nowa można zdobyć monokl. Jeśli wgracie patch fanowski Talar powie, że to on załatwił tego kolesia. Niestety nie ruszyli tego i dalej jest luka.
Ostatecznie w zabawie na spiskowca dałem się przekonać Dikstrze. Nim do tego doszło starałem się jakoś nawalić przy zamachu na Radowida, bo podobno jest taka możliwość. Po części się nawet udało, lecz finał był niezgody z zamierzonym. Natomiast przed tym dramatem doszedłem jak złamać nogę przyszłemu Kanclerzowi. Jedynym wątkiem, którego nie zmieniłem to przeznaczenie Ciri.
Szczerze nie mogłem się zmusić, aby zrobić z niej cesarzową lub ją uśmiercić. Mimo, że w Wiedźminie 3 mamy gotową postać wraz ze wszystkimi dodatkami to tak się wczułem, że nie mogłem skrzywdzić Ciri.
Samo zakończenie oceniam pozytywnie i naprawdę dobrze je zrobiono. Nie rozumiem tylko, czemu nagle z Jaskółki zrobiona super koksa? A no tak zapomniałem wspomnieć, że Ciri – chan ma swoje pięć minut. Wcielać można się było w nią w wspomnieniach i na chwilę w ostatniej bitwie z Dzikim Gonem.
Przejdę teraz do rozgrywki, która wciąż się broni. Tutaj dokonano największych zmian, które osobiście uważam za kontrowersyjne. Jak dobrze wiadomo w poprzednich częściach były drzewka talentów na których można było odblokować skille, które były cały czas aktywne. Tutaj się to zmieniło.
Po lewej stronie karty postaci wyznaczono miejsce na sloty w których są aktualnie działające umiejętności. Jest to dość kłopotliwe, bo zamiast mieć coraz potężniejszego Wieśka to jest taki niekompletny. Gdyby poziom trudności nie był taki niski, a bardziej jak From Software to można było się załamać.
Natomiast z drugiej strony można lepiej dostosować poszczególne aktywne i pasywne umiejętności i widzieć ich działanie jak wpływa na rozgrywkę. No dobrze, ale co można wybrać? Dość sporo w drzewku poświęconym walce bronią białą mamy takie podkategorie jak szybkie, czy silne ataki. Każde z nich ma swoje poziomy rozwoju jak rodzaje wykonywanych ruchów.
Dzięki temu można bardziej skoncentrować na słabszych lecz szybszych atakach lub iść jak czołg z silnymi. Dalej uzupełnić się da to bonusami do adrenaliny, znakami itp. Poszczególne zaklęcia moją różne wersję i zastosowania. Quen można być tarczą, z którą można się swobodnie poruszać, ale pochłania zapas many / staminy lub „bańką” która ogranicza ruch, ale jednorazowy użytej jest częstszy.
Mało tego nie zabrakło umiejętności pasywnych, które dają klasyczne bonusy jak regeneracja życia, czy many lub bonusy do silnych ataków. Jeśli kogoś zainteresują petardy to też da się przeszkolić Wieśka z ich używania, choć są one mało praktyczne. Wrogowie atakują ochoczo razem, a wiec zabawa z granatami wydaje się zbyteczne.
Wszystko to daje teoretyczną możliwość stworzenia najróżniejszych Wieśków. Jeśli wam jeszcze mało, można zdobyć schematy ekwipunku z czterech szkół wiedźmińskich: wilka, gryfa, niedźwiedzia i żmij. Żeby jednak je wykonać trzeba iść to kowala lub płatnerza z mistrzowskimi papierami.
Wszystko to daje teoretyczną możliwość stworzenia najróżniejszych Wieśków. Jeśli wam jeszcze mało, można zdobyć schematy ekwipunku z czterech szkół wiedźmińskich: wilka, gryfa, niedźwiedzia i żmij. Żeby jednak je wykonać trzeba iść to kowala lub płatnerza z mistrzowskimi papierami.
Sam crafting też jest stosunkowo wygodny, bo jeśli zabraknie surowców do wykonania miecza lub pancerza można je kupić bezpośrednio u rzemieślnika jeśli je ma. Podobnie też można naprawiać i usuwać ulepszenia. Jak wiadomo, lepszy sprzęt wymaga drogich składników te da się pozyskać z unikatowych itemów, których jest sporo, ale niestety różnią się głównie wyglądem i siłę ataku. Staty są marne. #Diablo 3
Główni bossowie zrobieni są całkiem nieźli, ale nie stanowili żadnego wyzwania. Wiąże się to z brakiem skalowania jak mniemam. W wersji na PC można ich załatwić z palcem w dupie. Natomiast w konsolowym porcie podnieśli im nieco statystyki i słusznie, bo przykro jest klepać ich jak worek treningowy.
Na sam koniec wszystko to co zapomniałem lub nie pasowało wyżej. W czasie wędrówek można usłyszeć liczne rozmowy, a między innymi mamy nawiązanie do Killera i Pazury. Nie objedzie się też bez magicznego kociołka, i Wyspiańskiego. Nie będę psuł i sami spróbujcie wyłapać inne nawiązania.
Wspomnę jeszcze a paru potknięciach. Chociażby wojnie klonów. Moim faworytem był model Skurwiela Juniora, którego widziało się co chwile, a o dzieciach i Małgosi nie wspominając. Następnie mamy bardzo, ale to bardzo mała liczba aktorów głosowych z czego jeden bardzo się powtarzał. Chodzi o pana Cezarego Kwiecińskiego, który niemalże wszystko dubbingował.
Ciekawostka jest, o ile można tak to nazwać, że kiedy Gerald idzie na trójkącik i przy tym jak się śmieje z Ciri na statku to zamiast głosu Jacka Rodzenka mamy amerykański odpowiednik. No i jeszcze jedno spostrzeżenie. Gesty jest ich tak mało i zarazem są tak charakterystyczne, że aż kole oczy widząc je non stop u różnych Npc.
Podsumowując Wiedźmin 3 jest naprawdę dobry lecz nie pozbawiony wad. Początkowo byłem nim całkowicie zauroczony i dawałem najwyższą notę. Teraz jednak jak zrobiłem dokładniejszą analizę mogę dać uczciwe 9/10. Liczne smaczki możliwości dostosowania postaci pod swoje preferencję jak i głęboka fabuła z licznymi wyborami, które mają w większości przypadku znacznie są wartę tej oceny. A i jeszcze jedno warto wrócić do miejsc, gdzie się skończyło misje, bo czeka mały bonus. Np. po zamachu na Arc Skellige jak się wybierze Cyrys to antagonistkę, którą skarzą rzeczywiście przekuwają do skały, a Gerlad to skomentuje. Jest tego o wiele więcej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz