Dawniej
gry były trudniejsze. Podstawą tego twierdzenia był fakt, że rodowód starych
produkcji pochodził prosto z automatów. Czy, aby na pewno każdy tytuł wydanych
w poprzednim stuleciu może się pochwalić wysokim poziomem? Sprawdźmy to!
W ostatnim czasie, no właściwie było to miesiąc temu, ale ten czas leci, napisał do mnie LukegaX
z redakcji Retro na Gazie. Zapytał czy nie napiszę coś z reto. Szczerze wierzyłem, że wyrobię się szybciej. Na usprawiedliwienie powiem, że cały
czas pamiętałem i w końcu dotrzymałem obietnicy.
Początkowo miało być Wario Land 2, ale przypomniałem sobie o
Retro Freaku, który jest konsolą do
retro gier. Sprawdziłem co mi zalega na kupce wstydu i sięgnąłem po Super Mario Bros 3. Pierwsza i w sumie
najważniejsza rzecz. Gra ta mimo swoich lat, a mówimy tu o tytule, który miał
premierę 1988 na świecie, a w europie 1991 r. wciąż trzyma wysoki poziom
jakości.
Nie oznacza to, że SMB3
jest jakoś szczególnie trudny. Wprost przeciwnie zachowuje on odpowiedni balans
tak, że człowiek nie dostanie przysłowiowej kurwicy, a jednocześnie będzie miał
wrażenie, że musiał pokazać skilla. Jeśli komuś jednak było trudno można
korzystać z rożnych wspomagaczy, które dobrze znamy jak np. grzybki zmieniające
nas w dużego Mario lub kwiatka, który doda kule ognia. Wspomagaczy jest
oczywiście więcej, ale o tym napiszę później.
Zacznę najpierw od
minusów, aby móc dalej tylko chwalić. Pierwsza rzecz bossowie, chodzi mi o tych
mini jak i maxi. Walczyłem z armią klonów, których wachlarz możliwości był
równie hojny co podwyżka minimalnej krajowej. Jeśli ktoś miał z nimi problem
to tylko dla tego, że się zagapił. Warto zwrócić uwagi na brak faz, czy jakiś
zmian w trakcie pojedynku.
Wróć w najlepszych
wzlotach (taki sucharek) co niektóre z nich właśnie latają. Bowser finałowy przeciwnik (chyba się
nie spodziewaliście kogoś innego) jest prosty i to bardzo. Chyba się zapadł ze
wstydu z tego powodu. Więcej rzeczy nie pamiętam, ale jakbym miał się jeszcze
czegoś czepić to zrobienie wszystkich światów na jedno kopyto.
Nie chodzi o poziomy na
poszczególnych mapach, a faktu, że za każdym razem mamy pomniejszy zamek i ten
główny w którym znajduje się sługa Bowsera,
który zaczarował w zwierzę lokalnego władcę. Dobrze powytykałem niedociągnięcia, a teraz co skupię
się na tym co dobrze zrobiono.
Każdy świat to inne
atrakcję. W praktyce jakby usnęli szefów, a dali dodatkowy lv byłbym skłonny
dać wyższą ocenę. Najlepiej wspominam końcówkę gry, gdzie zaczęto się bawić z
przejściami do głównych celów lub ukryto lokalizację mini szefa.
Na niektórych
mapach trafiały się zakręcone elementy jak słońce, które delikatnie mówiąc nie
było zadowolone z faktu, że Mario się tam wałęsa. Najbardziej przypadły
mi do gustu statki, które naprawdę były pomysłowe i wymagały lekkiej, ale
jednak przyjemnej gimnastyki między kulami armatnimi, a płaskimi kluczami.
Innym ciekawym poziomem była lodowa kraina (land of ice) w której można było
dokładnie się przyjrzeć fizyce Super
Mario Bros 3. Na zachętę dodam, że gdzie nigdzie są zagadki, które
zachęcają do główkowania. Ostatnią sprawą jest długość poszczególnych tras. Są
krótkie i w sumie dobrze, bo wyzwanie jeśli komuś się trafi nie są upierdliwe. Czułem
się dzięki temu zachęcony do ponownych prób ich przejścia.
No właśnie, a jak
wyglądają wspomagacze i liczba żyć. Na mapach oprócz wrogów czekają też
sojusznicy. Co jakiś czas trafić można trafić do grzybka, który zaoferuje pomoc
w postaci skrzynki z wzmacniaczem lub mamy niebieską kartę na mapie danego
świata. Zależnie co wybierzemy będzie do wspomniany lootbox lub grę karcianą
polegająca na dobraniu kart w pary, aż po łączenie obrazu składającego się z
trzech elementów w jedną całość.
Nagrody to dodatkowe
życia itp. Skro już o tym mówię warto zaznaczyć, że na każdym poziomie na samym
końcu zamiast zamku mamy „beczkę” ale Donkey
Kong. Jeśli trafi się trzy razy z rzędu to samo dostaje się dwa live up.
Dla tych co się nie powiodło to cóż tylko połowę tego.
Dla formalności księżniczka Peach też pomaga na końcu
każdego świata dając nam coś ciekawego, ale nie to co myślicie (hentai). Powinienem
jeszcze odnieść się do fabuły w której właśnie uzasadniona jest motyw przewodni
kampanii.
W wielkim skrócie
wszyscy władcy zostali zmieni w zwierzaki tylko po to, aby księżniczka mogła
znowu być porwana. Banalne? Może, ale w końcu nie gra się w Mario dla fabuły, a
ciekawych projektów poziomów i mechanik.
Czy
warto zagrać w Super Mario Bros 3? Owszem tak, gra zachowuje złoty środek i
dzięki temu można się dobrze bawić bez poczucia frustracji. Kampania jest dość
krótka. Może się wydłużyć jeśli będziecie grać w oryginalną wersję wydaną na
Nes. Jeśli jednak sięgnięcie po remake na Snes będzie mieli już save, co uprzyjemni
czas spędzony z tą produkcją. Ocena końcowa 8.5/10
W jaką wersję grałeś? Z NES'a czy w remake na SNES'a?
OdpowiedzUsuńCo do bossów to masz rację, są oni bardzo wtórni, a poziom prowadzący do nich też za każdym razem jest bardzo do siebie podobny.
Pomimo tego jednego mankamentu, warto dzisiaj wrócić (lub zagrać pierwszy raz) w ten klasyk, ponieważ gameplay nie zestarzał się ani trochę. Znajdziemy tutaj mnóstwo wspomagaczy i elementów urozmaicających rozgrywkę, włączając w to pewną swobodę w przechodzeniu plansz na mapie świata. Wizualnie też potrafi cieszyć oczy.
Jedynie ja miałem problemy z poziomem trudności, i gdzieś od poziomu z tymi latającymi rybami, musiałem posiłkować się save'm w dowolnym momencie ;)
Ogrywałem wersją z snes'a. Zapisy rzeczywiście pomagały. Do 7 świata jest dość łatwo dopiero na ostaniach poziomach i też nie wszystkich podnosi się poprzeczka.
UsuńSuper Mario Bros 3 - klasyk nad klasykami, może nie jest to idealna przygoda Mariana, aczkolwiek moim zdaniem jest w czołówce najlepszych platformerów (wraz z czwórką na SNESa) z hydraulikiem w roli głównej.
OdpowiedzUsuńOoo witam szanownego kolegę. Wspominałeś kiedyś, że mało reto na blogu. Mam dobrą wiadomość ;3 w najbliższych tygodniach będzie tylko klasyka gier. Na pierwszy rzut idzie MediEvil port na PSP.
Usuń"Czy warto zagrać w Super Mario Bros 3?" No przecież wiadomo że jedyną odpowiedzią jest "tak", więc co to za pytanie :P
OdpowiedzUsuńHa, ha, ha faktycznie warto :D To pytanie wrzucam jako stały element w moich reckach. Coś, a'la podsumowanie na sam koniec.
UsuńKiedyś gry stanowiły po prostu wyzwanie, jednak nie ubolewam nad tym, że teraz są bardziej casulowe. Jest dużo gier o doskonałej fabule, w które można grać siedząc wygodnie na kanapie i jednocześnie super się bawić.
OdpowiedzUsuńNiektóre gry stały się rzeczywiście prostsze, ale też należy wziąć jedną rzecz pod uwagę.
UsuńIm dłużej gramy tym jesteśmy lepsi, a wydawcy chcą żeby grało jak najwięcej ludzi, a nie jedynie weterani.