Retro recenzja Mój kuzyn Vinny z 1992 r.

Jadąc na uczelnie człowiek spodziewa się wielu wyzwań, a przynajmniej ja tak miałem. Nie wiem jak wy, ale po wizycie w sklepie i dyskusji na temat markowej fasoli nie spodziewałem się skończyć w areszcie. Jak do tego doszło? Tego należy się dowiedzieć!

Old Lady zarzuciła propozycją zrecenzowania Mój kuzyn Vinny z 1992 r. Jest to komedia o dość luźnej strukturze. Czemu akurat ten film? Może za dużo powagi było w ostatnich produkcjach i pora na coś luźniejszego. Tak, czy inaczej zachęcam do odwiedzenia jej bloga. Ahoj przygodo!


Seans jak zwykle był słusznej długości. Robi się z tego świecka tradycją… Oglądając ten film zastanawiałem się tylko nad jedną rzeczą. Czemu chciano tak usilnie wrobić w morderstwo tych młodych ludzi, którzy trafili tam całkiem przypadkiem? Na to pytanie niestety nie dostałem odpowiedzi, a szkoda, bo było to najważniejsza kwestia jaka miała miejsce.

Fabuła w głównej mierze rozgrywa na sali sądowej i częściowo w mieście, w którym nieszczęsny pan adwokat próbuje rozwiązać sprawę. Początek seansu jest co tu dużo mówić nudny. Nie ma tam większego dowcipu mającego porwać publikę. Jednak wraz z rozwojem wydarzeń zaczyna wszystko nabierać tępa.

Jakbym mógł jakoś zobrazować swoje reakcje to za przykład wziąłbym sędziego Chamberlain Hallera (Fred Gwynne). Był on najlepszy w komentowaniu poczynań Vinnego. Warto jednak się skupić na atutach tego obrazu. W wszelkich scenach pokazujących rozprawę wiernie pokazano poszczególne etapy procesu sądowego.


Żeby jednak w pełni zrozumieć humor jaki tam panuje należy zwrócić uwagę na kontrast między mentalnością mieszczuchów z Nowego Jorku, a mieszkańcami prowincji. Zresztą od pierwszych minut dają mniej lub bardziej znać widzowi, aby to zauważył. Scena z błotem w oponach jest już kwintesencja tych światów.

Joe Pesci zagrał podobnie jak w Chłopcach z Ferajny jest pewnym siebie bucem, ale tym razem stojącym po właściwej stronie mocy. Początkowo jest dość niekompetentny jednak na tle obrońcy z urzędu już wypadł znacznie lepiej. Lecz wraz z kolejnymi minutami nabiera werwy i pokazuje co to znaczy być profesjonalistą.  

Jednak za każdym mężczyzną stoi kobieta Mona Lisa Vito (Marisa Tomei) nadała dopiero właściwej formy tej postaci Vinnego. Uzupełniła go w naprawdę świetny sposób tworząc ta niepowtarzalną chemię między nimi za pomocą swoich błyskotliwych tekstów. W paru sytuacjach błyszczała i widać było, że rola ta jest to pisana dla niej.


Warto lepiej przyjrzeć samemu wątkowi komediowemu. Na czym się on opierał? W znakomitej większości na błędnej interpretacji wypowiedzi poszczególnych rozmówców. Dialogi pisano tak, żeby miały jasny przekaz dla widza nie zostawiając wątpliwości co kto miał na myśli. 

Najlepszym przykładem tego była słynna rozmowa Stana (Mitchell Whitfield) z Vinnym w celi wiezionej. Generalnie połowa filmu na tym się opierała. Na szczęście potem położono większy nacisk na oczywiste postępy w obronie. Następnym istotnym fundamentem, na którym stoi ten film to dramat. Częstym źródłem śmiechu jest czyjeś nieszczęście. A jak nie wierzycie to przypomnijcie sobie Śmiechu warte, gdzie każdy rechotał z czyjegoś pecha. Jednak w omawianym przypadku miało to znacznie większe konsekwencje.

Nie wolno zapomnieć o bohaterach drugoplanowych. Nie byli oni jedynie urozmaiceniem. Obrońca publiczny uzupełnił obraz sądu, a wcielający się w niego Austin Pendleton pokazał w dosadny sposób na co może liczyć oskarżony. Następnie jest jeszcze scena w barze, która ciągnie się jak stały punkt w repertuarze. Z jedną różnicą. Cały czas jest coś dokładane, a wszystko po to, aby zakończyć mocną puentą. Aż zwala to człowieka z nóg.


Podsumowując, czy warto obejrzeć Mój kuzyn Vinny? Ten klasyk jest przepełniony dowcipem i realiami jakie panują w USA. Nawet usuwając wszelkie komiczne momenty byłby to świetny dramat wiernie oddający realia sądów amerykańskich. Dzięki błyskotliwej grze Pesci i Tomei powstał jeden z większych klasyków lat 90-tych. Ocena końcowa 80%

1. Jak powinny być rozłożone akcenty w komedii? 
2. Co postawilibyście na pierwszym miejscu, żeby tytuł ten był ponadczasowy? 
3. Co waszym zdaniem czyniło taką produkcje wyjątkową?

Share:

22 komentarze:

  1. Słyszałam dużo o tym filmie, ale jakoś ciągle mnie omijał. Być może kiedyś dam mu szansę, skoro warto.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten film jest jak Sami swoi najlepiej zrozumieją go Amerykanie.

      Usuń
    2. We mnie amerykańska krew nie płynie, ale nie wykluczam seansu, jak już pisałam. /crouschynca

      Usuń
    3. Jasna spawa nie trzeba być kulturoznawcą, aby w pełni bawić przy tej produkcji. Sam humor i aktorzy robią swoje.

      Usuń
    4. W przypadku humoru bywa też tak, że nie wszyscy polubią dany jego rodzaj. Jedni wolą komedie w dosadnym wydaniu, inni subtelniejsze. :)

      Usuń
    5. W tym wypadku jest miks. Celowali w obie strony i lepiej wypadły te bardziej subtelne żarty.

      Usuń
  2. „Mój kuzyn Vinny” to rzeczywiście przykład filmu, który łączy komedię z dramatem sądowym w sposób rzadko spotykany. Myślę, że jego siła tkwi właśnie w dialogach i w relacji głównych postaci — bez niej byłby to tylko poprawny obraz o procesie, a tak ma w sobie coś, co sprawia, że chce się do niego wracać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dodam, że można odbierać ten film jako komentarz o społeczeństwie amerykańskim, które jest naprawdę podzielone. Nie tylko na stany jako takie, ale i wewnętrzne regiony.

      Usuń
  3. Dziękuję, dziękuję, to jeden z moich ulubionych filmów ever, widziałam go chyba z 12 razy. Twoja recenzja jest świetna (jak i pozostałe twoje recenzje :) Pozostaje tylko dodać, że Marisa Tomei dostała za tę rolę Oscara.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z czystej skromności nie zaprzecze 🤣 Seans był przyjemny, a napisanie recenzji była jedynie formalnością. 😇

      Usuń
  4. Teraz z komediami trzeba ostrożnie - czego człowiek by nie powiedział, albo nie zrobił, kogoś to obrazi. Taki znak naszych czasów...

    Oczywiście chamstwo i bullying to złe rzeczy - ale zwykła satyra...?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak poznać starą komedię? Żartują o wszystkim i bez zachowania. Dziś jest strach pożartować, aby ktoś nie poczuł się urażony i skandal nie wybuchł.

      Usuń
    2. No właśnie smutne jest to, że ludzie nie odróżniają ogólnikowej satyry na coś od wycieczek personalnych i chamstwa...

      Usuń
    3. Generalnie największa grupa, której się nie widzi doskonale to rozumie. Niestety skrajne grupy wraz z wsparciem korporacji starają się zakrzyczeć takie komedie.

      Usuń
  5. Prawdę powiedziawszy niewiele z tego filmu pamiętam, zapewne dlatego, że amerykańskie komedie i owszem, zdarza się mi oglądać, ale szybko je zapominam.

    Mam ogólnie wielki problem z komediami, nie tylko amerykańskimi, gdyż aby mnie śmieszyły, i dawały przewidzianą dla mnie w owym filmie radość, muszą posiadać inteligentne dialogi i nie walić głupotami na lewo i prawo, co często wcale nie jest takie oczywiste, i nie łatwe ;)

    Muszę sobie zapewne przypomnieć tę produkcję i zobaczyć jak to z tymi dialogami w nim jest. No i gra w nim Joe Pesci, do którego aktorstwa mam sentyment, między innymi za rolę w filmie Chłopcy z ferajny czy Prawo Bronxu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W tej komedii wbrew pozorom pierwsze skrzypce nie grają dialogii, a pokazanie mentalności mieszkańców USA. Film ten jest na swój sposób komentarzem na temat tamtego społeczeństwa.

      Usuń
    2. Hmm.... czyli rozumiem czemu niestety nie zapamiętałam tego filmu.

      Usuń
    3. To jest jeden z tych filmów kiedy łatwo wyłapać na widowni kto z Ameryki, a kto obcy.

      Usuń
  6. No proszę komedię też mam do nadrobienia, lubię takie połączone z dramatem. Nie wiem jeszcze, czy humor mi podejdzie, ale zapewne będzie oglądane.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Film nie jest za długi, a humorem atakują od samego początku. Z czego ten co przemawia do zagranicznej publiki nieco później.

      Usuń
    2. Na aktualną pogodę to komedie bardzo chętnie. Muszę sobie czymś humor poprawić

      Usuń
    3. Ostatnio trafiłem na specyficzną komedię. Główny bohater to ratownik medyczny i jest to zderzenie wypalonego pracownika z niewdzięczną rzeczywiścią.

      Usuń

Translate

Szukaj na tym blogu

Czytelnicy

O mnie

Moje zdjęcie
Na blogu znajdziecie obiektywne recenzje xD o mangach, anime i grach wideo, filmy i seriale. Dziele się swoimi spostrzeżeniami starając się promować wartościowe produkcje.

Kategorie