W czasach kiedy wszystkich można obrazić czymkolwiek. Jeden człowiek pokazał temu środkowy palec. A wtenczas bóg powiedział: k*rwa to jest dobre.
Lollipop
Chainsaw zostało stworzone przez nikogo innego jak samego Goichi Suda (Suda51). Produkcję
ogrywałem na Xbox 360, gra jest
również dostępna na Ps3, a więc bez
konsoli się nie obejdzie.
Coś jednak od samego
początku mówiło mi, że jakoś za japońska to gra. Ten humor rodem z anime lub ecchi.
Nie myliłem się sprawdziłem dopiero w necie kto był autorem (patrz drugi
akapit).
Lollipop
Chainsaw to z jednej strony zwykły slasher, ale jest tak jeśli
będzie się go analizować pod kątem rozgrywki. Jednak po dodani aspektów
wizualnych i innych nieszablonowych pomysłów mamy ostrą jazdę po bandzie. (No
dobrze są jeszcze lepsze, ale ta nada się na rozgrzewkę).
Na dodatek ma wielkie
„oczy” i nie tylko na tym można zawiesić oko. Z tego samego powodu feministki
mogą odpuścić sobie tą grę, bo dość często będzie walić seksizmem, (co pewnie
przyciągnie męską publikę).
Oczywiście na tym absurdy
się nie kończą. Akcja toczy się w San
Romero, hmm jakoś dziwnie znajome nazwisko. Chwila, a tak wielki artysta i
twórca horrorów o zombie. Jak widać nazwa zobowiązuję i w mieście zapanowała, a
jakże apokalipsa nieumarłych.
Na ich szczycie
znajdują się bossowie. Każdy z nich reprezentuję inny gatunek muzyczny od punk
rock, przez funk, metal po rock and roll. Walki z nimi nie są trudne.
Praktycznie jedzie się po nich jak po łysej kobyle.
Nie jest to złe, bo
można bardziej się skupić na ich kreacji i oryginalnych mechanikach, które się
nie powtarzają. Warto dodać, że są równie wygadani, a wiec uważajcie na ich
słowa. Może zaboleć…
Rozgrywka, jaka jest w slasherach,
każdy widzi. Szybka, dynamiczna i zawrotna. Tutaj mamy oczywiście to zapewnione
i wraz z postępami zdobywamy walutą wewnętrzną potrzebną do odblokowania skilli.
Tyle, że brońmy będą
pompony i tęczowa piła łańcuchowa to nie żart. Podstawowy atak, który jest pod
Y jest dość wolny, warto go używać już w połączeniu z innymi kombinacjami.
Długo nie będzie się na to czekać.
Piła wraz z rozwojem
daję dodatkowe opcje bojowe. Najlepszym przykładem jest zmiana w mobilnego gatlinga.
Przy tej okazji muszę wrzucić pierwszy kamyczek do ogródka twórców.
Automatyczne namierzanie działa dość kiepsko w momencie jak chce się trafić
konkretny cel.
Łatwo temu zaradzić i
wyłączyć tą opcję. Wtenczas upierdliwy zombie baseball polegający na zdobywanie
baz i eksterminacji konkurencji nabiera rumieńców. Jeśli chodzi o inne
dolegliwości to można wspomnieć kamerę, która rzekomo nie radzi sobie w ciasnych
pomieszczeniach.
Liczne mini gry jak
choćby baseball, czy koszykówka w której z góry był podany wynik jaki należało przebić
w określonym czasie. Nie zabraknie też nawiązań do Pac-Mana i innych retro gier z ubiegłego stulecia.
Istotną choć mało
ciekawą aktywnością będzie ratowanie kolegów ze szkoły. Jeśli się wam uda będą
nagradzać medalami. Jeśli nie, no to będzie jeszcze jeden truposz do odstrzału.
Warto jednak się do tego przyłożyć z dwóch powodów.
Co do sklepu można
zaopatrzyć się w rzeczy wymienione wyżej jak i przedmioty kosmetyczne np.
skiny. Możecie mi wierzyć dla każdego coś zbocz… dobrego się znajdzie, tak
właśnie. Dodatkowo będą tam piosenki do odblokowania, można samemu sobie je
ustawiać w playliście.
Tyle co do tematów
mechanikowo – rozgrywkowych. Czas na fabułę. Nie jest ona jakoś zawiła, czy
ambitna. Za to dość zakręcona i czuć, że nie miała być poważna. Nie obśmiewa
jakiś szablonów, ale stara się dać trochę radochy.
Nie próbujcie
odpowiadać na pytania co, czemu i dlaczego. W Lollipop Chainsaw nie ma za grosz logiki i w tym tkwi jej piękno. O
dziwo Nick stara się zachować
normalny punkt widzenia na bieżącą sytuacje, ale czy to ważne?
Same relację i wątek
miłosny jest oparty na dziele Szekspira. Podpowiedź to imię protagonistki. Czy
warto wnikać w ich relację? No cóż mamy tu skrzyżowanie typowej nastolatki
„idiotki” i sportowca szkolnego. Taki zestaw mówi sam za siebie. Co nie zmienia
faktu, że przyjemnie się słucha wymianę zdań pomiędzy nimi.
Podsumowując
Lollipop Chainsaw to produkcja na
zaledwie sześć godzin. Jeśli jednak komuś było mało można włączyć New game + i
walczyć w światowym rankingu, o ile ktoś
to jeszcze robi. Poziom trudności jest domyślnie prosty i tylko gdzie nigdzie
może zmusić do powtórek (patrz. Gry nas czas i qte). Fabularnie też niczego nie
brakuję jak na ten gatunek. Ocena końcowa 8/10 (jakbym wykupił skin bikini
dałbym więcej (śmiech).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz