W
ostatnim czasie przebyłem wiele wysp łapiąc kieszonkowe stworki. Sądziłem, że
to już koniec polowania. Myliłem się, to była rozgrzewka przed czymś znacznie
większym! Posłuchajcie...
Seria Assassin's Creed towarzyszy nam od lat,
jednym się podoba, a innym nie. W ostatnim czasie wyszła dość odświeżona wersja
przedstawiająca początek Bractwa Skrytobójców. Jednak to nie AC Origin będzie tematem tego tekstu, a
spin-off serii. Pozwólcie, że zaprezentuję wam Assassin's Creed Chronicles: China, pierwszą część trylogii.
Normalnie dokończyłbym, że odpowiadał za nią Ubisoft, lecz tym razem jest to ktoś
inny. Twórcami tej odsłony jest Climax Studios. A teraz sprawdźmy, czy udało im
się zrobić coś interesującego.
Pokaż
kotku co masz w środku!
Jak nakazuje stara
chińska tradycja recenzję zaczyna się od fabuły. Historia rozgrywa się w
państwie środka. Wcielamy się w assassinke Shao Jun, drugą skrytobójczynię,
która wystąpiła w serii AC. Tytuł
pierwszej damy w całym bractwie przypada oczywiście Aveline de Gandpré. Przejdźmy
jednak do meritum, historia przedstawiona w AC
China nie powala. Dość często jak już o tym pisałem na blogu, mamy tu do
czynienia z tłem, jakąś formą motywacji pchającą nas do przodu (jak w Mario).
Budżet tego tytułu był wyraźnie mniejszy, co paradoksalnie wyszło na plus.
Przerywniki to szereg pięknych obrazów przedstawiających nam sytuacje, które rozgrywają się przed
naszymi oczami. Warto wspomnieć, że bohaterowie są wyraziści i zdecydowanie
dążą do swoich celów. Dzięki temu łatwo zrozumieć, np. poczynania głównej
bohaterki, pałającej zemstą do Zakonu Templariuszy. W ciągu całej kampanii nie
ma za dużo zwrotów akcji, więc na tym zakończę omawianie tego tematu.
https://www.gry-online.pl/S055.asp?ID=297425 |
Małymi
kroczkami do celu
Przyjrzyjmy się teraz
rozgrywce. Byłem nią naprawdę zaskoczony i to pozytywnie! Wreszcie miałem
okazję zagrać w skradankę, a nie parodię Prince
of Persia. A jak o księciu mowa, to kamera wróciła na swoje miejsce i
obserwujemy wszystko z boku, tak jak w PoP'a,
w pierwszych odsłonach wydanych w latach 80 i 90-tych. Odczułem miłą odmianę i
chęć kombinowania w przechodzeniu poszczególnych poziomów. Twórcy dali też coś
na zachętę, nasze poczynania są oceniane i możemy ukończyć lv jako: cień, assassin
lub zabijaka. W pierwszym przypadku chodziło o bycie nie wykrytym przez nikogo.
Druga opcja wymagała także braku wszczęcia alarmu, ale dopuszczała już skrytobójstwa,
trzecia to klasyczne "huzia na Józia". W trakcie kampanii napotykamy
najróżniejszych przeciwników, od zwykłych żołnierzy, kuszników, do ciężko
opancerzonych wojów. Walka z nimi nie jest prosta, bo obrona protagonistki jest
kiepska, a do tego mamy bardzo mało życia. Na szczęście wraz z upływem czasu
dostajemy nowe triki, które umożliwiają rozprawienie się z wrogami w dość
szybki sposób. Przeciwnicy są z jednej strony tępi, bo nie zauważą nas jak
kucamy pod ścianą, a z drugiej potrafią wypatrzeć nas w kryjówkach, gdzie staramy
się ukryć. Od pierwszego zarzutu można ich łatwo uwolnić z tego też powodu, że
autorzy nie przewidzieli takiego zachowania graczy. Położyli natomiast większy
nacisk na wszelakie miejsca, w których możemy się skryć. Dodatkową, ciekawą
opcją jaką dodano jest pole widzenia Npc. Nie chodzi mi nawet o widoczne stożki
symbolizujące ich zasięg wzroku, a o to, że mogą spojrzeć w dół pod kątem 90 stopni.
Napsuło to krwi i to niemało, i jednocześnie cieszyło, że ktoś się postarał
dodać coś nowego.
https://www.gry-online.pl/S055.asp?ID=289299 |
Starego
psa nie nauczy się nowych sztuczek
Co do reszty spraw
dotyczących mechanik tego spin-offa, to mamy tu wszystko to samo co w dużych
odsłonach. Przejdźmy teraz do grafiki i podkładu dźwiękowego. Cała gra wygląda
jakby została namalowana przez zdolnego malarza. Nie dość, że to miła
odskocznia, to jeszcze cieszy oczy. Poprzez tę zmianę klimat gry nabrał
rumieńców, a podkład muzyczny pieścił uszy, nie próbując wyjść na pierwszy
plan. Pochwalę też efekty dźwiękowe, kroków, skrzypiącej podłogi lub broni.
Wszystkie te elementy pięknie się komponują i dają spójną całość.
Czy
warto kupić Assassin's Creed
Chronicles: China? Jasne, że tak, to dobra produkcja,
która zdaje sobie sprawę czym jest. Czas jaki nam zabierze to zaledwie 6
godzin, przez to nie zdąży się znudzić. Ubi powinno się od nich tego uczyć.
Lepsza dobra i krótka gra niż rozciągnięta do granic możliwości. Jeśli
znajdziecie AC China w dobrej cenie,
zakupcie bez obaw.
A
wam seria się przejadła, a może czekacie na kolejną odsłonę?
Lajkujcie i komentujcie,
wasze wsparcie jest dla mnie bardzo ważne :D
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz