Gothic Remake to tytuł, o którym każdy myślał, ale nie prosił, a może jednak ktoś chciał?
Każdy starszy i zapewne wielu młodszych graczy nie raz sięgnęło, po ten klasyk jakim był Gothic. Mógł go ogrywać prawilnie na PC lub Nintendo Switch. Jednak ktoś tam hen na górze uznał, że warto przywrócić to dzieło do nowego życia. Już raz próbowano zaprezentować graczom nową wizję, która przyjęła się jak przyjęła. Tutaj możecie o tym przeczytać (klik).
W wersji demo postanowiono podejść od całkiem innej strony. Lecz zanim zacznie się przygodę trzeba ustawić sobie język polski. Kolejną sprawą była kamera. Grając tradycyjnie myszką klawiaturą można było dostać oczopląsu. Szybkie ruchy psują efekt i nie można mienić szybkości. Sięgnąłem po pada i wszystko jak za dotknięciem magicznej różdżki naprawiło się od ręki.
Następnie synchronizacja głosu i ust, odniosłem wrażenie, że zapomniano o tym całkowicie. Diego mówi podobny tekst jak w oryginale i o dziwo rzeczywiście jest oziębły i nie przyjemny, ale nie ma tragedii. Idąc dalej o rozmowach. Z jednaj strony są niekiedy oschłe i wulgarne podobnie jak w pierwowzorze. Diego mnie zaskoczył swoją wrogością. Da się go na tyle wnerwić, że zabił Nyrasa, aż zatkało kakao. Pozostali bohaterowie znajdujący się poza placem wymian od razu wchodzili w żyć lub udawali nieprzystępnych, aby potem okazać opiekuńczy. Jedynie strażnik na wrotach tak jak w oryginale zaproponował informacje za piwo. Kolejne mrugniecie oka do fanów.
Jak na max godzinne grania dużo jest tam rozmów. Da się się więcej wycisnąć jak się spróbuje coś jeszcze wycisnąć. Gdym nie znał wszystkie części serii czułbym się przytłoczony licznymi informacjami, które spadły jak ta lawina. Z drugiej strony, jeśli ktoś miał styczności z ta marką to doceni wzmianki będące skierowane do weteranów.
Teraz trochę o walce. Nie jest źle, co prawda ciut trudniej niż w oryginale, ale jedynie trzeba się przyzwyczaić. Użycie kilofa, czy maczugi jest praktycznie identyczne. Walcząc z mobami trzeba mieć wyczucie, czyli nie wymachiwać bezmyślnie bronią, a wyczuć moment kiedy uderzyć. Na tym etapie jedynie dało się uwzględnić to przy szarży i wysokości wroga. Jest to całkiem inaczej niż jak w starym G1. Tam machało się z prawej do lewej.
Dodano także łuk, który nie tylko dostał nową mechanikę, ale był jeszcze Op bronią. Zasadniczo psuło to balans. W czasie walki z ścierwojadami stałem bezpiecznie na skałach i odkryłem potęgę tej broni. Przytrzymując łuk gotowy do strzału celownik się zmieszał. Skutkiem takiego skupienia było zadawanie większych obrażeń.
Skro już wiadomo jak się bronić to warto pomyszkować, ale tak cichcem, aby nikt nie zauważył. Jak ma ktoś chęć to dalej kradnie się co popadnie bez konsekwencji. Ale co z bronią? Kilof czeka tam gdzie był i do tego jest tam pewna niespodzianka. Da się zwiedzić część tunelu który w G1 dostać się nie dało. Kretoszczury z jakiegoś powodu nie robią swoich animacji tylko niemalże od razu atakują. Dziwi mnie to tym bardziej, bo taki ścierwojad działa na tych samych zasadach, co oryginał i wiadomo jak się zachowa. Szczęśliwie dalej można ściągać moby na Npc, które chętnie pomagały.
Jednak nie zawsze tak jest… Po ponownym włączeniu gry z nieznanych powodów szkodnik stojący nad kopalnią stwierdził, że mnie zabije. Dając sobie spokój i licząc, że kolejne zadanie naprawi sprawę ruszyłem dalej i spotkałem Draxa. Gra jakoś nie zarejestrowała faktu zlecenia nowej misji i jego towarzysz dalej chciał zrobić z człowieka mielone. Ponowne wczytanie wcześniejszego stanu sprawiło, że ten pierwszy strzelił na mnie focha jak do niego poszedłem po raz „pierwszy”. Ponowiłem proces i poszedłem najpierw do Draxa i po raz trzeci „pierwszy raz zaczepiłem” typka, aby ten raczył w końcu zagadać. Koniec, końców można trafić do celu od razu lub iść naokoło.
Grafika w tych w pierwszych wrażeniach pół, na pół. Nie jest najgorzej. Lokacje robią wrażenie bogato wypełnionych. Plac wymian był całkiem nie do poznania. Nie był to już ubogi obiekt z jakimś wyposażeniem. Teraz prezentował się jak twierdza. Równocześnie odczułem zagubiony, gdzie jestem. Nie bierzcie tego dosłownie, bo wszystko oczywiście wyjaśniono dokładnie. Po opuszczeniu części prywatnej i rozjeżeniu się po otoczeniu wiedziałem na co patrzę. Skok technologiczny uderza z pełną siłą.
Nie byłbym sobą i zajrzałem wszędzie, gdzie się dało. Odwiedziłem częściowo otwarte przejście do Khorinis z Gothic 2 i załatwiłem tam kretoszczury. Pod względem wyglądu lokalizacji demo robi wrażenie. Nacieki na ścianach jakie powstały są naprawdę szczegółowe. Rozglądając się po wnętrzu widać jak bardzo chciano oddać realistyczny efekt. Sztolnia główna sala i liczne przedmioty potrzebne kopaczom pozwały poczuć magię nostalgii z Starej Kopalni.
Błędy, tak błędów też nie zabrakło to co człowieka przywitało było tylko przedsmakiem technicznych niedociągnięć. Zaczynając od szalejącego szkodnika z Nowego Obozu, przez ustawienie się w pozycji startowej „T”. Poruszanie się po skałkach woła o pomstę do nieba. Utknięcie w zagłębieniu i „spadaniu w płytka przepaść” było dość częstym zjawiskiem. Ewentualnie jeszcze Świstak uwielbiał powtarzać jeden i ten sam tekst kilka razy z rzędu. W kopalni jest kilof będący jedynie ozdobą. Praktycznie nie dało się go podnieść. Wstyd! Następnie ktoś uznał, że maczuga będzie wydawać taki sam dźwięk przy wyciąganiu co miecz. Czego to ludzie nie wymyślą! Już wiem, mały bonusik. jak wczytałem sobie grę to ścierwojady leżące w wodzie wróciły to pozycji startowej.
Teraz jeszcze o drugim podejściu. Po zaznajomieniu się z wszystkimi dialogami, które swoją drogą były dość nie jasne odegrałem chama i prostaka. Przy polowaniu z Draxem ten zabija Nerasa jak obiecał. Nie zmieniło to faktu, że da się wykonać zadanie, o którym się teoretycznie się nie wie i usłyszeć w 99.9% te same monologi. Natomiast przy ognisku zamiast usłyszeć byłeś niegrzeczny, ale się poprawiłeś to okaże się coś całkiem innego. Z jednej strony gracz ma większa swobodę w kolejności wykonywania misji, a jednocześnie niszczy to całkowicie narracje.
Jeszcze małe wtrącenie do rzeczy, które nie wpisałem wcześniej. Animacje siadania i wstawania, o ile to pierwsza jest w akceptowalnym tempie, tak podnieść mógłby się minimalnie szybciej. Trafiłem na skargi dotyczące wchodzenie na drabinę. Tutaj już zupełnie nie wiem o co chodzi. Nie dość, że nie trzeba trzymać cały czas przycisku trzymania się to całość przebiega standardowo jak w każdej innej produkcji.
Kolejnym kontrowersyjnym wątkiem był czas reakcji Npc. Jak zapewne dobrze wiecie, po podejściu do kogoś z bronią spowoduje, że ten każe schować ją natychmiast. Taka sytuacja kończyła się spełnieniem polecenia lub zbieraniem się z gleby. Dziwnym trafem tylko Świstak zareagował natychmiast. Pomimo zwycięstwa nie dało się go wykończyć, czy nawet okraść.
P.S. Interfejs jest inspirowany tym z Gothic 2, ale wciąż mógł być bardziej przejrzysty, ale to już czepianie się na siłę. Bardziej istotne jest fakt, że oddaje te same wrażenia co 2001 r.
Podsumowując. Demo Gothic Remake daje spore nadzieje, co do pełnej wersji. Walka jest jak najbardziej w starym dobrym stylu z pewnymi zmianami. Jeśli znerfią łuki to zachowa się jakaś równowaga. Gothic nie może być nadto prosty na dzień dobry. Myślicie, ze zapomniałem o wyglądzie postaci? Nie!!! Diego wygląda kiepsko i to jest rzecz niewybaczalna. Powinni dać całkiem nowy model postaci, reszta jest do przyjęcia, choć poznać się ich nie dało (śmiech). Sporo jest tego do mniejszej lub większej poprawy, ale drogą jaką obrali nie jest zła tylko za bardzo kołują po niej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz