Pograłem
sobie w Mario Sports Superstars. Trochę mi zeszło to fakt. Mieliśmy MarioTennis: Ultra Smash na Wii U to teraz będzie coś na New 2 Ds XL.
Wielkie N znowu wraca
na bloga w sportowym stylu. Tym razem już nie będzie sam tenis. Poszczególne dyscypliny
jakie ogrywałem są całkiem rozbudowane, co już na dzień dobry można zaliczyć na
plus. Camelot Co., Ltd. ma na koncie
wiele produkcji w tym stylu. Czuć to już od samego początku, bo gdy odpaliłem
pierwszy turniej, oczywiście tenisowy od razu odczułem wyższy poziom trudności.
A jak już o tej
dyscyplinie sportowej mowa. Mamy na początek do wyboru parę podopcji tryb dla
jednego gracza, multi i samouczki. Podobnie ma się sprawa w przypadku
pozostałych mini gier jakie ograłem. Mechaniki, które tutaj zostawali twórcy niczym
się nie różnią od tych z Mario Tennis:Ultra Smash. Jednakowoż jest na dzień dobry jedna, ale zasadnicza różnica.
Sztuczna inteligencja działa jak należy. Nareszcie można było kombinować i
liczyć się z ciekawymi posunięciami Si.
Nie zabrakło też pod trybu,
gdzie można samemu ustawić kort, czy liczbę rund. W sumie dla każdego coś się w
tym znajdzie. Zanim omówię wyścigi konne wspomnę, że power up niema i
zobaczycie gigantycznego Mario, czy Wario, ale wszelkie uderzenia specjalne ze
skromniejszymi efektami wizualnymi już tak.
Hej
koniku!
Wyścigi konne jakie są
każdy widzi. Ustawiamy się i jedziemy z tym koksem. Z grubsza mógłbym to tak
ująć. No, ale tak nie jest. Devowie postarali się abyśmy mieli tutaj jak
najwięcej do zrobienia. Jeśli ktoś chce się tylko ścigać to będzie to miał, ale
jeśli będzie się miało chęć zajęcia swoim pupilem to też nic nie stoi na
przeszkodzie.
Może kojarzycie tamagotchi?
Jest to wirtualne zwierzątko w „jajeczku” którym możemy się opiekować. Tutaj
mamy ten sam schemat z tą różnicą, że ma to przełożenie na statystyki naszego
rumaka. Dołożono do tego jeszcze jeden bonus itemki do ozdabiania naszego
wierzchowca. Może komuś coś takiego przypadnie do gustu, ale mnie wystarczyło
jedno podejście, aby się od tego odbić.
O ile klasy, jakie były
przypisywane poszczególnym grywalnym bohaterom nie miały realnego wpływu na
rozgrywkę to już w przypadku koni tak. Wybierając szybkiego rumaka można na
spokojnie prześcignąć resztę, ale za to gorzej było z wyrabianiem się na
zakrętach. Z kolei jak się wybrało ciężkiego konia pociągowego to nie było
problemu z „driftowaniem”.
Wszystko to pięknie
wygląda niestety przez w turniejach „króluje” ciasnota. Prześcignąć kogokolwiek
na dłużej niż jedną czy dwie sekundy się nie da. Jedynie dzięki Power up w
postaci gwiazdek ładujących „dopalacze” mamy realne szanse na zwycięstwo. Do
tego należy pamiętać, że trzeba zbierać marchewki, aby utrzymać prędkość.
Dobrze, że choć trasy się od siebie różnią, inaczej ziałoby nudą i nerwicą.
Zagrajmy
na Lewandowskiego!
Najmniej rozbudowaną
mini grą jest piłka nożna. Podobnie jak w poprzednich dyscyplinach sportowych
mamy turnieje i różne stadiony, których nie będziecie stanie odróżnić od siebie.
Nawet wtedy jak mecz odbywa się nocą, szkoda słów. Największą bolączką jest
bramkarz przeciwnika, który ma niemal 100% skuteczność, a przy okazji
przekonałem się o sporej liczbie animacji jakie może wykonać w czasie obronny.
Na poziomie trudnym
strzelenie gola graniczy cudem, bo jakoś ani razu nie udało się tego wykonać mimo
dużej liczby strzałów. W pojedynkach na poziomie średnim sytuacja już się
zmienia. Sporo spędziłem na tej mini grze czasu i robi dobre wrażenie od
strony mechaniki, bo zależnie, jaki wybierzemy skład i postacie z świata Mario
tak mecz może być prostszy lub trudniejszy.
Ósmy
dołek dla Tiger Woodsa
Golf w golfa nigdy nie
grałem i jedyne co wiedziałem, że trzeba piłką trafić do dołka. No, a tu na
dzień dobry dostaje się quasi symulator. Zwiększa to próg wejścia, ale spokojnie
da się opanować. Przyznam, że lekcje, które udzielają w samouczku naprawdę się
przydają. Same pola golfowe są urozmaicone i mają różne utrudnia w postaci
piaszczystych wzgórz, czy drzew stojących na linii strzału, a o wzniesieniach
nie wspomnę.
Jak na pierwsze
zderzenie z tym sportem powiem, że nie poczułem się zachęcony do kontynuowania
i zakupu pełnoprawnych wersji. Co nie znaczy, że nie spróbuję w przyszłości sił
i jak będę miał więcej czasu na to.
Prawie
jak Michael Jordan
Ostatnią grą będzie baseball.
No dupy nie urywa, że się tak wyrażę. Ogólne zasady są takie jak wyżej, jeśli
mówimy o turniejach itp. Sama gra jest ok. Jako rzucający ma się możliwość
wyboru jak poleci piłka, podobnie jest przy odbiciu jako pałkarz. Nudziłem się
jak mops i więcej nie mam nic do powiedzenia.
Ocena końcowa. Większość
atrakcji jest naprawdę zadowalająca i w sumie można miło spędzić czas.
Jednocześnie nie ma tu nic co mogło zatrzymać człowieka na dłużej, bo multi
jest martwe. Chyba nawet nie musiałem tego pisać. Jeśli jednak uda wam się wyhaczyć
Mario Sports Superstars poniżej 100
zł to możecie brać na spokojnie. Daje 7/10, głupotą byłoby podwyższać wynik.
A
wy preferujecie bardziej realistyczne produkcje, czy zręcznościowe? Gracie Fife,
a może Pro Evo? Napiszcie w komentarzach jakie są wasze ulubione sportowe serie!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz