Retro recenzja Commando z 1985 r.

Obiecałem filmy akcji, pełne zwrotów fabularnych i wybuchów. Będą, będą nie martwcie się! Na pierwszy rzut miała trafić Cobra z Sylvester Stallone z 1986 r. Przygotowując się do tej produkcji trafiłem na Commando z Arnoldem Schwarzeneggerem. Jak się okazało panowie z sobą ostro konkurowali. Natomiast wspomniane filmy są tego kwintesencją. Co wy na to, aby rozstrzygnąć w ramach rozgrzewki kto wypadł lepiej?

Film Commando w reżyserii Mark L. Lestera to klasyczny przedstawiciel lat 80-tych, gdzie męscy mężczyźni, robili męskie rzeczy. Mówiąc po ludzku napakowani kulturyści latali z wielkimi giwerami i robili antagonistą jesień średniowiecza z rock and rollową muzyką w tle, a na końcu odlatywali w helikopterach w stronę zachodzącego słońca. 


Tutaj nie jest inaczej, nie spodziewajcie się głębi, chyba, że w ziemi. Konstrukcja fabularna jest jak na dzisiejsze czasy dość prosta, bo i taka miała właśnie być. Commando to produkcja, przy której nie miało się mieć głębokich przemyśleń, a jedynie cieszyć oczy świetnymi efektami specjalnymi. Trzeba pamiętać, że CGI dopiero zagościło w ostatniej dekadzie XX w., a tym samym ekipa od „fajerwerków” musiała się postarać, aby wszystko było na swoim miejscu.

Jak już tak poklepałem, pora przejść krok, po kroku co ma do zaoferowania sam film. Protagonista jest byłym komandosem nazwiskiem Matrix. Ironią byłoby jakby zagrał go Keanu Reeves. Na dokładkę zdradzę nazwisko jego przełożonego… Kirby, oby się tylko nie nadymał.

Wyobraźcie sobie przylatuje sobie ów generał i ostrzega przed niebezpieczeństwem. Byli towarzysze T-800 znaczy się Matrixa giną w tajemniczych okolicznościach. Szybko wychodzi na jaw w czym rzecz. Stare demony wracają i trzeba domknąć zaległe sprawy. Głównemu bohaterowi porywają córkę i zaczyna się zabawa. Tyle słowem wstępu.


W ciągu ponad godzinnego seansu w głównej mierze podziwia się stare auta i technologie, które wtedy uchodziły za nowoczesne. To na czym przyszło mi się skupić to na patrzenie z przymrużeniem oka na wszelki realizm jaki tam budowano. A także na zachowania, które dziś są bezsensowne. W końcu po co biec do budki telefonicznej? Dziś to nie trzymałoby się kupy, ale wtedy kiedy nie było tak szybkiej komunikacji zmieniało to postać rzeczy. Miało to tak spore znaczenie, że dało się na tym wybudować cały scenariusz.

Kolejna rzecz sceny walki, o tutaj zaczyna się dopiero najlepsza zabawa. Oglądając liczne filmy z van Dame, czy Seagalem narzekałem na brak realizmu. Chodziło o zwykłe przeładowanie broni, czy siły spluw z jakiej korzystali. W Commando nikt, ale nikt nie przejmuje się takimi drobiazgami. Wprost wszystko zostało przerysowane do granic możliwości. Absurd był tak duży, że nawet pokuszono się i pokazano jak niczym Hulk Arnold zrzuca z siebie grupę ochroniarzy.

Takich hec jest oczywiście znacznie więcej i nawet to zapisuje się na plus. Brak traktowania ich na poważnie, a bardziej luźne podejście sprzyja całemu doświadczeniu. Obstawiam się, że było to oczko w stronę fanów świeżego jak na tamte czasy Terminatora i budowanie wizerunku Arnolda Schwarzeneggera.


Warto wspomnieć o samej grze aktorskiej. Dialogów mówionych nie brakuje. Kiedy wypowiadają je bohaterowie drugoplanowi, czy antagoniści wszystko wypada całkiem znośnie. Szału nie ma, ale poziom zachowuje dobry. Sytuacja jest całkiem inna jak do głosu dochodzi naczelny duet. Matrix musiał słyszeć powiedzenie: mowa jest srebrem, a milczenie złotem.

Jego szersze wypowiedzi wypadają drętwo, nie ma co do tego wątpliwości. W główne mierze ratują go one-line teksty, w których w dość dowcipny sposób podsumowuje poszczególne wydarzenia. Podobnie wypada jego towarzyszka. Wstępnie przelatuje pod radarem, aby w późniejszym czasie zejść na ten sam poziom. Z jedną różnicą, jej nie dali nic ciekawego do powiedzenia.

Podsumowujmy, czy warto obejrzeć Commando? Z całą pewnością tak! Jest to doskonale przemyślane kino akcji zdające sobie ze swoich mocnych jaki słabych stron. Wiedzą co i kiedy wyeksponować, aby utrzymać cały czas uwagę widza. Jeśli się szuka klasyki z komediowym zabarwieniem to jest to właściwa produkcja! Ocena Końcowa 8/10. 

Jak widzicie Stallone z swoją Cobrą będą mieć twardy orzech do zgryzienia. W następnym tekście okaże się, która produkcja pokazała lepiej męskich mężczyzn.

Share:

26 komentarzy:

  1. Recenzja, która oddaje klimat kina akcji lat 80-tych. Ciekawie pokazano też, jak przerysowanie i absurdy działały na korzyść filmu, tworząc specyficzny rodzaj rozrywki. Doceniam również wnikliwą analizę gry aktorskiej i tego, jak bohaterowie wykorzystują swoje „one-linery”. Twój tekst pozwala spojrzeć na Commando nie tylko jako film akcji, ale też jako kulturowy fenomen swojej epoki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za ta wielką pochwałę. W głównej mierze to zasługa mojego taty, który wpoił mi miłość dla kina akcji lat 80-tych.

      Usuń
  2. Pamiętam dobrze jak Stallone z Schwarzengerem ze sobą konkurowali. Był nawet jeden film z tym drugim. Wchodzi do sklepu a tam plakat czy cos takiego ze Sylwestrem Stallone jako gubernatorem czy prezydentem. Nikt się wtedy nie spodziewał, kto będzie rządził Kalifornią.

    Komando? Oczywiście, że oglądałem. Nie pamiętam nic. 20 lat temu?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W filmie Bohater ostatniej akcji z 1993 r. dochodzi do ciekawego momentu kiedy Schwarzenegger wchodzi do wypożyczalni filmów, a tam reklama Terminatora, w której Stallone gra główna rolę.

      Usuń
  3. Bardzo charakterystyczne kino z tamtych lat, hitowa produkcja krążąca w dystrybucji domowej na kasetach VHS.....Stare, dobre czasy, więc sentyment do tych, niekoniecznie w moim klimacie filmów, pozostał ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fakt, bardzo charakterystyczne kino. Skierowano je stricte do określonej grupy widzów. Jedynie co może połączyć ponad wszystkim jest wspomniany sentyment do tamtych czasów.

      Usuń
    2. To zwyczajnie takie kino, które bez względu na to czy się takie akcyjniaki lubi, czy też nie, to się je docenia, skłaniając się już w stronę produkcji kultowych :)

      No i niestety widać po nich jak szybko upływa czas ;)

      Usuń
    3. Oj tak, te samochody piękne, ale ich niema dziś. Jednak dopiero jak pokazują jakieś "nowoczesne" urządzenia widać ząb czasu.

      Usuń
    4. Czas i technika w miejscu nie stoi, i stać raczej nie zamierza ;)

      Usuń
    5. Słuszna uwaga, choć czasami mam wrażenie, że niektóre firmy jak Apple tylko udaje, że coś robi.

      Usuń
  4. Udana sentymentalna wyprawa w świat akcyjniaków sprzed lat. "Commando" oglądałam za dzieciaka i bawiłam się przednio. Super cykl wpisów <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przerysowany styl daje sporo uroku temu filmowi. Idealny tytuł, aby miło spędzić czas bez większych przemyśleń.

      Usuń
    2. Ja często potrzebuję takiego kina. Dlatego cieszę się, gdy pojawiają się też współczesne produkcje tego typu (np. "Pszczelarz" z Jasonem Stathamem).

      Usuń
    3. Jasonem Stathamema naprawdę cenię. Jest bardzo charakterystyczny w swoich kreacjach. Niesutepliwy i nie zawodny. Jedynie w Porachunkach był taki delikatny. Inną serią odchodzącą od jego typowego wizerunku była Adrenalina, tam to był sajgon.

      Usuń
    4. Też doceniam tego aktora i uważam, że jest bardzo dobry w tym, co robi. "Porachunków" akurat nie oglądałam, ale kiedyś to nadrobię. Z kolei "Adrenalinę" widziałam - fakt, to coś innego w filmografii Jasona Stathama pomimo wyraźnych elementów akcji, i do tego mocno zakręconego. Jednak ja nie jestem fanką tej serii. Obejrzałam raz i mi wystarczy. Wolę np. serie "Transporter" i "Meg" czy - z pojedynczych filmów - "Pszczelarza" (chyba powstanie nawet druga część, o ile nic mi się nie pokręciło) czy "Zabójcę" (tu jeszcze gra inny bardzo lubiany przeze mnie aktor - Jet Li). Polecam też "Agentkę", gdzie Jason Statham pokazał też, że talentu do komedii mu nie brakuje. :)

      Usuń
    5. Doskonale to rozumiem. Widzę, że nadajemy na tych samych falach. Jakby dali się ponieść to zaczęlibyśmy wypisywać nasze ulubione sceny z poszczególnych filmów, w których grał xd Tylko trzeba sobie przypomnieć. Nie ukrywam natłok zajęć codziennych zajmuje za dużo uwagi.

      Usuń
    6. Całkiem możliwe, skoro lubimy tego aktora i dużo filmów z jego udziałem. :)

      Usuń
    7. W rzeczy samej. :) Swoją drogą, później odpiszę Ci na Twoje komentarze u mnie, bo coś się teraz porobiło, że na kilka komentarzy różnych osób, w tym na jeden Twój, udało mi się odpowiedzieć, choć były problemy, a teraz odświeżam i ciągle, że nie można. U Ciebie z kolei jeden już zdołałam wstawić, nie wiem, od czego to zależy.

      Usuń
    8. Może przeglądarka ma problemy z łączeniem się z bloggerem. Warto spróbować na innej.

      Usuń
    9. W sobotę znów były problemy na lisku, teraz piszę z Chrome i póki co nie ma żadnych utrudnień. :)

      Usuń
    10. Od siebie mogę polecić Operę Gx póki co działa bez zarzutów.

      Usuń
    11. Dziękuję za polecajkę. W razie czego, sprawdzę tez Operę przy kolejnych problemach :)

      Usuń
    12. Spoko, póki co u mnie działa bez awaryjnie.

      Usuń
  5. Przy tego typu filmach to mogę się czasem trochę pośmiać, ale raczej za filmami akcji nie przepadam. Chyba potrzebuję trochę głębi w fabule.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W różnych chwilach człowiek potrzebuje innej rozrywki. Dzięki sporej różnorodności łatwo jest dobrać coś dla siebie. Kino akcji będące jeszcze świadome siebie jest dobre na piątek wieczór po ciężkim tygodniu pracy.

      Usuń

Translate

Szukaj na tym blogu

Czytelnicy

O mnie

Moje zdjęcie
Na blogu znajdziecie obiektywne recenzje xD o mangach, anime i grach wideo, filmy i seriale. Dziele się swoimi spostrzeżeniami starając się promować wartościowe produkcje.

Kategorie