E-sport, gry sieciowe moby, multiki Fortnite (battle royale), ile tego jest? Człowiek nie będzie wstanie zliczyć. U nas jeszcze raczkuje, no może przesadziłem. Radzi sobie i to bardzo dobrze.
W zeszłym roku akurat w sezonie zimowym recenzowałem Quanzhi Gaoshou. Można nazwać to zbiegiem okoliczności, ale właśnie skończyła się emisja kolejnego sezonu. Wciągający, naciskający na dalszy rozwój w grze Glory (tł. ang. Chwała). Plejada bohaterów się rozszerzyła o kilka istotne osobowości drugo planowe.
Twórcy nałożyli większy nacisk na pokazanie rozgrywki, ale nie walk jako takich, ale tego jak sama gra wygląda z perspektywy użytkownika, czyli sterowanie, interface, a nawet crafting.
Nim przejdę do umówienia samej serii pokuszę się o parę słów o rozgrywce tego MMORPG. Jak nie trudno zauważyć, mamy tam otwarty świat z PvP i PvE. Spore znaczenie mają same gildie, co jest całkiem odwrotnym trendem do dzisiejszych produkcji, gdzie bardziej stawia się na singlowe doświadczenia.
Najbardziej mnie zaintrygował układ dłoni na klawiaturze jaki zazwyczaj mieli. Od razu widać, że o WSAD nie słyszeli. Mało tego wygląda a to, że mają ustawione ataki pod klawiszami lub sam system jest taki sam jak w slasherach.
Zaprzeczają temu jednak pewne fakty. Są ujęcia na ekran, gdzie widać cały interface i tam są normalne panele ze skillami to raz, a dwa w jednym z odcinków, w którym Chen Guo i Xiu Ye zostają napadnięci to widać jak za pomocą myszek steruję dwoma postaciami na raz.
Zważając na dynamikę walk zaczyna się to wykluczać. Innym ciekawym szczegółem jest możliwość sterowania pojedynczym atakiem dystansowym. Co prawda póki co raz to pokazano jak Xiu Ye wykonuje swój popisy numer.
Naprawdę sporo niedociągnięć, ale podejrzewam, że jak ktoś nie gra to nie zwróci na to większej uwagi. Plusy za staranie się, ale warto być bardziej konsekwentny zwłaszcza jak się tworzy anime o e-sporcie.
Co do samej fabuły. Nie jest źle, ale brakuję mi tej magii kawiarenki prowadzonej przez Chen Guo. Większość czasu antenowego jest umieszczona w samej grze. Warto zauważyć, że Chińczycy są oszczędni w humorze charakterystycznym dla tego typu produkcjach. Szkoda, że nie wycieli go całkowicie. Wtedy mielibyśmy coś w rodzaju serialu obyczajowego.
Nigdy nie zajmowałem się e-sportem i nie mogę się wypowiedzieć jak wygląda to zakulisowo, ale sposób jaki tu przedstawiono te wszystkie podchody i ujawnianie informacji w mediach przemawiają do mnie. Wyglądało to dość realistycznie.
Wyciągam takie tezy na podstawie podobnych materiałów jakie czytałem o sporcie klasycznym o którym co nieco się czyta na serwisach informacyjnych. Widać pewne podobieństwa.
Historia nie kręci cały czas wokół protagonisty, możemy zobaczyć jak na jego posunięcia reagują inni uczestnicy. Najbardziej mnie zaskoczyło, czy też utwierdziło w przekonaniu, że ludzie są bardzo podobni do siebie. Dość często usłyszycie jak liderzy gildii lub ktoś z ich otoczenia mówi, że ukradziono im bossa.
Chytrość i cwaniactwo wszędzie taka sama. Co do innych wartych uwagi zachowań były rozmowy na chacie. Raz mówili do siebie na głos mimo, że pisali innym razem prowadzili monolog wewnętrzny. Podobnie miało się z wypowiadaniem nazw ataków na głos. Przez cały sezon robili to na zmianę. Mogliby się zdecydować, no cóż nie wszystko się zrobi jak należy. Zostawiłem sobie nawet jeden smaczek. Celowanie przy pomocy muszki na lufie pistoletu.
Na serio? Nawet elementy symulatora dali. No dobrze, co jeszcze ciekawego się jeszcze działo? Szefowa, która jest pełna energii, ale czasem pewności jej braknie przygotowała sale treningowe. Ludzie z dawnej drużyny Xiu Ye próbują namieszać, bez większego skutku. Wszystkie odcinki ogląda się z pewną dozą zainteresowania.
Na pewnie nie poczujecie się zawiedzeni, a nowi bohaterowie dodadzą pewnego urozmaicenia. Najbardziej można porównać ten sezon do spływu rzeką łodzią z średnio silnym nurtem. Nie porywa, ale nie pozwala się zatrzymać i z przyjemnością czeka się na następny epizod.
Podsumuję to tak, genialne nie jest, lecz powiedzenie, że to przeciętniak byłoby krzywdzące. Kreska wciąż świetna i animacji jest więcej niż w Japońskich produkcjach. Zaryzykuje twierdzeniem, że nawet mniej komputerowego obrazu wstawili niż w pierwszej serii. Polecam każdemu miłośnikowi sieciowych rywalizacji. Ocena końcowa 7.5/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz