Gra Guild Wars 2
zadebiutowała w 2012 r. wyłącznie na komputerach osobistych. Na początku parę
słów o tej produkcji. W roku premiery zapowiedziano Gw2 jako pogromcę World of
Warcraft, któremu w tamtym czasie nie szło najlepiej i przewidywano jego upadek.
Coś się zaczyna, coś się kończy
Nie będę ukrywał, że
rzekomy nowy król miał na początku zasadniczy problem z wydajnością serwerów. Wiadomości
te są mi znane z serwisów branżowych. Mój debiut w tej grze zaczął się pięć lat
temu i mogę powiedzieć, że na tak dobrze działające mmo nigdy wcześniej nie
trafiłem. Co jednak ma ten tytuł do zaoferowania?
This is my story!
To co zrobiło na mnie wrażenie, to była kampania dla jednego
gracza. Dobrze przeczytaliście, to nie błąd! W mmo dodano pełnoprawny tryb dla
jednego gracza, choć możemy oczywiście przejść grę ze znajomymi, bądź
randomowymi graczami. Historia jaką nam oferują jest podzielona na trzy etapy.
Zależnie od dokonanych wyborów przy tworzeniu awatara rozpoczniemy historię w
innym miejscu, np. gdy naszą postacią będzie człowiek możemy zacząć grę jako
biedak żyjący na ulicy lub jako książę. Wszystko zależy od naszych wyborów. Kolejny
etap to wybór frakcji, a muszę tu dodać, że nie ma to znaczenia jeśli ktoś jest
zainteresowany trybem pvp. Potyczki między graczami są jedynie dostępne na
arenach i WvW czyli wojnach między serwerami, ale o tym później.
Do wyboru mamy Order of whispers, który będzie preferował
ciche rozwiązywania powierzonych nam misji. Kolejna frakcja nie jest już taka
cicha, a mowa to o Vigil. Powiem wam szczerze, że są oni dość
bezpośredni. Możemy ich porównać do Hordy, gwałtownej i preferujących
wykorzystanie siły. Ostatnim zakonem jest Durmand priory,
są to strażnicy wiedzy. Będę szczery to klasyczne nerdy.
Zastanowić się można czemu teraz zabrałem się do opisu klas.
Odpowiedź jest dość prosta. Jest ich dość sporo, a do tego dochodzą
specjalizacje. Tutaj wspomnę tylko o kilku wybranych. Gdy tworzymy naszego awatara i będzie to thief,
to do którego udamy się zakonu? No właśnie,
będzie to Order of whispers. W przypadku zakonu stawiającego na siłę
możemy postawić na guardiana lub warriora. Natomiast jeśli mówimy o Durmand priory wybór jest w sumie jeden, a jest to inżynier. Wymienionych przeze mnie
klas nie trzeba w sumie omawiać, bo są to niemalże klasyczne odpowiedniki z dowolnego rpg, które znacie. Natomiast inżynier w
buildzie z turetami
jest żywcem zapożyczony z Team Fortress 2.
Zaczynając grę warto zadać sobie pytanie, co wybrać na początek. Jeśli gramy w pojedynkę to łucznika, ponieważ jest to klasa mobilna i do
tego walczymy obszarowo przez co lepiej możemy wykorzystać system walki, który
przewidział możliwość dodge, czyli robienia koziołków. Natomiast wybór rasy,
no nie czarujmy się, wpływa jedynie na początek gry
i mentora,
który będzie nam
towarzyszył przez resztę kampanii. Nie chcę wam psuć zabawy
więc nie powiem, który z
mentorów będzie odgrywał ważną rolę przez całą grę wliczając w to wszystkie dodatki.
Co z tym lv?
Jak
tylko sięgnę pamięcią wbijanie
poziomów było delikatnie mówiąc męczące.
Mało
tego, w grach opierających się na systemie płatności f2p była i zapewne wciąż
jest to
mordęga. Zapytacie czemu, a to z tego powodu, że gracze są zmuszani czy też jak wolą to nazywać wydawcy zachęcani do
korzystania z item shopu. Tak na was
patrzę Electronic arts!
