Silent Hill 2, o co ten cały szum zachwytów? (Retro recenzja, Xbox Classic)

 W ostatnich latach naszła moda na remake i remastery. Dla nowych graczy to dobry sposób, aby zapoznać się z klasykami. A dla innych powód do narzekania i zwrócenie uwagi na problem z brakiem nowych gier. Jednak ja nie będę o tym się tu rozpisywał.


„Przypadkiem” trafiła mi się oryginalna wersję Silent Hill 2. Nie podchodziłem do tej produkcji z oczekiwaniami bóg raczy wiedzieć jakimi. Wiedziałem doskonale jak to jest klasyk. Mimo pewnej niechęci do horrorów chciałem zapoznać się z tym wiekopomnym dziełem.

Pewne elementy są jak najbardziej takie jak je przestawiono. Ciche miasto ma swój niepowtarzalny klimat grozy. Lokacje są brudne i sugestywne w każdym możliwym kątem. Jednak przyczyną dla której sięgnąłem po tę produkcje była fabuła.

Bardzo, ale naprawdę bardzo depresyjna i zmuszająca do myślenia. Od samego początku czuło się, że coś jest nie tak. Ściślej rzec biorąc od pierwszej rozmowy z Angelą o, która było wiele krzyku w czasie premiery remake'u. Kolejne postacie w tym dramacie łamanym na thriller były napisane naprawdę w przemyślny sposób.


Nie były to czarno biali bohaterowie nieumiejący swoich celów i przeszłości. Wraz z kolejnymi spotkaniami ujawniali coraz więcej. W tym momencie muszę obalić mit o interpretacji wydarzeń. Ich „tajemnice” są jasno i klarownie przedstawione. Jedynie James stanowi wyjątek. No ok, Maria, która wcale nie jest taką sex bomba jak o niej mówiono, stanowi ciekawe urozmaicenie. Lecz o tym później.

Należy pochwalić również sposób, jaki zaprojektowano adwersarzy. Każdy potwór miał przedstawiać jakiś element psychiki danego bohatera. Z tego też z powodu każdy widział całkiem coś innego. Tylko w takim wypadku co ze zwykłymi mieszkańcami? W pewnym sensie zostało to skomentowane w odnalezionym fragmencie artykułu. Nietrudno się domyśleć, że nikt nie traktował takiego jegomościa jako zdrowego na umyśle.

Skoro powoli przechodzę to monstrów. Tak już wspomniałem ich kreacja i znaczenie to klasa sama w sobie, ale jest z nimi również pewien problem. Pierwszy i najważniejszy prawie wszystkich spotyka się na dzień dobry. Słynne pielęgniarki pojawiają się co prawda później i nie tylko one, lecz we praktyce nic to nie wnosi do poziomu grozy. Przestraszyć się praktycznie nie ma czego. Silent Hill 2 miał rzekomo wciąż przerażać i wywoływać silne emocje. W czasie eksploracji miasta co najwyżej irytuje.


Zagadki, które stanowią drugą połowę rozgrywki rzeczywiście sprytnie zaprojektowano pod kątem treści, a w nie których trzeba samemu dojść, o co chodzi z dana rzeczą. W samym projekcie nie ma wad jako takich. Jednak przez problem z widocznością itemów. Spora część przedmiotów fabularnych, lub amunicji itp. zlewała się z otoczeniem wywołując nawyk klikania „A” non stop.

Ktoś może wytknąć mi, a gdzie bossowie? Tutaj osobiście przeżyłem rozczarowanie. Słynny Piramidogłowy miał dynamiczne wejście, ale bądźmy szczerzy. Gracz trafia do miasta z piekła rodem i ma się ot, tak przestraszyć jakiegoś czuba? Może 50 twarzy Graya to nie było, ale bardziej doceniam za próbę zagrania na motywie seksualnym.

Miejsca w których ma gracza coś zaskoczyć są nazbyt oczywiste. Aż dziw bierze użycie tandetnej sztuczki z listem zostawionym pod drugiej stronie pomieszczenia. Naprawdę nikogo nie zastanowiło czemu ta gówniara nie weszła do środka, tylko grzecznie czeka? Aż się prosiło o coś więcej. Na plus warto wspomnieć o spójności w przerywnikach przestawiające te kreatury. Potem już się tylko robi proste uniki i strzela. Oto cała filozofia.


Warto jeszcze skopić na aspektach technicznych. Mimo braku kamery jak w Alone in the Dark dalej jest to denerwująca na dłuższą metę. Widok za pleców Jamesa jest możliwy, ale uznano, że patrzenie na jego facjatę będzie o wiele ciekawsze. Z jednej strony można do pewnego stopnia zrozumieć. Wychodzące z ciemności moby mają większe pole do popisu.

Z drugiej strony przez takie dziwną pracę nie raz nie dwa wyskoczą za rogu i traci się Hp. Na dokładkę wprowadza to jeszcze jeden problem. Rozwiązywanie zagadek wymaga ciągłego eksplorowania i wielokrotnego odwiedzania tych samych miejsc. Przez kiepsko pracującą kamerę nietrudno stracić orientacje w terenie. W konsekwencji traci się czas na powtarzalne akcję.

Z ta niedogodnością też się da uporać. Mapy, które się zdobywa w trakcie są regularnie aktualizowane. Pomaga to w planowaniu kolejnych ruchów. Następnym tematem jest zapisywanie stanu gry. O dziwo odeszli twórcy od klasycznej metody ze maszyną do pisania, co się chwali. Znowu powtórzę, ale w nowej sesji niekoniecznie musi się włączyć ostanie miejsce, gdzie się było.


Z tego też powodu warto wiedzieć, czy wszystkie rzeczy są w plecaku. Miałem przykra sytuację kiedy jeden z pierścieni „magicznie zniknął”. Człowiek łapie się za głowę, jak to? Brak dziennika zadań lub czegoś podobnego potrafi uprzykrzyć życie.

Na koniec wrócę się jeszcze to porównań i wszystkiego tego, o czym warto wspomnieć. Na początek słynne różnice między drogimi paniami. Maria dalej, a może wciąż bardziej wygląda jak to powiedzieli ludzie w internecie, jak trans. Serio, o co ten kociokwik? W moim odczuciu to bardziej kwestia nostalgii. We wspomnieniach wszystko wygląda znacznie lepiej.

Dalej, Angela i jej nadwaga. Fakt, w pierwotnej wersji jest chudsza i nie, nie jest jakaś hot Doda Elektrod. Od samego początku wygląda jak najzwyklejsza dziewczyna. Wyobraźni ludzka nie zna granic. Następnie Piramidogłowy i jego 18+. Jedni mówią cenzurze, a inni w oryginale było mało widać, bo pikseloza. Paradoks w tej sytuacji polega na tym, że wyobraźnia daje znacznie więcej.


Przy dzisiejszych możliwościach dałoby się zrobić taka scenę, że media mówiłby o tym przez dobre kilka miesięcy. Tylko, co tu dużo mówić, to by nie przeszło. Poczytajcie sobie, jakie były dramy z Wiedźminem 2. Natomiast tłumaczenie to gra dla dorosłych guzik by dała.

Przedostani punkt, interpretacja i magia fabularna przed epoką internetu. Ed ofiara znęcania się przez ludzi. W prawie każdej scenie z jego udziałem wspomina o tym, że ktoś się z niego śmieje. Taki dobry początek, a potem trupy, a on wprost przyznaje się do zabójstw. Powód? Ciągłe ten sam. Z Angelą wszystko w 100% wychodzi na sam koniec. Jej ojciec znęcał się nad nią i wykorzystywał seksualnie. Jamesa oskarża o to samo, a więc wciąż mamy klarowne wyjaśnione.

Najciekawiej wypada Maria. Wygląda jak Mary ma jej wspomnienia, ale brak traum, czy innych grzechów do odpokutowania. Tutaj dopiero zaczyna się snucie wszelakich teorii, dlaczego trafiła do tego miasta?


Podsumowujmy, czy warto zagrać w Silent Hill 2? Jeśli cie interesuje wyłącznie rozwiązywanie łamigłówek to tak. Są naprawdę różnorodne i trzeba nie raz wykazać się kreatywnym myśleniem. Nie są one jednak abstrakcyjne. Każde wyzwanie tego typu jest logiczne, co najwyżej pewne połączenia nie koniecznie przechodzą do głowy na samym początku. Jako horror to klapa sama w sobie. Powolni przeciwnicy, a zależnie od poziomu trudności będzie potworów więcej lub mniej. Im wyższa poprzeczka tym bardziej się odczuje, że ma się tylko worki treningowe przed sobą.

Kolejnym solidnym powodem, aby w ogóle zagrać to niezwykła historia, pełna bólu. Przy największych chęciach nie mogę dać więcej niż 7/10.

P.S. Z faktu, że nie miałem jak zrobić screenshotów nie wszystkie obrazy jakie zamieściłem w tym tekście muszą pochodzić z portu na Xbox Classic. 
Udostępnij:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Translate

Czytelnicy

Wyświetlania