Recenzja filmu Ojciec Chrzestny

Mówi się, że rodzinny się nie wybiera, co w sumie jest prawdą. Czy można jednak wybrać kim się człowiek stanie w przyszłości? Z jednej strony tak, a z drugiej już nie.

Porwać się na legendę to nie lada wyzwanie, ale jednak spróbuję się podjąć tego wyzwania. Ojciec Chrzestny to kino dla wymagających, ale też naprawdę ciekawe źródło wiedzy dotyczącej elit z półświatka. Gdy film miał powstać Sergio Leone był brany pod uwagę jako pierwszy reżyser.

Jednak jak stwierdził nie będzie brał udział w projekcie, który jak miał gloryfikować mafię. Po latach można śmiała stwierdzić, że tak nie było, a zamiast tego świat dostał niezwykły dramat ukazujący wojny między największymi rodzinami w latach 1945 - 1947 r.

Sam film posiada wiele ważnych momentów i zwrotów akcji. Już sam początek przeszedł do historii kina, gdzie Don Corleone w czasie wesela swojej córki musi zgodnie z tradycją spełnić wszelkie prośby. Sama scena z grabarzem nie tylko jest pełna słynnych cytatów, ale i pokazuję jakie panują zasady, etyka, czy mentalność amerykańskich Włochów.

Mimo, że w filmie Godfather jest wielu bohaterów głównych, drugoplanowych i epizodycznych od razu reżyser pokazuje na kogo należy w szczególności spoglądać. W scenie w której pozują do zdjęcia rodzinnego Don nie pozwala zrobić fotografii do póki nie pojawi się Michael.


W momencie jego pojawienia się zaczyna się cześć właściwa, czyli długa podróż w której zmienia się mentalnie, aż w końcu dorasta do bycia głową rodziny. Przez to, że Ojciec Chrzestny trwa prawie trzy godziny ma czas, aby stopniowo przechodzić na drugą stronę. Mimo, że zapewniał, że nigdy się tak nie stanie to los chciał inaczej.

W pierwszej połowie wyraźnie się dystansuje się od rodzinnych interesów. Jak podkreśla Sonny oni wiedzą, że jest cywilem. Samym śmiechem starszy odpowiada na propozycje w której proponuje zabicie Kapitana Policji i Turka. Mimo wszystko jest to pierwsza oznaka w jego mentalności i sposobu działania. Póki co, będący chwilowo tłem dla Sonniego, który jest jego skrajnym przeciwieństwem. Porywczy, nerwowy najpierw robi, a potem myśli. Od samego początku wykowana przez James Caan postać kipi tą wyrazistością, a jednocześnie widać, że stara się dbać o bezpieczeństwo rodzinny.

Skoro jestem przy związkach między członkami familii. Zainteresowała mnie mała rola odgrywana przez Franco Citti wcielającego się w Calo. Jak dobrze wiadomo dla Włochów rodzina jest wszystkim. Mimo tego przywiązania, które jest wielokrotnie podkreślane pozwolono, aż do samego końca bić Constanzie Connie Corleone Rizzie. Dziwie się wielce, że tak długo zwlekano z tym.


Prawdopodobnie naciągnęli to i owo, aby więcej zostawić na sam finał filmu, który jest naprawdę huczny, ale o tym później.

Wrócę teraz z powrotem do Michaela, jego pobyt na imigracji we rodzinnych stronach pokazuje już jego prawdziwe obliczę. Nie da się nie zauważyć, że bardzo, ale to bardzo wrodził w swego ojca. Podobnie jak on kieruje się sprytem i bystrym umysłem. W czasie swoich „wakacji” dokonują się dwa zasadnicze wydarzenia. Pierwszy to ślub, który szybko zmienia się w pogrzeb, a także śmierć Sonnego.

W ten oto sposób przeszedł wielki bohater wojenny pełną metamorfozę. Dzięki dość niepośpiesznym zmianom, które odpowiednio przygotowały widza do nich można było im się dokładnie przyjrzeć. Sam finał, który idealnie wpisuje się w całość to też niczego sobie majstersztyk. Uderzyć w czasie chrzcin dziecka było odważnym posunięciem.


 
Wykorzystano tradycję, a raczej ludzkie przyzwyczajenia. Jako, że kultura włoska mocno krąży wokół rodziny, o czym często wspominałem warto zwrócić uwagę na ta co wolno, a co nie. Nikt się nie spodziewał, że w momencie panowania rozejmu nowy Don uderzy.

Sam finał jest również zmyślnie podzielony i przepełniony symboliką, a może tym, że Ojciec Chrzestny, który się „narodził” jest znacznie groźniejszy od poprzedniego. Nim skończę tekst wspomnę, o paru błędach, które mogliście pominąć.

Większość z nich wiąże się z winem, a mianowicie jego ilości w kieliszkach, które bardzo lubią się zmieniać zależnie od ujęcia. Lecz ja nie o tym, a bardziej ważnych momentach jak choćby rana postrzałowa McCluskey'ego pojawia się zanim ten zostaje postrzelony.

Z kolei w pułapce jaką zastawiono na Sonnego widać, jak przednia szyba zostaje zniszczona, aby po przyjeździe ochronny znowu była cała. Takich bolączek jest co prawda więcej, ale akcja jest zbyt ciekawa, aby się na nimi przejmować. Ocena końcowa 10/10

Udostępnij:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Translate

Czytelnicy

Wyświetlania