Manga, czy anime, a może książka? Od czego zacząć, co da lepsze doświadczenie gdy się sięga po nową serię? I czy w końcu przewodnicząca zdobędzie serce Irumy? Na te inne absurdalne pytania odpowie tekst poniżej, chyba...
Trochę minęło jak ostatnio napisałem coś na tym blogu. Nie liczę w to ostatniego ogłoszenia parafialnego. Wracając do rzeczy, w tym tekście wrócę do przeszłości i zmierzę się z materiałem źródłowych Iruma w szkole demonów.
Zacznę od czegoś może najmniej spodziewanego. Mowa tu oczywiście o tłumaczeniu wykonanemu przez różnych tłumaczy. Generalnie język jest naprawdę barwny i oddaje to co chciał przekazać autor.
Jedynie gdzie nigdzie doszukałem się pewnych nieścisłości. Odniosę się do tego najbardziej istotnego. W pewnej sytuacji Iruma używa słowa przyjaciel, które było całkowicie obce w tym świecie. Szybko jednak bez większego zastanowienia ponownie przywołano ten zwrot grzecznościowy przez jednego z profesorów. To jak w końcu z tym jest?
Co do bardziej istotnych elementów to całkiem inny odbiór tej samej fabuły. Zabrzmi to może dość nie logicznie, ale tempo jest jakieś inne. Dopiero teraz mogłem na spokojnie przyjrzeć się bohaterom.
Naprawdę zostałem zaskoczony jak można odkryć ta samą historię raz jeszcze. W samej mandze autor inaczej położył akcenty na to co on uznał za istotne dla swojego dzieła. Mimo że jest to jak najbardziej szkolne anime w iskai settingu to wszystko jest rozłożone jak w każdej fabule tego typu. Jedynie gdzie nigdzie coś podkręcono, aby pokazać różnice. Nawet nieudolne podrywy Clary są jakieś bardziej urocze w swojej niezdarności. A wszystko to poprzez zmianie tempa.
Jeśli miałbym czegoś się czepić to za mało poświęcono miejsca Kirie. Ledwie pokazano jego przeszłość. Było to leniwe mignięcie w porównaniu z anime. Wielka szkoda, bo bez tego trudniej zrozumieć jego motywacje i dalsze działania.
Warto się pochylić nad częścią techniczną. Poszczególny kadry są naprawdę przepiękne, idealnie wspomagają poszczególne przygody naszych milusińskich. Wypełnione były one dynamiką i dość sporą szczegółowością tam, gdzie było to konieczne.
Równolegle zwrócił na siebie uwagę pewien szkopuł. Nie mogłem do końca docenić momentów, w których pojawiają się co zabawniejsze momenty. Jest lekcja na przyszłość, najpierw manga potem anime. No wiecie, aby mieć lepszy wrażenia!
Wspomniałem wyżej o lepszym obcowaniu z poszczególnymi bohaterami, Powiem wam szczerze, że dopiero teraz zrozumiałem jak Opera nie został należycie doceniona. Mimo że zachowuje powagę przez większość czasu pozwala sobie niekiedy na coś więcej. Potrzebuje do tego odpowiedniej motywacji.
Na koniec jeszcze przypomniała mi się pewna nieścisłość. Oficjalnie ludzie nie istnieją, a są jedynie czymś w rodzaju stworzeń z legend. Natomiast jakieś wąskie grono zdaje sobie sprawę z ich istnienia. Nie przeszkadza to jednak byciem najlepszym rarytasem do jedzenia. W takim wypadku, gdzie leży nieścisłość w tej całości?
Podsumowujmy, czy warto sięgnąć po mangę, po obejrzeniu anime? Dla samego przypomnienia można. Poszczególne postacie potrafią się niekiedy nieco różnic od siebie względem adaptacji. Inne tempo pozwala zauważyć nowe elementy, które gdzieś tam umknęły w czasie seansu. W dodatku trafiają się ładne kwiatki w tłumaczeniu, co jeszcze potęguje odbiór materiału źródłowego. Ocena końcowa 7.5/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz