Recenzja Shadow of Tomb Raider (Xbox One S)

Skoczyła, a następnie upadła i zakończyła swój żywot. Szybkie wczytywanie i znowu, aż w końcu jest udała się! Gra łaskawie zaakceptowała co gracz chciała zrobić. Jeeej!!!

Wiecie jakich gier nie lubię recenzować? Średnich, bo nie są na tyle wkurzające, aby wieszać na nich psy ani na tyle dobre, aby się rozpływać. Taki właśnie jest Shadow of Tomb Raider wydany na Xbox One.


Produkcja ta jest naprawdę porządna. Nie sugeruje, że świetna, a to, że zawiera wszystko to co powinna mieć gra 3a z tej serii. Lecz trawią ją liczne błędy. Premierę zaliczył ten tytuł w 2018 r. Prawie można poczuć się jakby był to właśnie ten rok. Liczne usterki jakie można zaobserwować wołają o pomstę do nieba. Szczęśliwie lwia część z nich jest czysto kosmetyczna. Niech za przykład będzie dziwnie poruszające się cienie, czy szarpane animacje obiektów widocznych gdzieś w tle. Nie zabraknie też zabawniejszych takich jak Npc siedzący w blacie.

Nie są to jakieś problemy rodem z Cyberpunk 2077, ale jednak są i trzeba o nich wspomnieć, bo częstotliwość jest naprawdę porażająca. Teraz warto przyjrzeć samej oprawie graficznej i rozgrywce. Pod względem wizualnym nie ma się do czego przyczepić. Wszelkie lokacje są zrobione na najwyższym poziomie niemalże fotorealistycznym. Jedynie modele bohaterów dalej przypominają, że nie jest to rzeczywistość. Gumowe oblicza są już ciekawsze niż ostatnio, a same włosy prezentują się jakby miał być czymś całkiem oddzielnym i samodzielnym zwłaszcza jak się człowiek przygląda Larze.

Miejscówki są o wiele ciaśniejsze, co bardzo się odbija na nieco zmodyfikowanym gameplay’u. W przeciwieństwie do poprzedniej części wrogów można się pozbyć całkowicie po cichu, ale nic nie stoi na przeszkodzie, aby załatwić to nieco bardziej tradycyjnymi metodami. Jest jeszcze trzecia opcja, którą da się wykorzystać nielicznych przypadkach, czyli uciec i przeskoczyć za przysłowiowy płot. O ile w przypadku kiedy będzie to przeszkoda na korytarzowym odcinku idącym w jedna stronę jest to jak najbardziej ok. Inaczej się ma sytuacja kiedy stanie się to w samym mieście. Pościg, który urwa się w ułamku sekundy?! Jakaś kpina…


Nałożono większy nacisk na przebywaniu w ruinach, a być może cmentarzach. Sądząc po niezliczonej ilość kościotrupów, czy mumii. No mniejsza z tym, istotniejsze jest to, że poszczególne etapy są bardziej klasyczne w swojej strukturze, co zadowoli, co bardziej konserwatywnych fanów.

Pochwalić należy twórców za to, że gra umożliwia swobodne dostosowanie poziomu trudności do swoich potrzeb. Nie ograniczono się tylko do zmiany ogólnego wyzwania, a rozbito to na walkę, zagadki i eksplorację. Ba, w opcjach da się nawet zmodyfikować sterowanie tak, żeby gracze niepełnosprawni mogli czerpać frajdę z gry.

Mimo zmian, o których wspomniałem w rozgrywce, nie da się za bardzo ich wykorzystywać, bo jest tego na tyle mało i czas poszczególnych starć na tyle krótki, że przechodzi się przez nie dość gładko. Same bronie i resztę wyposażenia ulepsza się tak jak poprzednio, czyli tym co się znajdzie w czasie podróży.


Natomiast rozwój drzewka talentów wymaga pewnych korekt. Brak możliwości dobierania tego, co by odpowiadało każdemu z osobna jest nie na miejscu. Wymuszanie aktywowania sklilly dodatkowych należy wpisać na listę minusów Shadow of Tomb Raider.

Fabuła jest jaka jest. Na samym początku prezentuje się jak konsekwentna realizacja tego co zaoferowały poprzednie części rebootu. Następnie skręcono na boczny tor do stacji Trudne sprawy. Ostatecznie przywrócono wszystko na swoje miejsce. Zarzucano też, że Lara staje się w tej części bardziej mordercza w charakterze (bo w mordzie wrogów nic się nie zmieniło). Dopiero na samym końcu można temu przyznać rację. Ale tylko na słownie parę minut i wyglądało to naprawdę dobrze, a tak mamy Larcie, co przeżywa śmierć Bambi.

Kolejną sprawą, którą wzbudzała niepokój było pojawienie się tajemniczych (fanfary) bestii z czasów pradawnych (patrz: pradawni, wichrowa gwardia). Już nasuwały się słowa na usta, a po długiej nieobecności nawet westchnienie. Jednak nie słuszne to było, bo zaskoczyli miło. Nie będę o tym pisał niech spowije to mgła tajemnicy.


Gra stara się też zachęcić do wszelakich aktywności pobocznych po przez misje poboczne, czy polowania itp. Podzielić to można na fedeksy, a mowa tu, o przynieś, zanieś, pozamiataj i wszelakie łażenie połączone ze zbieractwem.

Czy warto zagrać w Shadow of Tomb Raider? Nie mogę całkowicie odradzać wam tego. Gra jest solidnym przeciętniakiem, który niczym nie zachęci ani odrzuci. Stan techniczny jest znośny, choć liczne drobne duperele będą drażnić co wrażliwszych. Jednak dla tych z was pragnących poczuć zew nostalgii do dawnych dobrych czasów na pewno się coś znajdzie. Ocena końcowa 6.5/10.
Udostępnij:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Translate

Czytelnicy

Wyświetlania