Recenzja Owarimonogatari sezon 1

Skończyłem oglądać kolejny sezon Mody na osobliwość odcinek któryś tam z rzędu i mam mieszane uczucia względem tego, gdzie zmierza ta seria.

Fabularnie Owarimonogatari sezon 1 jest miksem dwóch niezależnych opowieści. Nim przejdę do nich dodam, że akcja jaką będę omawiał miała miejsce na początku trzeciej klasy Araragiego w liceum.


Zacznę więc czemu jakoś nie mogę zachwycać nad tym co widziałem. Opowiedziano tu dwie historie. Pierwsza przedstawia tragiczne losy nowej bohaterki, która póki co tylko tu się pokazuje w tym sezonie, a druga to powrót pierwszego sługi loli wampirzycy. W sumie jest to część właściwa, która swoje zakończenie zobaczy w kolejnej pod serii.

Pierwsza część, która jest w sumie dramatem wydaje się całkiem sensownie napisana, a do tego przepełniona wszystkim co jest dobrze znane każdemu fanowi tego anime. Nie zabraknie wszelkich bloków które muszą być. No może z wyjątkiem sensacji, bo to zostało zaznaczone dosłownie w symboliczny sposób.

Główny prym wiedzie w nim rzekoma siostrzenica młodziana w hawajskiej koszuli. Co prawda Ougi Oshino pojawiała się epizodycznie w poprzednich seriach tak tutaj gra pierwsze skrzypce. O czym wspomniałem dwukrotnie. Nie można odmówić jej uroku, który jest naprawdę niepowtarzalny jak i aury tajemniczości.


Z pozoru wydaje się normalną dziewczyną, ale szybko można ją spostrzec jako diabełka, który kusi i mami słodkimi słówkami. Jednocześnie wyraźnie wykazuje się sporym intelektem, co czyni ją jeszcze bardziej niebezpieczną. Możliwe, że to jej oczy, które najbardziej przyciągają uwagę budzą takie, a nie inne uczucia.

Początkowo ten sezon przybiera formę powieści kryminalnej z wspomnianymi traumatycznymi sprawami przyjaciółki Araragiego z dzieciństwa. W pierwszych odcinkach to nawet było pociągające jakiś powiew świeżości. Mało tego zabawa tłem zmieniała się w totalna już abstrakcje, a raczej iluzje jak choćby niekończących się schodów, które wymyślono na podstawie konceptu figur niemożliwych Oscara Reutersvarda.

Stanowi to jednak skrajny biegun do pewnych oszczędności w postaci animacji samych ust i pozostawienie całej reszty postaci w stanie bezruchu, a to boli jak cholera. Dalej mamy powrót stalkera. Spodziewałem się czegoś więcej po nim, a tak wypada dość płasko. Jedynym jego plusem, że kreuje się na pierwszego męskiego yandere z jakim się zetknąłem w anime.


Z pozoru główną jego motywacja jest zemsta, ale sugerują też, że jednak chodzi o zranione uczucie. A jak nie wiadomo, o co chodzi to o pieniądze. Taki żarcik, bo całość się przyciąga i dopiero dowiem się co dalej się stanie. Jedna rzecz już w zupełności klapnęła.

Wszechwiedząca w krzesło …. Gaen Izuko. W czasie dyskusji w świątyni węża udowadnia, że „zbroja” to pierwszy sługa Oshino Shinobu (wampirzyca loli) i tu jest ok. Jednak jak obwinia Araragiego za wszystko to już leży i kwiczy. Wszelkie osobliwości z Legendarną Wampirzycą na czele pojawiły się zanim nasz biedak zdążył zrobić jeden błąd za który chce się mu wcisnąć całą odpowiedzialność. Najzabawniejsza jest jednaj jej firmowy tekst. Skoro wie wszystko to czemu temu nie zapobiegła? W tym kontekście to ona jest tym prawdziwą antagonistką.

Prawda jest taka, że pewne rzeczy idą jak kumulacja jak ktoś jest bogaty szybko robi się bogatszy. Natomiast ci co są biedni tacy pozostaną. Podobnie jest i tutaj. Tsukihi – chan jest feniksem to jest pierwszy ważny przypadek, który rozpoczął tą pętle, która sama siebie napędza.

Podsumowując Owarimonogatari sezon 1 to mix, który tak naprawdę sam nie wie dokąd idzie. Chcąc nie chcąc kończą się pomysły i próbują w ten oto zawiły sposób ciągnąć dalej opisywane w ligth novel wydarzenia. Ocena końcowa 7/10.
Udostępnij:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Translate

Czytelnicy

Wyświetlania