Legenda, najlepsza
seria w historii branży gier wideo. Posiada tak długą i zakręconą fabułę, że wywołuje
zaskoczenie nawet u tych, którzy znają każdą jej
odsłonę. Czy ostania część serii Metal Gear Solid okaże się porażką, czy
sukcesem? Pochylmy się nad dziełem jednego z lepszych twórców dzisiejszej
branży.
Minęło
już dziewięć lat
MGS
V
finałowa i ostatnia gra wydana pod kierownictwem Hideo Kodzimy. Ci z was,
którzy interesują się grami na pewno pamiętają jaki to wtedy, hmm, cyrk Konami
odstawiało. Usuwano wszelakie informacje o autorze, wymuszono na nim, aby nie
odbierał nagrody za swoją twórczość, itp.
Przejdźmy jednak do sedna sprawy, do ostatniej kanonicznej części Metal Gear Solid. Byłem bardzo podekscytowany tym, że będę miał w końcu szansę w to zgrać. Mimo, że piątka jest interquelem, czyli akcja rozgrywa się pomiędzy wydarzeniami pokazanymi w poprzednich częściach, zapoznałem się z całą historią opisaną na fanowskich stronach.
Okazało się to całkiem
zbędne. Szczerze mówiąc, wystarczy przeczytać kto jest kim, bo nawet jeśli są
tu jakieś smaczki dla weteranów, to i tak się ich nie odczuje.
Szefie,
misja zakończona!
Powiem wam z czym
kojarzy mi się ta gra. Przez większość
czasu miałem wrażenie, że gram w Far Cry
2 i Tom Clancy's Splinter Cell:
Conviction. Skojarzenie z FC2 wzięło
się z tego, że fabuły, która powinna zapierać dech w piersiach było bardzo, ale
to bardzo mało. No i samo otoczenie, Afganistan i Afryka, wywoływało to
skojarzenie. W przypadku drugiego tytułu to dobrze opracowana skradanka.
Początek The Phantom Pain jest naprawdę mocny,
przepełniony świetnymi scenami w szpitalu. Akacja jest solidna i zarazem
bezlitosna, bo jesteśmy pozbawieni wszelakich umiejętności, sprzętu, itp. Mało
tego, protagonista jest w gorszym stanie niż Blazkowicz, ale nie musicie się
martwić, ta "męka" motywuje, bo widać, że traktują nas na poważnie i
nie niańczą.
https://www.gry-online.pl/S055.asp?ID=301789 |
To
jest dopiero początek
Po
dobrym wstępie z bossem w roli głównej nabrałem solidnego apetytu na więcej.
Zgodnie z dzisiejszymi trendami Metal Gear Solid V
rozgrywa się w otwartym świecie, co powodowało obawę, że kampania będzie zbyt
rozciągnięta i jednocześnie rodziło nadzieję, że może będzie tak interesująca
jak w naszym rodzimym Wiedźminie. A fabuła
okazała się klasyczna, co wcale nie umniejsza jej jakości. Mamy tradycyjnie
złego, który chcę zniszczyć świat, a my wcielamy się w Big Bossa, który stara
się go powstrzymać. Fakt, że w opowieści są zawarte wątki paranormalne dodaje
pikanterii, co stanowi duży plus. Dodam jeszcze, że poszczególne przerywniki
filmowe są bardzo dobrze wyreżyserowane. Ostatnio tak dobre ujęcia widziałem w Alan Wake.
Wydawałoby
się, że na tak dobrym fundamencie powinno powstać coś przynajmniej zadawalającego.
Niestety musiałem się przekonać, że taki potencjał da się zmarnować. Czas na
narzekanie, bo jest na co.
Wielokrotnie
spotkałem się z produkcjami, które jedynie kopiowały cudze pomysły lub serie,
takie jak AC, FC lub CoD. Co roku ciągle to samo, jedynie
wygląd i fabuła się nieco zmieniały, ale mimo swoich wad miały jedną zaletę,
nie były długie. A teraz wyobraźcie sobie, że przez następne 50 godzin będzie
robić w kółko to samo. Wizja ta nie jest
zbyt zachwycająca, prawda?
Inne
zdanie na ten temat miało widocznie Konami wierzę, że to przez nich ten tytuł okazał
się tak kiepski. "Zabawa" w MGS
V przypomina mi tresurę osła, którego popędza się kijem z marchewką. Cały
czas każą wykonywać "sztuczki" typu złap kogoś, zdobądź coś lub
odzyskaj. Jeśli komuś byłoby mało, zadania się powtarzają (te które już się
wykonało) i niczym się nie różnią. No ok, są nieco trudniejsze, co czyni je
jeszcze bardziej męczącymi. Nie wiem kto wymyślił robienie tego tytułu
chałupniczą metodą mając nadzieję, że ludzie łykną to jak pelikany, bez
zastrzeżeń.
W
sumie wystarczyłoby skrócić kampanię i ograniczyć się do misji fabularnych,
czyli takich które rzeczywiście przesuwają jakoś fabułę, a nie jedynie
sztucznie ją rozciągają. Gdyby MGS V trwał max 15 godzin dużo by zyskał, a tak
stracił.
https://www.gry-online.pl/S055.asp?ID=300846 |
Rozgrywka
jest dobra w swych założeniach. Liczba rzeczy, które mogłem zrobić jest
naprawdę imponująca. Można spersonalizować ekwipunek i przeprowadzić
odpowiednią akcję. Co do ciekawszych patentów, to mogę zaliczyć do nich
kartonowe pudełko. Zapewnia nam ono kamuflaż, a nawet potrafi odwrócić uwagę.
Kolejnym ciekawym elementem jest kurza czapka występująca w dwóch wersjach, gdy
się aktywuję stajemy się bardzo trudni do wykrycia. Są też inne zabawne
patenty, ale te już musicie odkryć sami.
Zanim
zacząłem pisać ten tekst, przeczytałem ciekawy komentarz o Metal Gear Solid V, a mianowicie, że wymaga
planowania. No nie wiem, czy autor komentarza był początkującym, czy
żartował. W miażdżącej większości przypadków wystarczyła podstawowa spluwa i
doświadczenie jakie się zdobyło w innych produkcjach. Wyjątek stanowiły te
zlecenia, które stawiały rozgrywkę do góry nogami. Do tego typu questów możemy zaliczyć ochronę
dziadunia na lotnisku lub dwukrotna walka z głównym bossem. Gdy zobaczyłem, że ze skradanki ktoś zrobił
jakieś rpgo lub coś podobnego, to aż ręce opadały. Rzecz jasna wystarczyło się
trochę zastanowić i plan przyszedł do głowy.
https://www.gry-online.pl/S055.asp?ID=301765 |
Zanim
podsumuję parę słów a aspektach audiowizualnych. Grafika wciąż robi wrażenie i
mimo całego przepychu nie powoduję dławienia się mego komputera mimo to, że
włączyłem wysokie ustawienia w Full HD. Natomiast podkład dźwiękowy jest ok, a
powinien być lepszy, w szczególności
efekty dźwiękowe, bo skradanki opierają się na tym, abyśmy wpierw usłyszeli nadchodzącego
wroga, zanim go zobaczymy. No, a skoro mowa o oponentach, to są całkiem nieźli.
Starają się nawet dobrze naśladować zachowania ludzi i analizować ich ruchy, co
prawda symbolicznie, ale jednak.
Czy warto kupić
Metal
Gear Solid V ? Będę szczery... NIE! Rozciągnięta kampania, wypełniona
jednakowymi zdaniami, a do tego nie wymagające większej pomysłowości sprawia,
że szkoda tracić czas na taki średniak. Żałuję, że się skusiłem. Dałem się
złapać na słynne nazwisko i przejechałem się na tym interesie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz