Relacja z Jagacon 2022 r.!

Kto by się spodziewał, że po paru latach nieobecności Jagacon wróci. Chciałbym napisać, że w wielkim stylu, ale obraziłbym tym ludzi, którzy robili poprzednie edycje.

Nie oznacza to, że zamierzam obsmarować, czy wrzucić lawiny kamyczków do ogródka organizatorów. Relacje jak zwykle będzie miała przebieg tego co robiłem wraz ze moim komentarzem.


Zacznijmy od najważniejszego, a mowa tu lokalizacji. Tym razem trafiłem do Zamku Królewskiego w Chęcinach. Jest to miejscowość oddalona od Kielc o 15 km. Zamek jest wybudowany na wzniesieniu dlatego też nie da się go pominąć i widać go na sporej odległości. Dotarcie tam w weekend jest prawdziwym wyzwaniem.

Według danych podanych przez organizatorów jak i samą gminę nie kursuje tam nic oprócz autobusu linii 31. Busy pojawiają się tam w dni robocze. Okazało się, że z Żytniej jedzie jeden przewoźnik, a przynajmniej tak twierdzi Przemek Ciszek, który poprowadził ponownie panel o cenzurze w grach wideo.

Po dotarciu na miejsce rozpoczęła się magia, gdzie cudem znaleźć było właściwą drogę do zamku. Brakowało jakiś oznaczeń jak dojść, ale na szczęście za znakiem Chęciny żegnają był parking wraz z drogą do miejsca docelowego. No i teraz bez ironii zaczęło się robić ciekawie. Jeśli miałbym wskazać co zorganizowano z rozmachem to wskazałbym na wystawców. Było i będzie ich jutro od liku.


Jak to mówi klasyk dla każdego coś dobrego, a żeby nie być gołosłownym.... kupiłem magnesy na lodówkę dla rodzinki. Idąc tak i „strzelając fotki” zastanawiałem się kogo jest więcej, turystów, czy konwentowiczów?

Droga na szczyt jest naprawdę piękna co widać na pierwszy rzut oka. Zapraszam na mojego Instagrama, gdzie już od dawna opublikowałem foto relacje z Jagacon. Wzdłuż ścieżki postawiono posągi królów. Co jeden to bardziej „drewniany”. Taki suchar, bo były zrobione z drzewa.

Ludzie gadali i się śmiali. Szybko bilet kupiłem i oto co zobaczyłem. Wał wielki jak ta Polska wielka i szeroka. Bilet całodobowy stał się jednorazowy... (Spoiler alert) komunikacja siadła i rozwiązano ten problem jakiś czas później, o czym się dowiedziałem od jednego z organizatorów. 


Rezultatem tego było zwiedzanie ruin zamku na czas, tak aby się wyrobić na pierwszy panel. Może i dobrze się stało, bo szybciej robiłem fotki (śmiech). Od mojej ostatniej wizyty sporo się zmieniło. Zmieniono wejścia, czyli to co było niegdyś zamknięte teraz jest tym głównym itp. Dodano liczne wystawy „nową basztę” z lochem. Studnie na drobne i skarbiec. Do tego historycznego tortu dołączono kody Qr dzięki, którym można interaktywnie zwiedzać.

W samym zamku była też strefa planszuwkowa. Na polu, znaczy się dworze panował upał i to spory. Nie sądzę, żeby bez osłony ktoś chciał tam grać. W najbliższym sąsiedztwie ulokowali się ludzie z Klubu historycznego Hird. Na tym kończę tę część relacji, bo dalsza przenosi się na Małogoska 7, gdzie jest zabytkowa kamienica Niemczówka.

Pierwszy panel prowadziła Patrycja Jaśińska, o serialach. W sumie była to dyskusja oparciu o ocenie na poszczególne elementy na jakie dało się podzielić serial np. scenariusz, oryginalność, czy zdjęcia. Osób nie było za wiele, na szczęście wszystko trzymało się kupy i rozmowy w kameralnym granie sprzyjały.


Następnie wróciłem na tereny pod zamkiem, bo zależało mi na zobaczeniu jak się to rozkręciło. Nie ukrywam, że szukałem tez Komiksiarni w której lubiłem przebywać. Jak tak chodziłem to tu, to tam w końcu na nią natrafiłem. Liczba komiksów do czytania była równie symboliczna co podwyżki minimalnej krajowej.

Przy okazji usłyszałem jak jeden helperów był zdziwiony, że dla nich toaleta jest płatna. Zresztą jak wszystkie w okolicy. Trafiłem mimo chodem na stragan Barbarian Forge i ponownie pocykałem parę fotek. Po krótkim wymianie uprzejmości wróciłem do sali z prelekcjami.

Przyszła pora na mały recykling, czyli wspomnianej na samym początku cenzurze w grach. No jak już napisałem, z grubsza było to co ostatnio z drobnymi aktualizacjami. Jakie zapytacie, a żebym to ja wiedział.

Ostatnią dla mnie atrakcją był panel o prowadzeniu sesji rpg. Poprowadził go Artur Jeziorski. Spodziewałem się kogoś innego, a tu takie zaskoczenie. Ludzie przyszli masowo, a dzięki temu, że było kilku mistrzów można było poznać różne koncepcję dotyczące organizacji tego typu spotkań.

Przyznam się, że było to naprawdę ciekawe jak zasadniczo do tego podchodzono i jak spoglądano na kwestie prowadzenia historii, czy coś można, a czego się wystrzegać. Jak chociaż zanęcania się nad postacią gracza. Ciekawe były tez pomysły z odrabianie lekcji. Miało to za zadanie dodać back story poszczególnym bohaterom w danym uniwersum. Albo co jeszcze ciekawsze budowanie jakiś etapów oparciu o konkretną piosenkę.

Na tym kończy się ta relacja, bo musiałem się zmyć na autobus powrotny.

Podsumujmy to co już wiemy. Fundament solidny jak opoka. Chęć na zrobienie czegoś była i nawet się udało mimo że poświęcono na to tylko półtora miesiąca. Niestety czuć było, że to za mało i widać to gołym okiem. Brak dwóch bloków z panelami, a o mandze i anime już nie wspomnę. Strefy retro i nowych gier brak. Mimo to wierzę, że w kolejnych latach będzie lepiej i impreza jaką jest konwent Jagacon wróci na stare tory.



Udostępnij:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Translate

Czytelnicy

Wyświetlania