Tutaj sytuacja jest zgoła inna, z tego też powodu, że punkty
doświadczenia wchodzą
prawie za wszystko. Nowa mapa - exp, część mapy, a co tam - exp, pomożemy komuś - exp, odblokujemy viste, czyli punkt widokowy - exp. No i to co najlepsze, skalowanie poziomu do średniego lv danej mapy. Dzięki temu warto odwiedzić wszystkie mapy dla
niskopoziomowych graczy. Dodam tu małą ciekawostkę, możemy osiągnąć maksymalny poziom na startowych mapach z dwóch przyczyn, jeden już omówiłem wcześniej, natomiast drugi to eventy. Niezależnie
czy będziemy mieć 10 czy 79 lv dostaniemy tyle samo punktów czyli ok. 5% na lv
z tego też powodu, że system zaniży nasz poziom do 4. No wszytko pięknie i ładnie, ale ile czasu
potrzeba na zdobycie poziomu? Gdy tylko dobijemy 30 lv będziemy potrzebować
półtorej godziny na każdy następny lv. Mówiąc to chodzi mi wyłącznie o robienie zadań i eventów. Jeśli jednak uda się nam załapać na instancję dostajemy
70% poziomu za każdym razem. Warto jeszcze dodać, że za wykonywanie zadań
dziennych dostajemy księgi które też ładują nam exp, a dokładnie 100% wymaganego. Oczywiście, gdy jest ktoś bardzo, ale już tak bardzo był zniecierpliwiony,
to może dokupić sobie boost exp, lecz będzie to tylko wyrzucanie pieniędzy w błoto.
End game. Co potem?
Studio odpowiadające za tę
produkcję twierdzi, że takiego nie ma. Tutaj większość osób zaczyna się stukać
w głowę i wzruszać ramionami. No to moim obowiązkiem jest to sprostować, a
raczej przetłumaczyć na nasz język. End game oczywiście jest, nie ma obawy.
Mogę jedynie powiedzieć, że mamy do niego dostęp nieco wcześniej niż w
klasycznym mmorpg. Zanim wbijemy upragniony poziom 80-ty już możemy robić część
kontentu przewidzianego dla zaawansowanych graczy. Najlepszym przykładem są World
bossy czy też champion train, inna wersja to event train. Jeśli jest ktoś
zainteresowany tą formą zarabiania zalecam posiadanie pustych toreb. Możemy też
robić zadania dzienne, które dzielą się na misje pve, pvp, wvw. Tutaj może już
być problem jeśli nie posiadamy dodatków które mogą być wymagane do wykonania misji.
No i na sam koniec fractale, tutaj musimy już wykazać się umiejętnościami i
niekiedy znajomością języka obcego z tego też powodu, że czasami trzeba coś
napisać do kogoś z grupy.
Czym by było mmo bez
pojedynków między graczami? Powiem szczerze, dla osób preferujących pve, gra
byłaby znacznie lepsza i spokojniejsza. Możliwe, że twórcy Gw2 podobnie myśleli
i dlatego rozdzielili poszczególne
tryby. W ten sposób ci z was, którzy będą chcieli grać pvp muszą się udać na
areny lub mapy przeznaczone na wvw. Na mapach świata tego nie ma, tam króluje
pve. Osobiście nie jestem fanem walk między graczami więc za dużo o nich nie
napiszę. Dla tych co zaczynają przygodę z pvp są przygotowane buildy jak i
sprzęt dzięki temu każdy ma równe szanse i wszystko zależy od naszego skilla i
zgrania z resztą drużyny. Oczywiście, gdy ktoś sobie zażyczy, może mieć inne
ustawienia i sprzęt, lecz siła będzie taka sama. Natomiast, jeżeli ktoś
oczekuję wielkich bitew polecam WvW, gdzie w jednej bitwie biorą udział ludzie
z trzech serwerów. Dodam, że o ile wybór serwera nie ma znaczenia przy pve, o
tyle przy WvW już tak. Dlaczego? Dlatego, że w Gw2 mamy system mega serwerów,
których zadaniem jest łączyć graczy w taki sposób, aby nikt nie grał pojedynczo.
A w wojnach serwerowych musimy reprezentować już konkretną
"frakcję".
Na sam koniec warto
poświęcić parę słów społeczności graczy. W tym wypadku nie mam wiele do
powiedzenia. Temat ten, nad którym warto się pochylić, wart jest oddzielnego
felietonu. W Gw2 jest ten sam problem co w większość dzisiejszych gier z tego
gatunku. Ujmując sprawę jasno, gracze zrzeszają się w gildie, legiony, klany
itp., a grupy te dzielą się wewnątrz na pomniejsze podgrupy. Niestety, trudno się
wkupić w ich grono, przez co mimo bycia w grupie dalej jesteśmy sami.
Czy w takim razie warto
zagrać w Gw2? Moim zdaniem jak najbardziej. W tej recenzji omówiłem jedynie
zawartość podstawki, a trzeba przypomnieć, że wyszły już dwa dodatki Heart of
Thorns i Path of Fire. No i to co powinno zachęcić to fakt, że cała zawartość
pve jest za darmo. Ludzie z ArenaNet uznali zapewne, że część pvp i wvw jest
bardziej kusząca i dlatego nie jest dostępna na demo koncie. Ocena końcowa
edycji podstawowej 8.5/10.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz