Recenzja anime Itai no wa Iya nano de Bougyoryoku ni Kyokufuri Shitai to Omoimasu Sezon 1

Z głębin otchłani wyciągnąłem recenzje, która napisałem w zeszłym roku, ale jakoś o niej zapieniałem. Prezentuje wam jedno z lepszych anime jakie oglądałem w 2022 r.   

Po obejrzeniu pierwszych trzech odcinków mogę napisać, że jest to ciekawy projekt, który stara się pogodzić anime z grami i zasadami jakie w nich panują. Czy się to udało? Powiedzmy sobie szczerze sporo tego co tam pokazano jest wielkim kompromisem.


Jeśli doszukiwać się jakiś zgodności pod kątem tego, że jest to VrMMORPG, gdzie oprócz samego Vr dodano niezwykle zaawansowaną technologię, która pozwala oszukać zmysły i nie tylko wzroku, ale i smaku.

Dodatkowo wszelkie ruchy, interakcję, które powiedzmy szczerze z dzisiejszym rozwojem sprzętu byłby niemożliwy do zrealizowania. Zabawne są też początkowe rozwiązania rozwijania awatara. O ile pójście na mobki jest jak najbardziej prawidłowe, tak już z nabieraniem odporności bym się kłócił, a solowanie bossa w lochu było totalnym przegięciem.

Natomiast dalej to już zupełnie odleciano w kosmos. Budowa builda i skille to jakaś pomyłka, która całkowicie psułaby PvE. Jasne jest, że chcieli stworzyć OP bohaterkę i tego dokonali. Ktoś jednak stwierdził, że będzie się to kłóciło z dalszym rozwojem wydarzeń i znerfili jej Op sprzęt. Jest to dobry ruch. Potencjalnie da to możliwość uzasadnienia dalszego rozwoju Kaede – chan.


Można dodać do tego pojawienie się Sally, przyjaciółki ze klasy, która będzie ją uzupełniać umiejętnościami. Przez takie zagrania dalsze przeginanie pały goryczy będzie bardziej akceptowalne. Jestem ciekaw jak pójdzie im w drugim evencie battle royale

Kolejne trzy odcinki można podzielić na eksplorowanie i wykonywanie normalnej aktywności. Następnie zaczęto moim zdaniem nabijać się z graczy. Jak inaczej wyjaśnić rzekome przyzwyczajenia z gry, które zaczęła wykonywać odruchowo Kaede w realu?  Jest to w moim odczuciu jakimś absurdem. Mały spoiler, naszej kochanej moe zaciera się odróżnianie rzeczywistości od fikcji. Na sam koniec tworzenie gildii.

Z wyżej wymienionych rzeczy jedynie zakup budynku gildyjnego miał jakieś rzeczywiste pokrycie z realiami MMO. Natomiast pozostałe rzeczy zaczynając od PvP to istny farmazon. Po obejrzeniu połowy sezonu trzeba jakoś do tego przywyknąć. Mogę dodać pewien plus do tych pokręconych mechanik. Niekiedy są one bardzo logiczne, ale szybkość z jaka się używa uniemożliwia z korzystania z nich. Trzeba przyjąć, że to jakaś alfa lub wczesna beta i stąd wychodzą takie absurdalne efekty.


Ostatnie kilka odcinków to kolejne zawody przypominające te z gier moba. Można to tak dość wielkim skrócie nazwać. Jednak już akcja jaka się tam rozgrywała to typowe anime i o dziwo bardzo dobre. Chyba mam swojego faworyta na 2022 r.

Co jeszcze można napisać? Fabuła była dość prosta, bo co można szczególnego pokazać? Skupiono się całkowicie na przebiegu pvp. Te ważniejsze gildie pokazały swój indywidualny styl walki. Jednak mogliby urozmaicić wygląd poszczególnych członków legionów. Rozumiem, że chcą wyróżnić tych ważnych, ale armia klonów to taka jazda po bandzie.


Następną istotną sprawą, jest zachowanie graczy. Ci co byli szeregowymi anonimami niczym się nie różnili od kolesi z pierwszego lepszego isekai, a powinni pokazać się że są zwykłymi graczami. Pod tym kątem Cesarzowa Ognia kradła każdą scenę kiedy przestawała udawać samice alfa.

Sam finał był przekokszony i to mi się podoba. W całym worku smakołyków zastanawia mnie wątek devów, których przedstawiają jak jakieś ufoludki.

„Przełomowym” odcinkiem był nr 10, gdzie Payne pokazał w końcu swoją mordę. Po co robili z tego jakąś tajemnice? Cholera wie. Ale co tu dużo mówić super było to anime. Podsumowanie nieco inne niż zawsze, ale pisane na spontanie, jak cały ten tekst. Ocena końcowa 8.6/10
Udostępnij:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Translate

Czytelnicy

Wyświetlania