Recenzja anime Nihon e Youkoso Elf-san (Sezon 1)

Na dobry początek pójdą anime z gatunku okruchy życia. Czy też jak wolę je nazywać relaksacyjne. Charakteryzują się głównie skupianiem się na wątkach fabularnych i unikania wszelkiej przemocy, czy epickich starć.

Nihon e Youkoso Elf-san jest nie do końca czystym przedstawicielem tego gatunku. Posiada drobne wtrącenia z ecchi i shonen. Jednak biorąc rzecz całościowo jest to obyczajowy tytuł. Wszelkie odstępstwa rozłożone są po trochu w całym sezonie. Jednak dawka dwuznaczności jest naprawdę symboliczna.


Nadmienię, że wynika to z fabuły, która w głównej mierze skupia się na romansie głównych bohaterów. Rezultatem tego będą typowe heheszkowe sceny jakie można obejrzeć w innych produkcjach. Interesującym elementem jest próba pokazania odwrotności klasycznego Isekai. Już w takim Gaikotsu Kishi-sama, Tadaima Isekai e Odekake-chū dało się zauważyć jak odczuwalnie podkreślają te różnice kulturowe. Tutaj wszelkie zachwyty i zdziwienia będą na porządku dziennym.

Istotny jest niski próg wejścia i brak bodźców mogący odwrócić uwagę od fabuły. Zasugerowałem się komentarzem od Przygodozona. Mam nadzieje, że przypadnie Ci do gustu ta polecajka. Wracając do rzeczy, relacje między Kazuhiro i Marii to klasyka gatunku. Zachowują się jak stare małżeństwo, które jest wciąż w sobie zakochane. Kawai!

Innymi dobrze znanymi elementami to oczywiście zamiłowanie do kuchni. Powtarzałem to nie raz, ale napiszę ponownie. Oni naprawdę kochają jedzenie i uwielbiają to podkreślać na każdym kroku. Więc nie ma czemu się dziwić jak będzie to dość często wyciągane z rękawa. Odmianą natomiast jest poznawanie języka japońskiego przez Marii. Wszelkie przywitania typu Okaeri (おかえり), czy życzenie smacznego ita taki mas (いただきます).


Ich przygody nie są do końca jasne, do czego tak naprawdę zmierzają? Czas podzielono między światem rzeczywistym, a tym fantastycznym. Sekcje te są całkowicie odrębnymi bytami. Można powiedzieć niemalże niezabijającymi strefami mogącymi funkcjonować jako osobne kampanie.

Dość szybko wprowadzono nową bohaterkę. Jednak nie jest to zapowiedz haremu, ale jedynie postać towarzysząca. Warto się będzie przyjrzeć owej osóbce, po będzie kontrastem do Władcy Bestii z Clevatess: Majuu no Ou to Akago to Shikabane no Yuusha. Nie ma co ukrywać, obie produkcje celują w całkiem inne wątki, fabułę itp.

Kolejną sprawą jest niepotrzebne wtrącenia  typu shonen w krainach inspirowanych starożytnym Egiptem i nie tylko tam. Pierwsze, co się rzuciło w oczy to luzackie podejście do walki będącej wąskim epizodem nie mającym odgrywać ważniejszej funkcji w narracji.


Niespodzianką nie będzie jak wtrącę fakt, że znowu wrócili do świata rzeczywistego. Rozwinięto tam wątki dobrze znane jak poznawanie zasad życia społecznego, czy językowe. Praktycznie nawet można się czegoś nauczyć. Przykładowo skróconego przedstawienia się, czy przyrostków dorwanych do imion.

Twórcy poszli nawet o krok dalej i dali trzęsienie ziemię jako uzasadnię fun serwisu. Oprócz tego pokazano jaki obywatele są informowani o zagrożeniu itp. Wyszło z tego pożyteczne z przyjemnym widokiem dla oka. Najbardziej pocieszne są reakcje Marii, która nie udaje, że zna ten świat, czyli jak to zwykle bywa u bohaterów w Isekai. Taką odmianę należy wyróżnić i pochwalić.

Chciałoby się powiedzieć: doszliśmy do środka sezonu, a wraz z tym twist fabularny. Praktycznie w tym momencie zaczynają się niedociągnięcia. Do tej pory otworzono wiele drzwi, ale nie będzie już dalszego rozwinięcia. Najzwyczajniej w świecie pozostawiono bez szerszego komentarza. Jest też inna sprawa, o której trzeba wspomnieć.


Objaśniając na szybko zasady świata fantasy dochodzi do kuriozalnych scen kiedy zamiast gładkich przejść mamy widoczne pauzy na zbyteczne komentarze. Żeby było śmieszniej napastnicy grzecznie czekają. Wytraca to tempo i może zniechęcać do dalszego oglądania. Żeby nie było tak szaro rozwinięto historie biednego dzieciaka, który był niewolnikiem u bandytów. Tym samym wreszcie pojawił się ktoś nowy z nieco większą rolą.

I hop do Tokio i ciąg dalszy dobrze znanych perypetii. Zacznie się to może robić nudne, ale dzięki Marii przypomniałem sobie jako ponownie można się dziwić światem. Różnice kulturowo/ światowe wchodzą coraz to na wyższe poziomy. Na tle innych tytułów jest to wyższa liga.

Ponownie przypomniano sobie o dołożeniu elementów z innych podgatunków. Jest to wyraźna domieszka czegoś co rozwadnia cześć właściwą. Usilne przekonywanie widza, że jest to typowy shonen z ecchi zwyczajnie w świecie nie przechodzi. Jednak trzeba przymknąć na to oko i skupić się na switaśnych wstawkach.


Dochodząc do pól finałów dopiero przypomniałem sobie (siłą rzeczy) o kolejnych „niespodziankach” mogących zepsuć pewną naraję. Rozkładając ósmy i dziewiąty odcinek na części odnieść można wrażenie, że jednak jest to powiedzmy akcyjniak. Jednak diabeł tkwi w szczegółach. Wszelkie charakterystyczne sceny są podlane sielankowym sosem. Niby shonen, ale jakiś relaksacyjny. Odnosi się wrażenie, że to jakiś Yuru Camp w świecie czarów.

Ten klimat jest tak intensywny, że z pamięci uciekają wszelkie wstawki skupiające się na walce, czy fan serwisie. Intensywność uczuć protagonistów i pra rozwydrzonego smoka zgarniają całą uwagę swoim luźnym podejściem do wszystkiego co jest możliwe. Jak o smoczycy mowa. Tutaj dopiero pokaże się prawdziwy wulkan emocjonalny. Z jednej strony przedstawiona jest jako pradawna mądra i potężna, aby po chwili zrobić z niej duże dziecko. Lepiej byłoby powiedzieć postać komediową.

Finał tego sezonu to już przejrzejcie do części właściwej. Skupiono się w 99% na relacjach romantycznych. Oczywiście nie zabrakło kolejnych zaskoczeń szanownych dam. Aby jednak w pełni się cieszyć wszelkimi momentami warto wiedzieć co to jest Golden Week (ゴールデンウィーク, Gōruden Wīku), fenomen małych ciężarówek typu kei track, czy czemu używanie imienia jest tak podkreślanym momentem.


Wracając do głównego tematu. Zrzucono już maskę i zabawy w łowcy przygód odeszły niemalże w zapomnienie. Pokierowano się w całkiem inny kierunek. Najlepiej opisałoby to słowami: poradnik dla turystów pierwszy raz odwiedzających Japonię. Dopełniono całą serię o aspekty historyczne, ale bez jakiś konkretnych szczegółów bardziej był to spacer z pilotem wycieczki. Jednak brak domknięcia spraw w świecie snów ani dodania jakiejś mocnej sceny sprawia pewien zawód. Koniec, końców miało być tam coś niezwykłego.

Podsumowujmy więc, czy warto obejrzeć pierwszy sezon Nihon e Youkoso Elf-san? W plusach napisałbym o przybliżeniu kultury Japońskiej w bardzo przystępny sposób. Do tego warto dorzucić sielankowy klimat, który obfituje w większości czasu antenowego. Wszystko to jest okraszone naprawdę delikatna i przyjazną dla oczy kreską.

