Przyszłość
- czas nieokreślony, miejsce nieznane. Planeta? Ziemia. Świat jaki znamy nie
istnieje. Apokalipsa inna niż przewidywali twórcy filmowi! A co z życiem, czy
jest nadzieja? Czy znowu ludzie będą mogli nazwać to miejsce domem? Nie wiadomo...
Pamiętacie jak pisałem
o świeżym powiewie nowości, gdy recenzowałem Mario 3D Land? To teraz czeka nas wszystkich nie bryza, czy jakiś wietrzyk,
a tsunami. Zdradzę już teraz, że w najbliższych tygodniach będę recenzował
wyłącznie gry z japońskim rodowodem. Przejdźmy do pierwszego tytułu. Proszę o
werble! Panie i panowie! Geeki i Nerdy! Przed nami jedna z lepszych gier 2017
r. Nier: Automata, do której scenariusz pisał nie kto inny, jak
sam Yoko Taro. Dodam rzecz jasna, że
stanowi on część zespołu, który bardzo dobrze znamy, a mowa tu o PlatinumGames, twórców serii Bayonetta.
https://www.gry-online.pl/S055.asp?ID=310027 |
Jest
bogiem, bogiem, bogiem, bogiem...
Ci z was, którzy
czytają regularnie moje teksty lub przejrzeli część z nich wiedzą, że na samym
początku oceniam fabułę gry. Tym razem będą to tylko pierwsze wrażenia. Powiem
wam dlaczego... Nier trzeba przejść,
aż trzy razy! Zacznijmy od początku. Posłuchajcie.
Akcja zaczyna się jak w
filmach Hitchcocka, najpierw mamy trzęsienie ziemi, a potem napięcie tylko
rośnie. PlatinumGames podeszło do
tematu naprawdę na poważnie i początek gry, który trwa ok. 45 minut robi
wrażenie, bo już na starcie wyciągają ciężki sprzęt. Zaczynamy dość nietypowo,
zamiast action rpg lub slashera mamy shoot 'em up. Czułem istny zachwyt tym
pomysłem, a potem już katana ruszyła w ruch i mogłem zobaczyć protagonistkę, androidkę
2B. Gra jest naprawdę wymagająca, a w prologu ma zaimplementowaną permanentną śmierć. Ładny to psikus spłatali nam
twórcy. Parę podjeść trzeba było zrobić, ale nie czułem, że system gry mnie
oszukuje. Miałem wrażenie, że jestem zachęcany do dawania z siebie 100%. W
końcu przeszedłem do części właściwej, czyli do głównej lokacji, w której przyjdzie
mi spędzić większą część tej produkcji i wiecie co, twórcy wywinęli mi kolejny
numer. Może nie tyle oni, co ja sam sobie. Dałem się zaskoczyć brakiem
niewidzialnych ścian, których tutaj zabrakło. Lecz sam upadek nie wryłby mi się
w pamięć, gdyby nie to, co powiedział drugi z głównych bohaterów, android 9S.
Nie będę psuł wam zabawy, sami musicie posłuchać.
Tak
to jest czysta nienawiść!
Nier: Automata ma to co
jest dla mnie najbardziej charakterystyczne w jrpg, nieudźwiękowione dialogi,
które są w większości przypadków powiązane z zadaniami pobocznymi. Piszę o tym, bo zdziwiło mnie to lekko.
Wcześniej sądziłem, że dotyczy to małych gier wydawanych na konsole przenośne,
a tu zonk, bo tutaj też ma to miejsce. Zabieg ten trochę odebrał czaru
pomniejszym misjom. Kiedy zasiadałem do tego tytułu miałem już pewne
oczekiwania, wyobrażenie tego co zobaczę. Część się spełniła, postacie drugoplanowe są
naprawdę sympatyczne i niepospolite, np. Emil, który jest najbardziej
zwariowanym sprzedawcą z jakim było mi dane handlować. Oczywiście jest ich
więcej i dlatego zachęcam tych co nie grali, aby spróbowali i sami to zobaczyli.
