W
tym tygodniu wreszcie będzie bardziej tradycyjnie. Rozkład jazdy taki jak
zawsze. Lubię taki uporządkowany tryb pracy. Mam dla was interesującą
propozycję. Jaką, pytacie? Zaraz napiszę. (^u^)
Będzie to anime
skierowane typowo pod męskie niewybredne gusta. Seria Maō-sama, Retry! wypełniona jest fanserwisem. Dlatego nie polecam,
aby je oglądała jakaś dama, albo jeszcze gorzej feministka. Resztę otaku
zapraszam, bo co prawda nie jest to dzieło sztuki, a jedynie powiela znane
szablony to i tak świetnie się ogląda.
Mamy tu anime z dobrze
znanego podgatunki isekai, gdzie
główny bohater trafił do obcego świata. Pierwsze co się rzuca w oczy to fakt,
że protagonista, czyli tytułowy Maō-sama (władca demonów) jest
mężczyzną w średnim wieku. Wątek ten jest wielokrotnie wałkowany.
Warto dodać, że średnia wiekowa większości bohaterów to 20 lat przy czym trzeba niektórym zaokrąglić do góry wiek. Natomiast samemu protagoniście odjąć 15, bo choć ciałem 45 to duchem 30 wciąż.
Warto dodać, że średnia wiekowa większości bohaterów to 20 lat przy czym trzeba niektórym zaokrąglić do góry wiek. Natomiast samemu protagoniście odjąć 15, bo choć ciałem 45 to duchem 30 wciąż.
Maō-sama,
Retry! osobiście przypadło mi do gustu dzięki swojej prostocie i sporej
dawce humoru. Inną dość istotną sprawą był fakt odejścia od schematu od zera do
bohatera, który mi się naprawdę przejadł. Natomiast z entuzjazmem przyjąłem jej
odwrotność z Op bohaterem. Maō-sama o
dziwo nie jest imbecylem, który ma więcej szczęścia niż rozumu. Widać, że jest
ogarnięty i stara się działać konsekwentnie.
Jeśli zachodzi potrzeba
to nie unika rozwiązań ostatecznych, ale też nie preferuję dalszego rozwoju swoich
ziem poprzez podbój. W ciągu całej serii dobitnie prezentuje swoimi czynami, że
chce się dorobić poprzez biznes i oskubanie bogaczy.
Nie będę zdradzał tu
wszystkiego, bo jeszcze zepsuje komuś dobrą zabawę. Przejdę teraz do reszty
bohaterów i spraw z nimi powiązanych. Maō-sama, Retry! jest
dość luźny w kwestii obyczajowych jak i orientacji postaci, a więc dla każdego
coś zboczonego, znaczy się dobrego.
Postacie drugoplanowe
są wykreowane w sposób bezpieczny. Bardziej surowi krytycy nazwali by ich
nijakimi. Zachowawcze podejście nie należy negatywnie odbierać. W sumie sam Maō-sama dobrze to podsumował nazywając
ich niekompetentnymi. Jest w tym pewna ironia jak sam autor sam po sobie
pojechał.
No dobrze takie są
opnie internautów i innych blogerów, ale wy chcecie wiedzieć jak Ja to widzę.
Osobiście dla mnie wszystko jest ok., w innym wypadku jechałbym po tym anime
jak po łysej kobyle. Jeśli miałbym oczekiwać czegoś bardziej ambitnego to z
pewnością unikałbym komedii. Okruchy życia lub jakiś dramat bardziej bym
polecił.
Głównym problem jest
wiek dziewczyn z popularnie zwanego haramu. Dla niewtajemniczonych, nie należy
tego spostrzegać wyłącznie przez pryzmat posiadanie wielu żon jak u arabów. W przypadku
anime jest tak, że jeśli protagonista ma więcej niż jedną koleżankę, nie mylić
z ukochaną lub wielbicielkę to już przyjmuje się, że jest to właśnie harem.
Tutaj akurat co niektóre są zainteresowane i to jest problem. Mimo, że wszystko jest pokazane w żartobliwy sposób i nie ma nic zdrożnego to i tak nie popieram przestawienia tego w anime. No ale zawsze znajdą się jacyś miłośnicy lolitek.
Tutaj akurat co niektóre są zainteresowane i to jest problem. Mimo, że wszystko jest pokazane w żartobliwy sposób i nie ma nic zdrożnego to i tak nie popieram przestawienia tego w anime. No ale zawsze znajdą się jacyś miłośnicy lolitek.
Na osobny akapit
zasłuży święte panny lub dziewice zależy od tłumaczenia. Każda z nich to innych
archetyp postaci. Mamy tsundere Lune,
która ma fioła na punkcie swoich czerech liter i na tym głównie się opierają
dowcipne sceny z nią w roli głównej.
Następnie jest panna White. Najstarsza z trzech sióstr. Stoi ona na czele państwa, a przynajmniej jest tak przestawiana. Bardzo pocieszna, początkowo wydaje się najbardziej trzeźwo myśląca po czym ulega jak reszta i pokazuje jaka z niej słodka niezdara.
Następnie jest panna White. Najstarsza z trzech sióstr. Stoi ona na czele państwa, a przynajmniej jest tak przestawiana. Bardzo pocieszna, początkowo wydaje się najbardziej trzeźwo myśląca po czym ulega jak reszta i pokazuje jaka z niej słodka niezdara.
Najbardziej zabawna
jest Killer Queen. Dość agresywna,
ale gdy spotyka Zero-sama zaczyna
się przestawienie. Szkoda, że nie dali jej więcej czasu antenowego. Kontrast
jaki wytwarza między swoją wojowniczą naturą, a próbami bycia uroczą rozwalają
system.
Dodam na sam koniec, że
wszelcy miłośnicy ecchi będą tak średnio zadowoleni, no chyba, że są
lolikonami, bo inaczej ująć się tego nie da. Nie przedłużając. Maō-sama, Retry! to nic innego jak
swojego rodzaju paka przy której na pewno się da pośmiać i zrelaksować.
Wszelcy odbiorcy z wyrafinowanym gustem powinni unikać z powodu braku i składu w fabule, a raczej miksie kilku scenariuszy, które zostały wrzucone do jednego worka i stworzyło to coś.
Wszelcy odbiorcy z wyrafinowanym gustem powinni unikać z powodu braku i składu w fabule, a raczej miksie kilku scenariuszy, które zostały wrzucone do jednego worka i stworzyło to coś.
Napiszcie
w komentarzach jakie są wasze odmóżdżające animce, które lubcie sobie obejrzeć.
:D
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz