Fantastyczne zwierzęta i jak je znaleźć - czyli co się działo przed Harrym Potterem

Proszę, o chwilę uwagi. Tekst poniżej pisałem w czasie kiedy dochodziłem do zdrowia. W wstępie odnoszę się do pozytywnych wiadomości jakie otrzymałem od swoich czytelników. Za które raz jeszcze dziękuję z głębi serca.  

Po drobnej przerwie od publikowania na blogu pora zabrać się do pracy. W samym wstępie pragnę ponownie podziękować za wasze wsparcie jakie mi udzieliliście. Dały mi one siłę do dalszego działania. Nie przedłużając zacznę omawiać Fantastyczne zwierzęta i jak je znaleźć.

Uniwersum Harrego Pottera zawsze będzie żywe. Zapewne tak też pomyśleli włodarze Wornes Bross i wydali na świat w 2016 r. kolejne dzieło rozgrywające się w wspomnianym dziele. Sama akcja Fantastycznych zwierząt osadzona jest już w pierwszej połowie XX wieku.


Tym razem jednak nie będzie nam dane oglądać poczynań chłopca, który przeżył. Fabuła będzie się toczyła wokół magicznych zwierząt, a przynajmniej częściowo. Od samego początku czuć tą magiczną atmosferę wylewającą się z każdej możliwej strony. Już praktycznie we wstępie uderzono z grubej rury pokazując siłę Gellerta Grindelwalda.

Ku memu zaskoczeniu dalej nie jest gorzej. Nie będę skupiał się na każdym fragmencie, a na istotnych wydarzeniach. Nie obiecuje, że czegoś nie chlapane po drodze, zostaliście ostrzeżeni. Od zejścia na ląd przez protagonistę już lecą pełnymi garściami smaczki jakie każdy fan tego uniwersum zna. Zaczynając od wyjątkowej walizki posiadającej magiczne właściwości, aż do dość dobrze znanych efektów specjalnych.


Nie będę bawił w śliczne słówka i wprost zwrócę uwagę, że wszelkie efekty komputerowe nie błyszczą równą jakością. O ile otoczenie i wnętrza jak w ministerstwie magii zwalało z nóg tak niektóre sceny rozgrywające się na ulicach miasta nocą kaleczyły moje oczy. Podobnie sprawa się ma z samymi zwierzętami. Modele się wyraźnie się postarzały. Aż się czuło od nich plastik z Chin.

No dobrze, efekty, efektami, ale to sama fabuła jest najważniejsza, a zaraz za nią gra aktorów itp. W tej kwestii nie ma za bardzo się czego czepiać. Wartkie tempo, mało powiedziane dość szybkie zapewniające ciągły dopływ adrenaliny. Jedynie gdzie nigdzie się zatrzymują na kakao, czy inne aktywności poboczne. Jakkolwiek by to nie zabrzmiało.


Poszczególne wydarzenia rozgrywają się w różnych miejscach miasta. Sami bohaterowie to ciekawa grupa indywidualistów. Newt Scamander to taki Hagrid 2.0, powiedzmy. Przebył podobną karierę w Hogwarcie. Dziwnym przepadkiem Dublendor też się nim zainteresował, przypadek? No mniejsza. Szybko się go da polubić, a nazwisko przekręcić na Skafander. Jak raz to zrobicie to nie będziecie wstanie przestać. Jeśli miało się go w jednym zdaniu ująć to napisałbym trochę dziki, ale szlachetny zarazem.

Następnie zaserwuje tutaj pewną niespodziankę. W Fantastyczne zwierzęta i jak je znaleźć trafił się polski akcent. W całą plątaninę intryg wplątał się niejaki Kowalski. Pracownik fabryki produkującej jedzenie w puszkach i aspirującego piekarza. O nim mogę powiedzieć tyle, że większego farciarza od niego to ze świecą szukać. Wypadałoby coś więcej skrobnąć... Pomyślmy, no tak to typek, który ma zapewnić zabawne sceny i być wiecznie zaskoczony.


Na ich tle ciekawiej wypadają siostry Goldstein. Jedna aspirująca do bycia aureolem z powołania, a druga roztrzepana gapa. Duet naprawdę jedyny w swoim rodzaju Co prawda są bardziej z boku, a niż panowie to jednak panie potrafiły bardziej namącić. Zwłaszcza Queenie z swoim urokiem osobistym.

Tak jak jest światło, tak też musi być i ciemność. Ciemna strona mocy też posiada swoje odcienie szarości, które się odpowiednio reprezentują. Dziwnym trafem nie mieli odpowiedniej różnorodności. Może chciano ich wybielić? O dziwo tutaj sprawy miały się dość prosto. Wyciągnęli jakąś rekwizytorkę z Salem znęcającą się nad dziećmi i dali jej jeden tylko cel, a mianowicie robić ewenty publiczne szkalujące czarodziejów.


Dalej, ale nie za daleko kolejny zły biały facet z białym synalkiem, bo jakby inaczej też pokazani jako ci okrutni kapitaliści. Czubkiem na torcie był tak upudrowany Grindelwald, że aż trudno uwierzyć, że to Johny Deep. Ten jednak pojawia się dopiero na sam koniec, aby klepnąć całą jedną linijkę, no może dwie. Przez większość czasu antenowego trzeba było podziwiać kochasia Curuś.

Czy warto obejrzeć Fantastyczne zwierzęta i jak je znaleźć? Mimo, że samych bestii jest tyle co na lekarstwo to całkiem przyjemnie się oglądało to co wyprawiali nasi milusińscy. Poszczególne wątki pozamykano, bo nie było specjalnie co przymykać. Wszystko przybrało dość prosta formę. Film się zestarzał, a gdzie nigdzie już trafił do muzeum. Przymykając jednak na to oko to miałem do czynienia z całkiem dobrym kinem. Ocena końcowa 7/10.

Udostępnij:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Translate

Czytelnicy

Wyświetlania