Obiecałem
napisać tekst o CoD’dzie i oto jest. Przedstawię swój, a jakże subtelny pogląd,
czy Wezwanie do Służby staje się coraz lepsze, a może gorsze?
Przeszedłem parę części
dobierając je losowo, aby uniknąć tradycyjnego oceniania danej części przez
pryzmat poprzedniej. Dobierałem je randomowo przeskakując raz do przodu, a innym
razem do tyłu o te kilka lat. Przestudiowałem sobie to co napisałem i doszedłem
do ciekawych wniosków! Najgorsze odsłony to nie te co wychodziły po Black Ops 2!
Sytuacja jest o dziwo
odwrotna wszystkie starsze części jak Cod2 czy taki MW2 okazały się
znacznie obniżać poziom. Natomiast znienawidzony Ghost lub Infinite Warfare robiły coś zgoła
innego. W tym momencie należy zrobić pauzę i zastanowić się w czym rzecz.
Dlaczego tłumy ludzi głoszą z pełnym przekonaniem, że kiedyś CoD był lepszy, a setting II wojny
jedynym właściwym.
Widzę dwa zasadnicze
powody! Pierwszy to zderzenie z czymś zachwycającym i niepowtarzalnym. Drugą rzeczą jest chęć posiadanie ciągle tego samego w coraz to nowszej odsłonie. Wspomnieć też
muszę o nawet ważniejszej rzeczy niż te, o których pisałem powyżej. Nostalgii!
Tak jest, człowiek ma tendencję do idealizowania tego co zrobiło na nim
największe wrażenie i zapominania o błędach, niedociągnięciach czy kiepskich
rozwiązaniach w rozgrywce.
Żeby daleko nie szukać
przykładu ludzie z Blizza powiedzieli kiedyś: wy naprawdę nie chcecie WoW classic. No i co z tego wyszło? Wylano
na nich wiadro pomyj. Kiedy klienci dostali to co chcieli stało się coś
niesamowitego! Liczne raporty o „błędach”, a nie czekajcie to weterani
zapomnieli, że w ich raju też nie było, aż tak wspaniale.
Teraz przejdźmy z
powrotem do naszej służby. Mamy tu podobny problem, ale jest on znacznie
głębszy. Część graczy kocha i ubóstwia dobrze znane rozwiązania, a druga grupa
mówi czas na zmiany. Stojąc tak między młotem, a kowadłem powstały potworki jak
World at War. Odbiłem się od tej
produkcji jak piłeczka kauczukowa. Możliwe, że po prostu po spędzeniu kilku
tygodni z CoD’em czułem się ”przejedzony”. Ale zobaczyłem tam wszystko to co
najgorsze.
Mowa tu oczywiście o
miałkiej fabule i jeszcze gorszej rozgrywce. Nie umiałem się zmusić do
przejścia kampanii. O dziwo poprawę można zauważyć od momentu powstania Black
Ops 1.
Co prawda nie ma recki z tej części, ale możecie mi wierzyć, że
grałem. Dalej jest już prawie tylko lepiej.
Często pisałem, że
solidnie jednakowoż tylko w odsłonach wydanych po 2010 r. dawałem ocenę 8+.
Jest w sumie pewna ironia, że te gorsze części miały dodawane nowości w postaci
egzoszkieletów, side questy, a nawet możliwość podejmowania decyzji które mogły
wpłynąć na zakończenie.
Generalnie nie jest
tak, że coś jest czarne lub białe, a są jeszcze pośrednie odcienie szarości,
których nikt nie chce zauważyć. Pędzący za stadem ludzie wyłączają myślenie. Wspomagają
to też media, które będą bagatelizować nowości i starania twórców. Głosząc jak
mantrę hasło kiedyś to było lepiej. A co takiego było? Fale klonów zalewające
nam cały ekran parcie na przód w sposób bezsensowny. W MW4 podkreślałem brak rekcji Si na to co robię i przez co widać, że
mamy tylko wydmuszkę.
Natomiast CoD 2 maskował swoje liczne błędy z
kolizją itp. wysokimi jak na owe czasy wymaganiami. Co zrobiono później lepiej
w słynnych gniotach? Dano motywację do grania, pamiętne chwile i robiono coś
wbrew części ludzi, którzy tylko chcieli ciągle tego samego. Poprawiono
rozgrywkę, broń w końcu miała odrzut i samo przeładowanie działo lepiej. Wbrew
pozorom są to naprawdę ważne elementy.
Ghost
urozmaicił formułę wstawiając znakomite wstawki filmowe w których czułem się
jak komandos (śmiech). Można wymieniać tego więcej. Ale czy nie lepiej samemu
zagrać i się przekonać?
Podsumowując
Call of Duty wypada jako solidna lub przeciętna
seria, która ma gdzie nigdzie jakieś przebłyski. Dla radykalnych fanów
wszystkie części przed 2010 będą bardzo dobre, a z nowszych tylko Black Ops 1 i 2. Natomiast dla
kogoś kto podszedł do tej marki znacznie później sytuacja pokazuje się zgoła
inaczej. Ani razu nie wspominam o grafice po to jest kwestia narzędzi jakie
mogły poszczególne studia użyć w danym okresie czasowym.
Z tego też powodu nie
wchodzi to w kryterium oceny. Sama rozgrywka i kampania to już co innego. Half-Life
z 1998 r. bije większość współczesnych FPS pod względem Si, a o genialnych
starych grach fabularnych nie będę wspominał. Więc nikt nie mówi, że mechaniki
są gorsze lub niedopracowane z powodu wieku.
Jak widać mit obalony
stare nie jest zawsze jare, a nowe to gniot. Starajcie się sami przeanalizować
to co macie, a nie tylko sugerujcie cudzymi opiniami, bo to że ktoś jest
redaktorem w jakimś serwisie nie czyni go wszech wiedzącym.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz