Recenzja mangi Wotakoi Miłość jest Trudna dla Otaku (Tom od 5 do 10)

Dość często pisze o anime, filmach i grach (zależnie od tego, jak szybko je przejdę). Znacznie mniej jest tekstów z mang. Warto zmienić to raz i na zawsze i położyć na to większy nacisk.

Omawiać tu będę mangi od tomu 5 do 10. Dla tych co są zainteresowani zapoznaniem się z poprzednimi tekstami zapraszam do zapoznania się z nimi. No dobrze, a teraz tylko poprawie okulary i zobaczmy jak się ma sytuacja u naszych otaku.


O dziwo, jest nawet dobrze! Hirotaka wreszcie ruszył się i zrobił krok naprzód, co nie jest tak oczywistą sprawą w jego przypadku. Jak pewnie wiecie lub nie jest on graczem wprost uzależnionym. Może jednak tak zaangażowanym? Mniejsza z tym. Istotne jest, to że nie jest zbyt ogarnięty w kwestiach międzyludzkich.

Mimo to w końcu miał okazję zabłysnąć na festynie i otoczyć Narumi swym męskim ramieniem i być jej rycerzem na białym koniu. Spokojnie będzie tego znacznie więcej. Na tyle, że młodszy Nao też będzie miał swoje rendez-vous z Ko. Okraszone będzie to posypką z moe, co nada pewną kawai otoczkę.

Lepiej było napisać, że to był kolejny krok, kroczek w stronę czegoś więcej. Przesuwając się dalej osobny wątek w tym odcinku zajęła Hana i Narumi. Obie panie uwielbiają gejoze i nie będę wnikał co im chodzi, po głowie. Lecz domyślam się tego... Jednak mają swoje osobne zainteresowania. Momose zajmuje się tworzeniem swoich mang. Z kolei druga strona to cosplay'ami. Zmierzam do tego, że jedna próbowała wciągnąć drugą w swoje zainteresowania. Jak wyszło? Przeczytajcie, a się dowiecie.

Japończycy lubią przemycać do swojej twórczości rzeczy, miejsca, a nawet zwyczaje. Tak się i tu się dzieje. Przykładem niech będzie Biały dzień, w którym to panowie dają podarki panią, które w czasie walentynek podarowały im własnoręcznie zrobioną czekoladę. Dorzucono też co nieco z życia biurowego. 


Nie zapomniałem o biednym Kabakurze. Aparycje ma jaką ma, ale nie potrafi być asertywny i zostaje wciągnięty w przygotowanie wycieczki firmowej. Swoją droga, czy nie lepiej było po prostu dać dzień wolny? Nacisk na integrację przymusową jest u nich normalne, jak np., obowiązkowe wyjście po pracy do baru.

Kolejny tomik jest już nieco bardziej chaotyczny. Dość często dokłada się retrospekcje jako przerywnik do głównej fabuły. Nie mogłem się oprzeć wrażeniu, że jest on bardziej na siłę, a niż z jakimś głębszym sensem.

W tego typu seriach nie raz nie dwa pojawiają się plaże, czy wspomniane festyny. Dziwnym trafem, po gorące źródła sięga się dużo rzadziej. Możliwe, że nawet w formie rysowanej są zbyt drogie. Lecz, co tu w końcu się dzieje? Hanako i Kabakura się hajdają. Patrzcie państwo, po tylu tomikach i licznych awanturach z ich udziałem zdecydowali się na ten ważny krok.

Same uroczystości zostały zminimalizowane, jak nie zmiecione pod dywan. Pokazano w zamian, że zamiast stawić na kompromis i wspólne szczęście to widzi się czubek swojego nosa. Nie jest to odkrywcze. Dobrze, że jednak ktoś raczył to zauważyć.

Autorowi było mało tradycyjnych dodatków i musiał niczym monsun zaproponować plaże. Dobrze, że dodał coś od siebie i nie był to typowy odgrzewany kotlet jak ich wiele. Coraz bardziej zaciska się pętla kupidyna i Nao coraz bardziej przybliża się do Ko, która inaczej się na to zapatruje. Introwertyk to jednak wymaga pewnego wysiłku, aby do niego dotrzeć. Chciałem powiedzieć do niej w końcu Ko to dziewczyna, wbrew pozorom.

Nie zabrakło też miłych dodatków jak pierwsze dni Hirotaki w firmie i nie tytko są to jednak bardziej małe smaczki z którymi warto się zapoznać. Uwieńczaniem tych miłosnych rozterek jest finałowy tom w posiadanej przeze mnie kolekcji. Tutaj dla odmiany Narumi zeszła całkowicie na boczny tor i przyjęła role suportu. Z kolei młoda para. po raz kolejny zderzyła się z rzeczywistością.

Każdy ma swoją wizję szczęścia i tego co jest dla niego istotne. Koniec, końców życie weryfikuje to dość mocno i je naprostowuje. Dobrze, że choć wszelkie wydarzenia są przedstawiane w humorystyczny sposób, bo inaczej skończyło się najlepiej. Nao z Ko też w zmienili status to jest skomplikowane na jesteśmy parą. Ko jak to Ko za grosz się nie zmieniła, a jedynie miotała się na prawo i lewo. Natomiast Nao stanął na wysokości zadania i wyznał swoje uczucia.

Podsumowujmy warto przeczytać Miłość jest trudna dla otaku (od tomu 5 do 10)? Manga jest naprawdę treściwa mimo tego, że kołuje na paru wątkach. Gdzie nigdzie dodano poboczne elementy jak relacje między braćmi, czy Kabakure, który stara się ogarnąć, czemu pewne sprawy są bardziej, a inne mnie istotne w związku. Tomiki są tworzone ładną kreską i chętnie się je podziwia. Jedynie brak końcówek takich jak chan, dono sama itp. psują odbiór tej mangi.

Udostępnij:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Translate

Czytelnicy

Wyświetlania