W wadach nadmieniłbym próbę złapania kilku srok za ogon. Sceny walki być były, lecz są one całkowicie zbędne. Naruszają harmonię, która się wylewa z ekranów. Do tego dochodzi fan serwis będący bardziej przeszkadzającym urozmaiceniem. Bez tego młodsi widzowie bez problemu mogliby zasiać do seansu. Ocen końcowa 7.5/10
Share:

21 komentarzy:

  1. Najbardziej mnie tu kuszą elementy japońskiej kultury, ale wpierw muszę się uporać z innymi tytułami. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W następnym tygodniu pojawi się kolejne anime, które też przybliża tamtą kulturę. Co prawda nie w takim intensywnym stopniu, ale zawsze coś nowego można się dowiedzieć.

      Usuń
    2. Ciekawa jestem, co to za anime. :) /crouschynca

      Usuń
    3. Muszę Cię o to zapytać, czemu piszesz jako anonim i się podpisujesz? Przecież jest opcja pisania z nickiem.

      Usuń
    4. Bo nie zawsze mi się chce zalogować profil, choć wybieram właśnie taką opcję. Kiedyś z tym walczyłam do oporu i odświeżałam strony póki było dobrze, a że czasem to długo trwało, to stwierdziłam, że jak po jednym odświeżeniu nie ruszy, to niech leci jako anonim z podpisem. Ponoć to kwestia przeglądarki. Teraz akurat od razu zaskoczyła opcja z profilem - takie toto lotto.

      Usuń
    5. Jak się na tym zastanowić to na Operze wszystkie opcje bloggera działają. Natomiast na Brave już niekoniecznie.

      Usuń
    6. Kiedyś mi się obiło o uszy, że na Chrome też działa bez zarzutu, bo to od Google. /crouschynca

      Usuń
    7. Konsultowałem ten problem z informatykiem z mojej pracy. Twierdzi, że Brave ma problemy z zapisem danych, które powinien pamiętać.

      Usuń
    8. Rozumiem, dzięki za info.

      Usuń
  2. Romanse, miłostki i jedzenie to raczej norma w anime. Swoją drogą o dobrym jedzonku przyjemnie pooglądać, poczytać itp. A zmieniając temat, mówcie co chcecie, ale mimika postaci w anime jest tak przerysowana, że niemal komiczna :-P Jakoś nie mogę się do tego przyzwyczaić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na tym polega urok anime. Ma być przesadzone, różnorodne tak, aby każdy mógł znaleźć coś dla siebie. A jak Ci się podoba reklama Twojego bloga? ;p

      Usuń
    2. Ojej.... o jakiej reklamie mówisz Piotrze?

      Usuń
    3. W drugim akapicie pod pierwszą grafiką wrzuciłem coś w rodzaju krypto reklamy, w której odsyła do twojego bloga w tej części:

      Istotne jest niski próg wejścia i brak bodźców mogący odwrócić uwagę od fabuły. Zasugerowałem się komentarzem od Przygodozona. Mam nadzieje, że przypadnie Ci ta polecajka. Wracając do rzeczy, relacje między Kazuhiro i Marii to klasyka gatunku. Zachowują się jak stare małżeństwo, które jest wciąż w sobie zakochane. Kawai!

      Usuń
    4. A w sensie w tekście :) Bardzo dziękuję za polecajkę. Bardzo miło z Twojej strony :)

      Usuń
    5. Masz ciekawe uwagi i w taki sposób chciałem powiedzieć: dziękuję :D

      Usuń
    6. Ależ nie ma za co :) To ja Ci dziękuję, że doceniasz. To sympatyczne bardzo :)

      Usuń
  3. Łoo, a ja z anime daleko w lesie. :) Od dawna niczego nie oglądałam - ostatnio jednym okiem Dandadan, bo mój facet oglądał i się wciągnęłam. :) Czekamy na nowy sezon.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Humor w pierwszej połowie sezonu to wyższa liga dwuznaczności. Potem już miałem mieszane odczucia.

      Usuń
  4. Tyle tu tego, że już ciężko mi powiedzieć czy to anime dla mnie, czy nie :D. Chyba po prostu musiałabym spróbować :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do odważnych świat należy. Będąc otwartym na nowości można tylko zyskać. :D

      Usuń

Translate

Szukaj na tym blogu

Czytelnicy

O mnie

Moje zdjęcie
Na blogu znajdziecie obiektywne recenzje xD o mangach, anime i grach wideo, filmy i seriale. Dziele się swoimi spostrzeżeniami starając się promować wartościowe produkcje.

Kategorie