Dawno już nie pisałem, a
dziś postanowiłem coś skrobnąć. Czasu mam co prawda mało, ale gdzieś z tyłu
głowy krystalizował mi się temat. Otworzyłem szafkę z grami i mnie oświeciło...
CZY
W GRY MMORPG DA SIĘ GRAĆ SAMEMU!?
Czym są te gry, to
zapewne wie każdy. Ale tak na wszelki wypadek podam krótką definicję dla tych,
którzy mogli jeszcze nie słyszeć o tym gatunku, (o ile jest to możliwe).
Rozwinięcie tego skrótu wygląda tak: Massively Multiplayer Online Role Playing Game.
Wyobraźcie sobie, że gracie w jakieś rpg np. Skryim lub inną Personę. Jednak
zamiast być samemu, to widzimy wokół
siebie setki, jeśli nie tysiące
"żywych" bohaterów kierowanych przez ludzi. Każdy biegnie w swoją
stronę lub stoi przy stacjach craftingowych, ewentualnie przy domu aukcyjnym.
Wszystko co się dzieje zależy od nich, od graczy, a ty nerdzie miły nie jesteś
już pępkiem świata, a jedynie trybikiem. Pardon, jesteś wolnym duchem, który
może iść tam, gdzie go nogi poniosą. Przeżywamy przygody, które wymagają
współtowarzyszy, bo w końcu jest to multiplayer. Wszelkie mechaniki w
klasycznej (patrz World of Warcraft) wersji MMORPG tak są zrobione.
No dobra, przejdźmy do
samego tematu. Tak jak pisałem powyżej, produkcje z tego gatunku były kiedyś
bardzo nastawione na posiadanie zgranej
paczki, bo bez tego ani rusz. Wiem co mówię, bo gram w nie od 2009 r. Teraz to się
zmieniło i społeczność obrała nieco dziwną drogę. Zaraz wyjaśnię, co mam na
myśli. Przede wszystkim gra nadal opiera się na pracy zespołowej, więc
wydawało się, że całość powinna działać po staremu. Otóż nie! Ludzie mają
coraz mniej czasu i nie tylko tego im brak... Czuję, że zaczynam odbiegać od
głównego wątku, a raczej, że kołuję gdzieś wokół niego. Tematem tego tekstu
jest, czy można grać w MMORPG samotnie. Z własnego doświadczenia powiem, że tak,
można. Zapewne na takie twierdzenie, ktoś odpowie, że od tego są gry single
player. W sumie można się z tym zgodzić, ale postaram się przedstawić swój punk
widzenia. Wbrew wszelkim pozorom w MMORPG coraz częściej mamy do czynienia z
czymś, co nazywam graniem obok siebie. Chodzi o to, że gracze nie mają
specjalnej chęci łączenia się w gildie, klany, legiony itp. Tak wiem, że to tak
zwana gadka ogólna, ale pragnę zauważyć, że ludzie z kraju kwitnącej cebuli
mają ciekawą skłonność do szybkiego dzielenia się na podgrupy, działające osobno
w ramach jednej drużyny.
Kolejnym elementem jest komunikacja. Kiedyś wystarczył
chat, pisało się między sobą i to wystarczyło. Na szczęście weszły komunikatory
internetowe, np. Teamspeak. Wiecie, co mnie wtedy najbardziej zdziwiło? Cisza.
Nikt tam się nie zalogował... Tak, może zaglądałem tam w niewłaściwym czasie,
lecz nie w tym leżał problem. Gdy teraz przelewam swe myśli do tego artykułu,
to się dziwię, że nie rzuciłem wtedy tego wszystkiego w cholerę. Wpływ ludzi
mocno wpływa na samotne wilki. Innym ciekawym zachowaniem była tak zwana
"dobra atmosfera i pomoc nowym". Proszę o chwilę przerwy, bo muszę
się przestać śmiać. Jeśli graliście w Gw2, czy inne MMO, to często mogliście
czytać ogłoszenia: Gildia XYZ rekrutuje aktywnych graczy. Jesteśmy gildią pvx, zapewniamy pomoc przy instancjach i fractalach, po więcej info piszcie na priv.
Oficerowie, którzy się tym zajmowali oczywiście szybko odpisywali, ba, od razu
wysyłali zaproszenia.
A potem, a potem... NIC! Można było dostać nawet coś
innego, ochrzan, czemu dołączasz bez wiedzy potrzebnej do grania. A strategi i
taktyki można się nauczyć z yt lub od wujka Google. Aż skrzydła rosną od takiej
"zabawy". No widzę, że niedługo zmienię tytuł tego tekstu na: ciemna
strona polskich graczy sieciowych. Jednak samozaparcie pozwoliło iść dalej. Stopniowo
uczyłem się mechanik, aż w końcu potrzeba grania ze stałą grupą okazała się
zbędna. Znajomość taktyk była wystarczająca, aby grać z randomami (czyli
przypadkowymi graczami). Tylko, czy taka nauka na własnych błędach ma sens? O
tak, bo wtedy się rozwijamy i odczuwamy satysfakcję z tego co osiągnęliśmy.
Powiem więcej, granie solo ma zasadnicze zalety. Nie ma się poczucia tego, że
musisz się zalogować, bo inaczej cię wyrzucą, bądź stracisz coś, chociażby
okazję wypadu na rajd. Cały czas wszystko jest pod kontrolą, można robić to,
co uzna się za stosowne. Nikt nie narzuca nam swojego zdania. Z jednej strony
pełna swoboda i brak woli większości, a z drugiej pustka. Ale czy wybierając
taki, a nie inny styl spodziewaliśmy się czegoś innego? Mamy tu wolną rękę, a jak się trafi na fajnych ludzi (a o to trudno), to ma
się rewelacyjne towarzystwo, które da porządnego kopa pozytywnej energii.
Odnoszę wrażenie, że nie da się tego omówić na zasadzie paru prostych zdań, bo
temat jest szerszy i nie wystarczy krótko odpowiedzieć, na tak lub nie. MMORPG
posiada za dużą liczbę elementów, których nie da się ominąć, gdy staramy się
odpowiedzieć na to pytanie.
Kolejną kwestią jest content
tworzony przez studio, które prowadzi daną grę. Ta część dotyczy już wszystkich
zainteresowanych. Tutaj sytuacja jest jeszcze bardziej złożona, bo od tego
zależy liczba grających. Tytuły dla jednego gracza kończą się zwykle, gdy
produkt zostanie wydany i może jedynie wymagać aktualizacji błędów w nim
zawartych. W przypadku produkcji sieciowych, praca zaczyna się dopiero od
premiery. Zależnie od tego jak często i jakie dodawane będą nowe aktualizacje,
zainteresowanie grą na rynku wzrośnie bądź zmaleje. W tym wypadku "poziom
trudności" promowania produkcji znacząco rośnie, bo ile razy można robić
to samo? Pozostaje jeszcze maksowanie wszystkiego co się da, a wtedy bycie
samemu daje o sobie znać i to bardzo odczuwalnie. Jeśli jednak nowe pathe
pokazują się w miarę regularnie i dozuje się odpowiednio sesje, to da się radę
grać solo.
Podsumowując ten zawiły
wywód, współczesne MMORPG coraz bardziej przypominają gry single player, gdzie
stawia się na kampanie, a także na te elementy rozgrywki, które nie będą
wymagać ścisłej współpracy między graczami. Tym z was, którzy grają od czasu do
czasu będzie to pasowało, bo dzięki temu zyskają odskocznię od innych gier,
gdzie są zawsze w centrum wydarzeń. Jednak ci co chcą osiągnąć dużo, odbiją
się od tytułów z tego gatunku i wrócą na stare śmieci, aby znowu ponarzekać na
tępe boty i miałką historię.
A
jakie wy macie przemyślenia na ten temat? Solo czy grupa? Dział z komentarzami
należy do was.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz