Tym razem leci polecajka, która podesłał mi Kacper z Blogu 137, Prawo Bronxu z 1993 r. Dla odmiany nie będzie to kino, akcji choć tej nie zabraknie. Mamy tutaj typowe życie gangstera z dramatem w tle.
Zastawiam się od czego zacząć, a jest tego naprawdę dużo. Od pierwszych chwil kiedy narrator zaczyna opowiadać swoją historię ujrzałem coś znajomego. Może być to Max Payne, albo inny klasyk pokroju Ojca Chrzestnego. Była to zapowiedź czegoś większego, poczułem siłę chłopców z miasta, mafię.
Wszystko to, aby dostać później spora liczbą przebitek na dzielnice. Nie chodziło tu o sam kontrast jako taki. Miejsce gdzie się rozgrywa Prawo Bronxu jest w pewnym sensie kolejnym bohaterem, który się zmienia, przekształca i dorasta. Fabuła filmu pokazuje starych gangsterów, którzy sami dorastali w okresie prohibicji. Powiedzieć można to był wymierający gatunek.
Istotą filmu było pokazania tego gangsterskiego świata z perspektywy młodego człowieka Calogero "C" Anello. Jego historie poznaje się w dwóch aktach jako dziewięciolatka, w którego wciela się Francis Capra, a następnie jako siedemnastolatka grał go Lillo Brancato.
Powiem szczerze, że młody gówniarz nie wypadł najlepiej w swojej roli. Był zbyt oderwany, aby traktować jego podziw, czy nawet obsesje wobec lokalnego bossa za rzeczywisty. W wielu momentach był co tu mówić fatalny. Tym bardziej pozostali jak De Niro chociażby nadrabiał to aż nazbyt widoczny sposób. No, ale mały dopiero zaczynał więc nie powinno się tak bardzo od niego wymagać.
Napomknąć też trzeba o drugim już starszym odtwórcy. Tutaj sytuacja miała się zgoła inaczej. Wyraźnie zmienił się styl i widać, było lepszy warsztat aktorski, choć w scenach miłosnych mógł być bardziej rzeczywisty. Jednak bardziej niż jego umiejętnościami przyjrzałbym się pewnym scenom, które ewidentnie powinny być nieco krótsze. Zważając na sytuacje społeczne pewne wydarzenia raczej skończyłyby się nieco inaczej. Lecz film, to film i swoje prawa ma.
Wracając do fabuły, obserwując jak Calogero dorasta dostaje on nauki od trzech osób. Jest to dość zakręcony wątek, bo nie rodzice byli tymi, którzy dali mu najwięcej. Prawdziwym mentorem chcącym dla niego najlepiej okazał się Sonny. No sorry, musiałem to napisać. Po przez lekcje jakie mu dawał pokazał jak bardzo wielowymiarową jest postacią.
Rady i motywacje jakie dawał pokazały, że zrozumiał swoje błędy i decyzje jakie podjął. Nie będę go jakoś idealizował, bo kryształowy on nie jest. Przestępca to przestępca, ale mocno stąpał po ziemi. Wraz z tym jak zmieniał się protagonista zmieniał się Bronx.
Przestawiona sytuacja społeczna to drugi istotny temat. W USA rasizm to całkiem inny temat niż to co znamy w Polsce. Od początku konflikt się rozgrywał między białymi, a czarnymi. To pierwsza rzecz, a następnie zmiana w półświatku. Gangi motocyklistów to całkiem coś nowego. Byli tym, co murzyni dla szeregowych obywateli, rakiem. Dość szybko zresztą pokazali wszyscy co sądzą jedni o drugich.
W całym trym sajgonie dodano wątek miłosny rodem z Romea i Julii, bo czemu nie? Na swój sposób wpisywało się w dramatyczny charakter tej produkcji. Miłosne zaloty jako takie nie były złe, lub dobre. Były po prostu przeciętne i mogą ujść w tłoku. Bardziej niż to ochanie liczyło się jak wspomagało to rozterki moralne Calogero. Po której stronie stanąć, czy tak wypada i co powie ojciec i przyjaciele itp.
Całe to wydarzenie nadało większej głębi, bo już nie ograniczono się do pokazywanie mafii jak to miało miejsce z początku. W drugiej połowie typowo skupiono się na okresie buntu i tego co wydarzyć się może wychowując się w tej dzielnicy.
Na koniec warto pochwalić powinienem fantastyczny podkład muzyczny. Liczne przeboje to czysta klasyka. Dodało to wiele uroku i odpowiednio nakreślało poszczególne sceny. Jeszcze jedna, może dwie pochwały. Nie jestem pewien, ale jak pokazali po raz pierwszy żyjącą dzielnice to miałem wrażenie zobaczenia sceny z Mafii 2, w której Vito wychodzi więzienia. Ten sam wajb i pokazanie: oto nowa epoka się zaczęła.
Następnie społeczeństwo nie będące jedynie tłem, a ważnym elementem pozwalającym uwierzyć w to co chcą pokazać twórcy. Dopracowano to w najmniejszych szczegółach. Liczne rozmowy i interakcje mimo chodem podbijali wrażenia z seansu. Natomiast kropka nad i było wierne otworzenie otoczenia te auta, moda i lokale. Wszystko to sprawiało, że chciało się tylko jeszcze.
Czy warto obejrzeć Prawo Bronxu? Zdecydowanie, znajdzie się tam wszystko co najlepsze jeśli szuka się dojrzałego dramatu o chłopcach z miasta. Wykorzystanie perspektywy dziecka, a następnie nastolatka dało możliwość lepszego zrozumienia tamtego świata lat 60-tych. Ocena końcowa 9/10.
Na koniec mała ciekawostka jaką znalazłem:
W filmie pojawił się błąd historyczny: w scenie, w której samochód zostaje podpalony koktajlem Mołotowa, w tle widać parkometry, które zostały wprowadzone w latach 70. XX wieku, mimo że akcja filmu osadzona jest w latach 60.
O, to chyba coś dla mnie. :)
OdpowiedzUsuńJak szukasz gangsterskiego filmu obyczajowego to będzie świetny wybór. 😃
UsuńLubię takie klimaty przez BioShocka, ale to długa historia :D
UsuńTo może kiedyś opowiesz? Jakiś większy post na jednym ze swoich blogów 😉
UsuńKolejna kultowa produkcja gangsterska, zdecydowanie godna polecenia, z naprawdę dobrym aktorstwem, z małymi wyjątkami. Troszkę powinien być dłuższy (choć i tak jest bardzo długi), by wszystkie wątki mogły być mocniej zarysowane :)
OdpowiedzUsuńFilm lubię, widziałam już kilka razy, ale zdecydowanie bardziej podobają mi się Chłopcy z ferajny. Dzieło nieco młodsze, bo z roku 1990, z lepszym aktorstwem i pełniejszą fabułą ;)
Słyszałem o Chłopcach z ferajny, ale nie miałem jeszcze okazji obejrzeć. Trzeba będzie to nadrobić. A co byś zmieniała w Prawie Bronxu, aby było jeszcze lepsze. Oczywiście oprócz samej długości?
UsuńKilka wątków jest niedopracowanych, jakby nie rozwiniętych, przesłodzonych, jak na kino gangsterskie. Trochę momentami zawodzi aktorstwo.
UsuńAle za to De Niro boski, także jako reżyser i świetna muza.
Nie mnie jednak Chłopcy z ferajny polecam. Rewelacyjny film, mocno wciągający. Polecam, warto!
Rzeczywiście było trochę słodyczy, która przeszkadzała w odbiorze. Starsi aktorzy błyszczeli, a w szczególności ci co wcielali się w główne rolę.
UsuńDokładnie tak :)
UsuńNajbardziej zapadł mi w pamięć ten junior. Jego charakterystyczne miny jak patrzył na Sonnego były komiczne.
UsuńBez względu na aktorstwo, lepsze czy też gorsze, każdy lubiący takie produkcje powinien go obejrzeć :) I kilka innych w takim klimacie ;)
UsuńZgadzam się, te parę scen nie miało wielkiego wpływu na odbiór całości. Oj tak, obejrzeć warto jeszcze więcej 😉
UsuńGoodfellas (Chłopcy z ferajny). Absolutna klasyka, Piotrze, zobacz koniecznie.
OdpowiedzUsuńCzuję się coraz bardziej zmotywowany 😉🤌 W takim razie w następnym tygodniu pojawią się moje wrażenia z tego filmu 😃
UsuńBędzie ostro!
UsuńTekst już przygotowałem i jest całkiem obszerny (skromniś). Ale Omówienie Człowieka bez twarzy będzie bardziej ostre 😆 Pokaże się w tą niedzielę.
UsuńMoże mafia też nie do końca dla mnie, ale zobaczymy, może kiedyś zerknę :). Nigdy nie wiem, jak ocenić najmłodszych aktorów. Niby wymaga się mniej, bo to dzieci, ale wiadomo też, że niektórzy młodzi aktorzy potrafią genialnie zagrać swoje role. Z drugiej zaś strony za tymi talentami często też stoi trudne dzieciństwo...
OdpowiedzUsuńWidzę, że czytelnicy podsuwają Ci tu tytuł za tytułem :D
W przypadku młodych gwiazd to rzeczywiście zawiła sprawa. Sporo dramatów z ich udziałem wychodzi na jak z odtwórcą Kevin sam w domu.
UsuńFakt, że czytelnicy podrzucają propozycję napełnia mnie pozytywną energią i chęcią do dalszego pisania 🥲
Jest tego sporo, wiele wychodzi, dopiero jak gwiazdy dorosną i zaczynają mówić o tym głośno.
UsuńDziałaj, działaj :)
Oj działam nie tylko w pisaniu o filmach równolegle tworzę materiały do recek z gier. A dziś 3 godziny szukałem dobrej oferty Dreamcastw cały zestaw, a nie sama konsola. Nawet nie wiedziałem jak trudno coś takiego dostać.
Usuńwidać, że dokładnie przyjrzałeś się każdemu aspektowi filmu. Zgadzam się, że perspektywa dorastającego Calogero dodaje głębi i pozwala lepiej zrozumieć środowisko Bronxu lat 60. Ciekawa też obserwacja o wpływie Sonny’ego – pokazuje, że w takich historiach mentor nie musi być rodzicem, by mieć realny wpływ. Muzyka i detale scenograficzne rzeczywiście mocno budują klimat, a błąd z parkometrami to taki drobny smaczek dla czujnych widzów. Dobrze, że zwróciłeś też uwagę na kontrast w aktorstwie – młodszy Calogero momentami odstaje, ale starszy w pełni oddaje charakter bohatera. Całość daje pełen obraz życia w dzielnicy i dynamiki gangsterskiego świata.
OdpowiedzUsuńNa tle Siły magnum, które ostatnio omawiałem to właśnie Prawo Bronxu pokazało, że nie trzeba wielkich scen akcji, aby dać wiele emocji. Rozbudowanie fabuły o wiele wątków pobocznych nadało większej głębi głównym bohaterom. Tego samego powiedzieć nie można, o Harrym. Był on bardziej liniowy. A jak to widzisz?
UsuńZgadzam się, „Prawo Bronxu” pokazuje, że nie zawsze efektowna akcja decyduje o sile opowieści. Wątki poboczne rzeczywiście pozwalają lepiej poznać bohaterów i zrozumieć ich motywacje, co w „Harrym” było jednak bardziej jednowymiarowe. Ciekawie jest zobaczyć, jak różne podejścia do narracji wpływają na odbiór emocji i napięcia w fabule.
UsuńWydawałoby się, że bardziej jedno wymiarowy niż Harry w tej część być nie może. W pierwszej odsłonie podobno jest, co trudno uwierzyć. Bronx przy BH to dzieło większego kalibru 😁
UsuńKurde ten film ma klimat bomba. De Niro u szczytu swoich umiejętności. Dla mnie 8+/10
OdpowiedzUsuńWątki miłosne w filmach? Niekoniecznie lubię.
To fakt, czuć było jak rola mu przypasowała. Jego dyskusje z Sonnym robiły wrażenie. Stąpał twardo po ziemi 🤌
UsuńSłabo już pamiętam ten film, ale kojarzę, że dobrze się go oglądało. Będę musiała go sobie kiedyś przypomnieć. :)
OdpowiedzUsuńSwoją drogą, nie obraziłabym się, jeśli pojawiłyby się też wpisy poświęcone filmom, w których zagrał Nicolas Cage (np. Con Air, Twierdza, Bez twarzy - możliwe jednak, że ktoś już podsunął te tytuły, bo bardzo popularne).
P.S. potem odpiszę na resztę komentarzy /crouschynca
Jeszcze nikt nie podsunął. Obecnie pisze recenzje do Chłopcy z ferajny. Trzy osoby już proponowały. Sprawdzę, czy będę miał jak obejrzeć ten film z Cage. Postaram się jakoś ogarnąć :D
UsuńP.S. Załatwione mam dostęp do tego filmu. W niedziele będzie recka.
UsuńSuper, czekam zatem na reckę, acz o "Chłopcach z ferajny" też chętnie poczytam. :) /crouschynca
UsuńJak coś tekst już jest dostępny :D
Usuń