Boso przez Azeroth. Odcinek 1, Nowy początek: For the Alliance!

Ludzie, ludzie nie uwierzycie! Piekło zamarzło! Po wielu latach nieobecności wróciłem do War of Warcraft. No kto, by się spodziewał....

Kto by pomyślał, że raz jeszcze przyjdzie mi ruszyć do Azeroth. Swoja przygodę z WoW zacząłem jedenaście lat temu. Oczywiście nie gram tak długo, bo już po upływie zaledwie trzech miesięcy dałem sobie spokój.


Można było się zastanowić czemu się tak stało w końcu, po wprowadzeniu Kataklizmu zaczęło się pojawiać kontent do robienia solo. W tamtym czasie rzuciłem się na to jak szczerbaty na suchary. Więcej miałem entuzjazmu, a niż rozsądku.

Poziom wbił się szybko, a człowiek nie widział co dalej zrobić. Jednak to przez gildie polskie ostatecznie przekreśliłem swoją karierę w tej grze. Nie wiem jak teraz, ale wtedy dość częstym hasłem było naucz się strategii na raid z yt. W takim razie po co sama grupa? Wisienką na torcie był język i liczne skróty, których się używało.

Po ostatnim Blizzconie coś mnie tknęło i założyłem demo konto. Krok, po kroku od klasy do klasy sobie testowałem, patrząc co tam ciekawego słychać u niegdyś króla mmorpg. Nowy samouczek jest naprawdę rozkosznie głupkowaty. Pokazane są tam ogólne zasady grania w gry, zamiast samego WoW.


Jak się przejdzie wstępne misje do wpuszczają na lokacje ogólnodostępne. Gdzie zaczyna się fabuła kampanii. Jeśli się nie wie kto jest kim to się nie dowie.

Wybór serwera jest dość istotny, bo każdy rządzi się swoją własną ekonomią. Tak przynajmniej pisali gracze na forach. Inną już namacalną różnicą była liczba grających. Domyślnie trafiłem na jakiś serwer z low liczbą ludzi. Zależało mi na grających polkach, aby mieć okazje się do nich przyłączyć. Do wyboru był Płonący legion i Srebrny księżyc. W Hordzie już byłem, a w planach był świeży start, czyli Przymierze. Czy dobrze wybrałem czas pokaże.

Przeskoczę o krok dalej, bo jak łatwo się domyśleć wykupiłem abonament i zrobiłem preorder na mający premierę nowy dodatek. Utworzyłem krasnoluda huntera ruszyłem dzielnie w świat. Nie chcąc popełnić błędów z przeszłości już wcześniej się przygotowałem. Mimo to zostałem zalany sporą zawartością.


Początkowo myślałem, że będzie się przechodziło od kontynentu do kontynentu i tam będzie się odblokowywać kolejną zawartość. O dziwo jest całkiem inaczej. Trzeba wybrać określone dlc i tam dobić 60 lv. Początkowo sądziłem, że jest to tylko opcjonalny wybór. Wbrew temu co piszą w poradnikach nie ma przymusy, aby przejść do Dragonflight.

Jeśli się chce to nic nie stoi na przeszkodzie, aby zostać tam gdzie się jest i dalej nabijać poziomy. Pierwsze już oficjalne kroki postawiłem na Shadowlands. Pewnie tam bym został, gdyby jeden z zadań się nie zblokowało, co ostatecznie uniemożliwiło dalsze granie. Przypomniałem sobie o Draenor i garnizonach. Czemu więc tam nie spróbować sił?

Poziomy szły jak szalone, a i międzyczasie ktoś próbował mnie rekrutować. Ten fenomen mnie nie przestaje zaskakiwać. Normalnie to człowiek sam musi się prosić o zaproszenie, a tutaj jest całkiem na odwrót.


Kolejną istotną zmianą to odejście od podziału serwerów na pvp, pve. Walki między graczami dalej są na mapach świata. Tylko, że trzeba przełączyć się na takowy tryb. Sprytny zabieg przez co owca jest cała i wilk syty. Po niedużym czasie wybrałem się na dungeony. Tutaj kolejne pozytywy. Pierwszy to brak wielkiej skrzyni z bossa i losowania itemów. Każdy dostaje swój przydział i nie ma żadnych awantur.

Świat War of Warcraft mimo swoich lat ma w sobie coś co przyciąga do siebie. Blizz przynajmniej z Dragonflight wrócił na stare tory. Póki co jestem naprawdę mile zaskoczony po pięćdziesięciu dwóch godzinach zabawy. Nim zakończę pochwale ich również za nie marnowanie starej zawartości. Stare instancje wciąż są żywe. Miło zajrzeć do czegoś dla jednych starego, a innych nowego.

Obecnie mam mało jeszcze nabitego czasu na bieżącej kampanii, ale coś czuje, że będzie tam naprawdę co robić. W ramach małej anegdoty. Nim zakupiłem niezbędne rzeczy do WoW dodałem podwójną weryfikacje. Okazało się to genialnym posunięciem! Następnego dnia już ktoś chciał shakować mi konto. Tym oto miłym akcentem kończę pierwszy wpis z serii Boso przez Azeroth.

















Udostępnij:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Translate

Czytelnicy

Wyświetlania