Czym są dzisiejsze produkcje filmowe? Produktami kultury masowej, które mamy jedynie bezrefleksyjnie obserwować. Nie myśl, nie analizuj, a jedynie konsumuj.
Od dłuższego czasu chodziło mi pogłowie, a może jest jeszcze jakiś inny film w reżyserii Mamoru Oshii. Ghost in the Schell to dzieło ponad czasowe i jak na to nie patrzeć można się po jego twórcach spodziewać czegoś naprawdę niesamowitego.
Dziesięć lat wcześniej powstał film o dość enigmatycznym tytule Tenshi no tamago. Tłumacząc to na polski Jajo Anioła. Ta produkcja jest jedną z tych, w których sam autor nie wie co miał na myśli. Im więcej czasu temu poświęcałem tym więcej przybywało pytań, a odpowiedzi nie było.
Fabuła jest nieszablonowa, a do tego przepełniona symboliką. Nie będę tu zgrywał religioznawcą, bo i takim nie jestem. Jednak wskazówki, jakie w końcu się pokazały zaczęły budować jakąś całość. Jeśli czytacie dalej to najpierw obejrzyjcie Angel Egg. Wyróbcie sobie sami opinie. Potem będziemy mogli podyskutować w komentarzach.
Najważniejszym pytaniem, jakie pada w Tenshi no tamago jest, czy można być chrześcijaninem w świecie porzuconym przez Boga? Mówiłem, że od początku idzie z grubej rury! Jest to dość złożony problem i dość niejednoznaczny.
Aby lepiej zrozumieć treść trzeba wiedzieć, co nieco o samym Mamoru Oshii. W tamtych latach przeszedł kryzys wiary. Jednak, co ma piernik do wiatraka? Otóż wiele siłą napędową był jakie stan psychiczny. Pierwszą wskazówkę, jaką dał to broń, jaką posiada bezimienny bohater. Przypomina ona krzyżyk jednak to nie wszystko. Kolejną rzeczą był sposób, w jaki ją nosi.
Niczym Jezus niesie ją tak jakby była to droga krzyżowa. Ciut naciągane, ale jak zobaczyłem bandaże na dłoniach to wiedziałem, że idę dobrym tropem. Motyw Syna Bożego nie kończy się tylko na tych dwóch detalach. Tutaj dodano znacznie więcej.
Teraz muszę trochę odejść od głównego tematu i przejść do samej formy. Od samego początku jest tak jak miałem nadzieje, że będzie. Świat na pozór wyglądający jak nasz tylko opuszczony tak jakby dopiero wojna się skończyła. Jednak nie ma nikogo, czy tylko na pewno tak jest?
W Jaju Anioła jest jeszcze jedna osoba. Mała dziewczynka, która cały czas trzyma przy sobie zawiniątko. To ona dała kolejną wskazówkę, a może i nawet więcej. W pewnym momencie mówi o rybach, na które polują „mieszkańcy”. Czym one są? Kolejne pytanie pozostawione bez odpowiedzi. Tutaj ponownie chodzi o znaczenie metaforyczne.
Ów mieszkańcy będący posągami to ludzie gorliwi w swoich przekonaniach, a jednocześnie nieumiejących myśleć krytycznie i wyciągnąć jakiekolwiek wnioski. Ktoś kiedyś mądrze powiedział łatwiej oszukać, a niż uświadomić swoją pomyłkę.
Kropka nad i jest rozmowa dwójki protagonistów, w której on opowiada o Arce Noego. Jest tam zawarta pewna zasadnicza zmiana. Ptak mający przynieść gałązkę nigdy nie wrócił. Elementów powiązanych z tym mitem chrześcijańskim w późniejszej części pokazano znacznie więcej.
Jest jeszcze parę innych rzeczy, ale to zostawię już do własnej interpretacji. Teraz przydałby się choćby jeden akapit o części technicznej, bo i tu jest na czym oko zawieść. Styl rysowania jest tym, co przyciągnęło moją uwagę w pierwszej kolejności. Nie ma tutaj dużych oczu rodem z Disneya. Nie ma tej słodyczy i beztroski, jaka towarzyszy w większości anime.
Od samego początku jest wszechogarniający mrok i poczucie zagrożenia, które potęgują ujęcia sugerujące, że ktoś obserwuje. Nie zabraknie też licznych przebitek na miasto. Jednak dopiero w kolejnych produkcjach będzie to pokazana w pełnej krasie.
Dźwięk, a właściwie efekty audio to kolejne potężne narzędzie, jakie wykorzystano, aby widz był odpowiednio nastrojony. Budowana jest dzięki temu odpowiednia atmosfera, której się nie zapomni. Nie było tutaj tak bogatej listy piosenek. Przymknę na to oko, bo nie ilość, a jakość się liczy.
Wrócę teraz do pytania, jakie wstawiłem na początku. Czy można być chrześcijaninem w świecie porzuconym przez Boga? Zarówno przeciwnicy jak i zwolnicy znajda argumenty przemawiające za tym. W Tenshi no tamago nie obalono tego w sposób jednoznaczny. Zostawiono furtkę, która daję nadzieje.
Ocena końcowa.... zostaje otwarta.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz