Recenzja Kimi no Suizou wo Tabetai

Ledwo skończyłem oglądać, a już wrzuciłem post na Fb o tym, że obejrzałem jeden z lepszych filmów w tym roku. Naprawdę trafić na taką perełkę to sztuka. Jak to powiedziała Sakura, wszystko to jest wynikiem naszych decyzji?

Na zeszłorocznym konwencie Sabatu w komiksiarni trafiłem na ciekawą mangę Kimi no Suizou wo Tabetai, co można tłumaczyć: chcę zjeść twoją trzustkę. Komiks mnie co prawda zainteresował, ale jakoś niezbyt mocna.


Przypadkiem trafiłem na sam film i tak dla hecy zacząłem oglądać. Po pierwszym podejściu wyłączyłem przed dwudziestą minutą. Uznałem wtedy o zgrozo, że to chłam. Lecz teraz po ponownej próbie zrozumiałem swój błąd. Możliwe, że to właśnie przez Seishun Buta Yarou wa Yumemiru Shoujo no Yume o Minai trafiłem na ten, o którym piszę. Na serwisie My anime list pokazało go jako podobny. A tak naprawdę miniaturka przyciągnęła moją uwagę.

Sam już nie pamiętałem o jego istnieniu. Nie będę tu ukrywał, że mój punkt widzenia, samo podejście się tak zmieniło, że nie mogłem się oderwać od ekranu (śmiech). Słodzę i słodzę, a treści merytorycznej brak.


Początek filmu na dzień dobry mówi o śmierci Sakury. Trochę dziwnie, że już zdradzają finał, nie uważacie? Dalej robi się co raz ciekawiej, bo sama fabuła się skupia na Sakurze i Harukim. Całkowite przeciwieństwa, on zamknięty w sobie introwertyk, a ona otwarta na wszystkich. Mimo tych różnic coś ciągnie ich do siebie. Zaczyna to powoli przybierać formę historii miłosnej, lecz nie należy tego szufladkować w taki sposób.

Nie urzekniecie tu ochów i achów, gapienia się w księżyc itp. głupotek. Pod maską pozornie zwykłego dramatu mamy dużo więcej. Wymaga to jednak głębszego zastanowienia i przemyśleń. Jak żyć z chorobą, której nie da się wyleczyć? Czym jest życie i co najważniejsze jak przez nie przejść? Na te i inne pytania nie dostaniemy odpowiedzi w tej produkcji, ale tak właśnie czuję, że o tym jest ten film.


Oglądanie jak główni bohaterowie oddziałują na siebie i jak ważne jest, aby trafić na właściwą drugą osobę jest naprawdę istotne. Haruki przez swoją specyficzną osobowość mógł dać to co Sakura najbardziej potrzebowała. Dość często trafiam na artykuły, gdzie ludzie chorzy lub niepełnosprawni nie załamują się, a zaczynają żyć pełnią życia. Z czego to wynika?

Jak już pisałem Sakura jest naprawdę nieszablonową dziewczyną. Jej entuzjazm jest zaraźliwy, a styl bycia sprawia, że od razu ma się ochotę z nią zaprzyjaźnić. Oczywiście, mimo swoich starań pokazuję co się kryję za jej uśmiechem. Nadaję to drugie dno, głębi? Trudno to jednoznacznie ująć.


Sam finał mnie zaskoczył. Sądziłem, że wiem co i jak się stanie. Wbrew pozorom stało się inaczej i zostałem zaskoczony i to bardzo. Jak zapewne się domyliście  Kimi no Suizou wo Tabetai zrobiło na mnie pieronujące wrażenie (śmiech). Piszę to na pełnym spątanie. W sumie nie wiem, czy to recka, a może felieton. Interpretacje zostawię wam. Na samiusieńki koniec mały spoilerek. Warto poczekać, aż napisy miną, bo coś jeszcze jest na końcu. 

Podzielcie się waszymi „odkryciami” jakie obejrzeliście na początku tego roku! Może znowu tafię na coś równie dobrego.

P.S. Właśnie zdałem sobie sprawę, że nie zapisałem ani razu i tylko pisałem xD
Udostępnij:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Translate

Czytelnicy

Wyświetlania