Recenzja Devil May Cry


W ostatnim czasie, na blogu królowało PS4 jako główna platforma do grania. Nadszedł czas, aby PC podniosło się i pokazało co oznacza Master Race. Pora zrobić porządek w alternatywnej wersji "Folwarku zwierzęcego" Orwella.

Przyszedł moment na zrobienie przeglądu w biblioteczce gier na steam i nie tylko tam. Na tej sporej liście rzucił mi się w oczy tytuł kultowej serii  Devil May Cry i jej przedostatniej części wydawanej przez Capcom w 2013 r. na komputery osobiste, PS3 i X360. Mamy tu do czynienia z rebootem marki. Został on przyjęty dość chłodno. Pozwolę sobie na śmiałe stwierdzanie, że mnie przypadła do gustu ta odsłona.

Kill him!

Głównym bohaterem jest oczywiście nie kto inny jak Dante, który zachował w tej części swój zadziorny charakter. Warto dodać, że protagonista co nieco zyskał z tego też powodu, że nie rzuca tyloma kiepskimi dowcipami. W pewnych sytuacjach możemy nawet usłyszeć całkiem ciekawą grę słów.  

https://www.gry-online.pl/S055.asp?ID=194734
Ninja Theory, którzy trzymali pieczę na tą produkcją przedstawili na początku głównego bohatera jako buca, uważającego się za kogoś lepszego i oczywiście playboy'a. Wraz z rozwojem kampanii mogłem zauważyć stopniową zmianę, rzecz jasna na lepsze. Przejście tego tytułu na średnim poziomie trudności to zaledwie dziesięć godzin zabawy.

A co ty masz im do zaoferowania?

Świat w jakim przyszło mi spędzić ten czas, to typowe odtworzenie państwa totalitarnego, gdzie społeczeństwo jest kontrolowane i manipulowane przez władzę. W DMC antagonistą jest  Władca Demonów Mundus, pełną gębą pan ciemności. On, jak i cała gra zachowują bezpieczne standardy. Nie spodziewajcie się zobaczyć czegoś nowego, a jednak czeka was    niespodzianka. Zastaniecie zaskoczeni finałem, bo tam gdzie powinien być koniec, mamy drobny twist, który przedłuża nieco zabawę.

https://www.gry-online.pl/S055.asp?ID=244355
Kolejną interesującą bohaterką jest Kat. Jej historia jest smutna, ojciec (demon) i przykład totalnej patologii. Z rozmów jej z Dante można dowiedzieć się co nieco o jej przeszłości. Na ich tle ukazuje się nam ona jako silna osoba. Nie da się ukryć, że potrzebowała pomocy ostatniego aktora tego spektaklu, Vergila, brata bliźniaka protagonisty, stojącego na czele ruchu oporu. Stara się on być wyrazisty, ale odebrałem go jako tło dla Dantego i nic po za tym. Miałem wrażenie, że  scenarzysta dodał go tylko po to, żeby wszystko trzymało się kupy.

This is your end!

Premiera Devil May Cry miała miejsce pięć lat temu. Mimo upływu lat grafika wciąż daje radę. Limbo, czyli coś w rodzaju zaświatów jest urocze na swój sposób i wciąż potrafi przykuć uwagę swoim wyglądem, który przyciąga detalami. Jedynym, do czego mógłbym się doczepić, to przerywniki filmowe, na których widać gdzie niegdzie gorszą jakość pewnych elementów otoczenia.
Muzyka nie jest ani epicka, ani też filmowa. Dostaliśmy ciężkie brzmienie gitar elektrycznych. Dość dobrze komponuje się to z rozgrywką akcji, a także nadaje pewnego klimatu. Wspomnę też, że efekty dźwiękowe broni dobrano z odpowiednią starannością, przez co łatwiej było mi się wczuć w bieżące wydarzenia.

https://www.gry-online.pl/S055.asp?ID=250626
Fu*k you Dante!

Przyszła pora na esencję i trzon tej produkcji, rozgrywkę. Od samego początku czuć siłę jaką dostaliśmy. No ok, nie ma co też szaleć na starcie, bo nowe umiejętności zostają odblokowane później wraz z postępami. Walka jest szybka, mimo że mamy tylko 30 FPS. Widać poświęcono płynność na rzecz oprawy graficznej. Wyzwań nie ma co szukać na średnim poziomie trudności, bo nawet jeśli nie spamięta się wszystkich kombinacji, to i tak comba będą wchodzić sam z siebie. Jednak ci z was co chcą poszaleć, też coś znajdą. Na poziomie Nowa gra+ dostajemy już większy wycisk. Mało tego, DMC ocenia nasz styl i promuje go lepszymi nagrodami, więc warto się starać.

https://www.gry-online.pl/S055.asp?ID=235569
Ciekawym smaczkiem są ceny w sklepie, w którym wykupujemy skille i przedmioty. Im w większą liczbę wspomagaczy się zaopatrzymy, tym każdy następny będzie kosztował coraz więcej. Drobne urozmaicenie, a cieszy. Nie ma ono większego znaczenia, bo jak już pisałem, na normalu nie ma większych przeszkód, no może z jednym wyjątkiem. Przejdźmy teraz do kluczowych przeciwników. 

Bossów łączą dwie rzeczy: są łatwi, aż do bólu i prawie wszystkich trzeba walić w słabe punkty, robiąc uniki i skacząc między platformami. W trakcie przechodzenia tego korytarzowego slashera trafiałem na mocniejszych od nich wrogów. Wstyd dla producenta! Przyszedł czas na podsumowanie.

Czy warto kupić Devil May Cry? Tak, to świetnie przemyślana produkcja, która może zaspokoić szeroki wachlarz graczy, od tych co grają dla fabuły, aż po tych, co szukają czegoś więcej. Liczne znajdźki i misje dodatkowe z całą pewnością zadowolą starych wyjadaczy, a przez to, że kampania nie jest zbyt długa spowodują, że się nie znudzimy, a może nawet sięgniemy po DLC.

A wy wolicie być jak tytułowy nefalem, czy cichym skrytobójcą?   

Pamiętajcie, wasze wsparcie jest dla mnie ważne. Mam nadzieję na dalszą owocną współpracę ;D  

Udostępnij:

2 komentarze:

  1. DMC to naprawdę kawał porządnego szpila, w bardzo podobnym stylu polecam Ninja Blade - nieco gorszy od Diabełka, jednak też ma co nieco do zaoferowania.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. DMC faktycznie jest dobrym tytułem i pewnie zakupie kolejną część, a co do Ninja Blade to zagram jak tylko znajdę czas.

      Usuń

Translate

Czytelnicy

Wyświetlania