Relacja z Sabat Fiction Fest 2019 Część 1

Kolejne lato już prawie za nami. Czas mija nieubłaganie, siądzie wygodnie – powiedział wędrowiec – pora opowiedzieć wam o niezwykłym miejscu, gdzie czas nie istnieje, o miejscu zwanym Sabat Fiction Fest. Zapytacie zapewne, gdzie to miejsce się mieści? Na Targach Kielce na zaklętej ziemi świętokrzyskiej. Geeki, nerdy, otaku i cosplayerzy zmierzają tam niczym czarownice na Łysą Górę, bo co tam się dzieje owiane jest już legendami. Najlepsi gawędziarze opowiadają o dalekiej Japonii o jej kulturze i wierzeniach. Mało i słusznie, bo i wielkie bitwy się tam odbywają! Najlepsi stratedzy stają w szranki rozgrywając spektakularne bitwy w Warhammerze czy innych światach. Można spotkać  tajemniczych mistrzów gry, którzy wciągną cię w wir przygody w ciemnych lochach, gdzie przyjdzie się zmierzyć się ze smokami. A jak przyjdzie ochota na coś innego stare poczciwe gry retro dadzą ukojenie. Nie zabraknie tam klasyków od Nintendo (tł. jap. szczęście pozostaw niebiosom), czy od Segi. Zabawa czeka was przednia przy commodorku czy innej Atari 2600


Dla tych co szukają wyzwań e-spotowych też się coś znajdzie! Samotnicy ceniący sobie spokój chętnie zagrywali się w Hearthstone lub Heroes 3. Dziwnym trafem zabrakło Gwinta, możliwe, że nie zdążyli w tym roku przybyć… Nie smucie się moi mili, bo wszak League of Legends dał szansę się wyszaleć na turniejach. Jeśli jednak woleliście poszaleć w Lola, czy Dote  z randomami to nic nie stało na przeszkodzie, aby zająć miejsce przy komputerach obok i tam kontynuować zabawę. Dajcie odpocząć moje dziadki i zaciągnąć z fajki – i jak rzekł, tak też zrobił. Puścił parę pierścieni z dymu. – W drugiej hali podobnie jak w zeszłym roku znalazła się jaskinia trolli zwana również sleeping room. Nie patrzcie tak zdziwieni. Naprawdę może było spotkać tam „trolle”. Co prawda przyjęli ludzkie postacie, ale nie dajcie się temu zwieść. Nim przejdziemy do atrakcji jakie tam miałem okazję zobaczyć słów kilka o targowisku na którym kupcy sprzedawali swoje towary. 

Jak mówi stare powiedzenie dla każdego znajdzie się coś dobrego. Pierwsze co rzuciło mi się w oczy był stragan z Dakimakura (jap. 抱き枕 daki-makura). Oczywiście nie zabrakło też innych akcesoriów chociażby, kubków, figurek czy plakatów. Miłośnicy dobrej literatury też mogli się zaopatrzyć w ciekawe tytuły. Długo można było mówić o niezwykłościach jakie można było tam dostać. Dlatego wspomnę jeszcze tylko o części kulinarnej. Ku radości wielbicieli kuchni z kraju kwitnącej wiśni. Sprzedawano tam ramen i dobrze wszystkim znane słodycze Pocky.


W tegorocznym konwencie było mniej osób, co nie zmienia faktu, że atmosfera było wspaniała. Doceniam trud jaki włożono, aby to wszystko się odbyło, ale brak stoisk promujących głośne gamingowe hity obniżył nieco prestiż wydarzenia. Nadeszła teraz pora, abym opowiedział o tym co się działo na prelekcjach. 

W tym roku blog mangi i anime został rozszerzony i zajął dwie sale. W pierwszej z nich onee-chan (tł. z jap. braciszek) równo o godzinie 14:00 rozpoczął się panel Jak zrobić film animowany? Prowadzony przez Wiktora Kowalczyka, Bartłomieja Harna i Agatę Wróbel z "Cellar Studio". Panowie omawiali w jaki sposób tworzy się filmy animowane. Wbrew pozorom jest to dość zawiłe zajęcie. Lecz dla chętnego nic trudnego. Chłopaki przyznali się, że właściwie dopiero się uczą, ale dają z siebie wszystko. Omówili w sposób ciekawy proces tworzenia. Panel ten miał też elementy humorystyczne. Wiktor i Bartłomiej niekiedy wchodzili sobie w słowo, co powodowało nagłe zwroty akcji. Publika żywo na nie reagowała i chętnie się udzielała. W czasie prelekcji odbyła się premiera filmu krótkometrażowego będącego ekranizacją ich sesji rpg. 

Wychodząc z założenia, że komiksy nie kończą się na mangach poszedłem na do sali prelekcyjnej nr 2, w której Piotr Durlik omawiał słownictwo komiksowe. Wysławiał się w przystępny sposób przez co amatorzy DC i Marvella mogli zapoznać się z terminologią jaka jest wykorzystywana przez te wydawnictwa. Publika była zachęcana do zadawania pytań, nawet takich nie koniecznie mądrych. Nie omieszkałem nie skorzystać i zapytałem jak Superman zrobił „rzeźbę” skoro jest niesamowicie silny jak na ziemskie standardy? Odpowiedź była prosta miał specjalne ciężary. Przy okazji tego wyszło parę faktów o tym, że Lois Lane nie była wcale taka delikatna jak mogło się wydawać.


W następnej kolejności zacząłem robić zdjęcia na konwencie, a skończyło się tym, że wylądowałem w raju dla otaku (komiksiarni). Jak zapewne pamiętacie ze zeszłorocznej edycji byłem naprawdę zachwycony bogatymi zbiorami. Ku mojemu zachwytowi i zapewne innych też zbiory został powiększone o nowe tytuły. Zacząłem przeglądać jakie to nowości doszły i odkryłem, że wiele z serii anime, które obejrzałem mają swoje mangi przetłumaczone na nasz język. Udało mi się trafić na kilka interesujących pozycji np. Moje lesbijskie doświadczenia w walce z samotnością autorstwa Kabi Nagata, Nagata Kabi, czy Chcę zjeść twoją trzustkę stworzoną przez Izumi Kirihara, Yoru Sumino. Ostatnią pozycję jaką chce polecić jest Oblubienica czarnoksiężnika, którego twórcą jest Kore Yamazaki.

Gdybym miał wskazać, która grupa na Sabacie była najbardziej aktywna wskazałbym na miłośników anime. Jak tylko wybiła godzinna 17:00 rozpoczął się przegląd sezonu letniego prowadzonego przez Agnieszkę "Hime" Lipiec i Przemysława "Filusia" Koczotowskiego. Może to przyzwyczajenie, a może Filuś się wyrobił, ale w tegorocznym przeglądzie nie dało się nudzić. Nowości o których wspomnieli prowadzący były lub też są interesujące zależnie, czy już zostały obejrzane. Mam dobrą wiadomość dla fanów serii Dungeon ni Deai wo Motomeru no wa Machigatteiru Darou ka pojawił się drugi sezon. Innymi seriami, którymi warto się zainteresować jest Maou-sama, Retry! i Tsuujou Kougeki ga Zentai Kougeki de Ni-kai Kougeki no Okaasan wa Suki Desu ka? Nie chce wam nic spoilerować, ale intencje studia i gatunek ecchi pasuje do siebie jak pięć do nosa.


Przed ostatnim punktem było Anime, które wyciągną Cię z piwnicy prowadzone przez Michała "Orziego" Orzechowskiego. Na przykładzie kilku serii udowodniał, że jest to możliwe. Sam fakt, że tyle osób przyszło potwierdziło jego tezę. Pierwsze pod młotek poszło Dumbbell Nan Kilo Moteru? Celem tego anime jest zachęcenie do uczęszczania na siłownie. Muszę dodać, że o ile promowanie aktywnego życia jest dobre to nie należy wykonywać ćwiczeń tak jak bohaterki tej serii. Kolejną propozycją było Yuru Camp tutaj z kolei promowany jest camping. Przyznam bez bicia, że można się przy tym zrelaksować, ale czy zachęca do tego typu aktywności to raczej nie. Ostatnim animcem promującym inne hobby niż oglądanie jest Yama no Susume jak sama nazwa wskazuje mamy tu historie o wędrowaniu po górach.   

Ostatnim punktem programu był maraton całonocny. Filuś postarał się znaleźć coś odpowiedniego  Grand Blue. W dużym skrócie mamy tu bohatera, który „zapisał” się „dobrowolnie” do klubu dla płetwonurków, którzy lubią pić i to dużo. 

Sobota była moim dniem próby, bo miałem swój panel dyskusyjny, ale idźmy po kolei co się wtedy działo. Po jakże „długiej” nocy i przygotowaniu się do kolejnego dnia zajrzałem do komiksiarni, gdzie w ciszy i spokoju czekałem na 15 lat czarodziejek kopiących tyłki - prelekcja o Precure prowadzona przez Sebastiana "SebastianOrf3" Raczyńskiego i Michała "Orzi" Orzechowskiego. Anime o którym mówili przez dwie i pół godzinny ma aż 16 sezonów po 50 odcinków każdy. Przypomnę wam, że standardowo powinno być 12. Możecie się zastawiać kiedy obejrzycie wszystkie te odsłony? Spokojna głowa! Nie są one jedną całością, a osobnymi historiami. Ciekawostką jest, że za każdym razem robi je inne studio.


Chcąc jednak zobaczyć jak najwięcej po godzinie opuściłem sale, o jakże cudownej nazwie imouto (tł. z jap. młodsza siostra). Czym prędzej pobiegłem na panel o wodnych potworach. Utopce im podobne bestie dość znajome, lecz nie mogłem znowu zostać, bo… Dostałem telepatyczną wiadomość od Adama kōhai, że już przyjechał. Wprowadziłem go do tajemniczego świata nerdów, otaku i geeków. Pozwolę tu w wielkim skrócie napisać, że oprowadziłem go po halach konwentowych i wspólnie spędziliśmy większość tego dnia. 

Gwiazdą soboty był Cyber Marian kolejny znany youtuber. Co mogę o nim powiedzieć, że jest miły, spontaniczny? Nawet w czasie wystąpienia na żywo potrafił świetnie improwizować. Sypał dowcipami jak z rękawa. Pytania jakie mu zadawano były dość sztampowe. Czy tradycyjne media to przeżytek? Jak widzi przyszłość yt itp. Wszyscy się świetnie bawili i zdawali mądre pytania, przeciwieństwie do prowadzącego. 

Tworzenie gier wideo od kuchni, czyli jak powstawały największe hity. Ludzi przybyło dość sporo. Miałem tremę, to fakt, ale wiecie co? Cieszę się, że się na to zdecydowałem. Publiczne występy to dość krępująca rzecz i dzięki tego typu doświadczeniom uczymy się czegoś nowego. W tracie mojego panelu starałem się omówić powstawanie gier z perspektywy samotnego twórcy, studia samodzielnego, ale nie zamożnego i devów uchodzących za tuzy branży. Odniosłem wrażenie, że dotarłem do niektórych z moich słuchaczy. Wolałbym napisać rozmówców, ale w większości wypadków milczeli jak zaklęci. Wypadało się pochwalić czymś jeszcze, ale nie będę, bo to co się stało po panelu było jeszcze ciekawszym i niepowtarzalnym doświadczeniem.

Zapraszam do części drugiej! KLIK

Udostępnij:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Translate

Czytelnicy

Wyświetlania