https://www.gry-online.pl/S055.asp?ID=310030 |
Broń
ostateczna
Przyjedzmy do wątku
głównego. Protagoniści, czyli 2B i 9S to członkowie sił specjalnych, coś w
rodzaju Gromu. Nie są oni żadnymi wybrańcami, ani nikim w tym stylu, a jednak
odczułem, że trochę są tak przedstawiani. Misja główna to odbicie świata z rąk
obcych i maszyn, które im służą. Bossowie z którymi się zmierzyłem są naprawdę
oryginalni i jedyni w swoim rodzaju. Dzięki temu nie można się było nudzić. Chciałbym
napisać w końcu, że fabuła jest świetna lub taka sobie, ale przez niezwykły
zabieg z jakim po raz pierwszy się spotykam, poznałem tylko 1/5 jej części. Jeśli
kogoś nie interesuję co dalej to może na tym poprzestać. Uważam jednak, że
warto się skusić na resztę z tego powodu, że jest to dojrzała historia. A
przedstawiony świat nie jest czarno biały. Posiada on wiele odcieni szarości.
Czy nie wydaje się wam dziwne, że androidy
walczą z maszynami? Dlatego doszedłem do wniosku, że napiszę nie jeden, a dwa
teksty o Nier: Automata. Od razu
uprzedzam, że kolejne recki będą już zawierać spoilery. Jeżeli się zastanawiacie
czy już przeszedłem pozostałe "etapy" gry, to muszę powiedzieć, że na
razie jestem w trakcie.
Nie
uczyni cię to człowiekiem
Aby
nie było monotonii, poszczególne teksty będą przeplatane pomniejszymi
recenzjami gier wydanych na New 2 Ds XL.
Mam nadzieję, że nie macie nic przeciwko. Przejdźmy teraz do rozgrywki. Potyczki
są trochę nierówne. Są sytuacje kiedy przechodzimy przez wrogów z dziecinną
łatwością, a czasami musimy się dość namęczyć. Walka jest mimo to satysfakcjonująca.
Najbardziej zapadają w pamięć pojedynki z antagonistami i to nie tylko z tego powodu,
że starcia wymagają analizy ich ataków i dobrania odpowiedniego bildu.
Aktorzy
wcielający się w nich, a zwłaszcza Greg Chun grający Adama,
pokazali najwyższy poziom podobnie jak Mark Hamill grający Jokera.
Liczba
rodzajów wrogów z którymi przyszło mi się zmierzyć jest wystarczająca. Dzielą
się oni tradycyjnie na tych podstawowych, których mogę spokojnie zaliczyć jako
"mięso armatnie" i wojów ciężko opancerzonych. Nie zabraknie nam sił
powietrznych i innych rodzajów piechoty.
Kolejnym
ciekawym elementem jest rozwój naszej bohaterki. Nie musiałem chodzić do
nauczycieli czy odblokowywać nowych umiejętności w drzewku talentów.
Wystarczyło, że zakupiłem odpowiednie
"urządzenia", które dodawały nową umiejętność. Skille były
najróżniejsze, odpowiadające za siłę, jak i szybkość reakcji 2B. Jednak kto by
pomyślał, że znajdzie się taki, bez którego główna bohaterka nie może żyć?
Dowiedziałem się o tym kiedy go sprzedałem... Takiej śmierci jeszcze nie
widziałem. Innymi takimi ciekawostkami były chipy odpowiadające za widzenie
mini mapy lub paska życia własnego i wroga. Dzięki dużemu wyborowi łatwo mi
było dostosować umiejętności 2B do moich potrzeb.
Czy
warto kupić Nier: Atomata? Jeśli
miałbym odpowiedzieć na podstawie tego co zobaczyłem do tej pory to
powiedziałbym, że tak. Jednakowoż wciąż mam przed sobą 2/3 fabuły. A na sam koniec kwestia
sterowania. Czytałem na różnych serwisach branżowych komentarze innych graczy,
którzy skarżyli się na brak możliwości przepisywania klawiszy i robienia uników.
Trudno mi się odnieść do tych zarzutów, bo grałem na padzie przez co nie miałem
problemów i grało się mi bardzo dobrze. Więc i wam radzę wykorzystać kontroler
od konsoli zamiast klawiatury i myszki.
Zastanawia mnie czy
macie podobne przemyślenia dotyczące Nier,
a może wolicie coś bardziej klasycznego i dobrze nam znanego?
Wiecie
co jest najlepsze w tej grze? A to, że przygoda po zobaczeniu napisów końcowych
nie skończyła się, a dopiero zaczęła.
Dział z komentarzami
jest wasz.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz