Recenzja retro Ratchet & Clank 3 (PS2)

Skaczemy i strzelamy, a może na odwrót? No nieważne liczy się w końcu dobra zabawa, której nigdy nie jest za wiele! Żeby tylko było jeszcze coś do zrobienia…

Zagramy sobie dziś w Ratchet & Clank 3  wydanym na PS2. Miała to być najlepsza odsłona serii dająca pełne doznania itp., itd. Osobiście nie mogę się z tym zgodzić, bo gra jest niemiłosiernie powtarzalna.


Początkowo przewija się lekki humor i wszelkie parodie z celebrytami, którym wchodzi się dupę. Ktoś za bardzo lubi tanie komedie, a jeśli komuś było mało mamy motyw z niesłusznym przepisywaniem czyjś zasług innym. Wpisz wymaluj klisza jak się patrzy.

Nie zabraknie też wielkiego herosa Kapitana Qwarka mogę go śmiało zakwalifikować jako ciężki przypadek narcyza. Jasne, że taka konwencja ma sens w końcu nic tutaj nie jest na poważnie. Zważając, że większa część kampanii ma niski próg wejścia sprawia, że jest to całkiem spójne. Podobnie jest z głównym celem, czyli powstrzymaniem dr Nefariousa, który między jednym rechotem, a drugim oświadcza, że wybrał przeznaczenie dla całego świata.

O dziwo on i jego lokaj to najzabawniejsi bohaterowie tej gry, a liczne wstawki z ich udziałem są po prostu bezcenne. Nie zabrało też całkiem fajnych postaci drugoplanowych, co mają swoje 5 minut w całej fabule. Jak jednak wygląda sama rozgrywka? No i tutaj zaczynają się schody. Po pierwsze trzeba się przyzwyczaić do nieco innej klawiszologii i pracy kamery. Jest to dość niewygodne i mogące początkowo sprawiać kłopot, ale da się przyzwyczaić.


Sam gameplay jest mocno powtarzalny. Chodzi się po małych poziomach, które swoją drogą dobrze wykorzystują powierzchnie, gdzie Ratchet radośnie eliminuje przeciwników w hurtowych liczbach. Wraz kolejnymi etapami pokazują się coraz to inni wrogowie, a przez co nie będzie się gracz nudził w pierwszej połowie Ratchet & Clank 3.
 
W ramach urozmaicenia dodano dość spory arsenał, który rozwija się automatycznie. Czyli im więcej się korzysta z danej giwery tym szybciej otrzymuje się jej ulepszoną wersję pozwalającą siać większy chaos, a niektóre zabaweczki potrafią być naprawdę OP. Warto wspomnieć o etapach w których to Clank przejmuje stery. Są one o wiele lepiej dopieszczone i dzięki nowatorskim, a może lepiej powiedzieć oryginalnym rozważaniom przechodzi się z większą chęcią niż te główne.

Latając tak, od planety do planety można w końcu zaliczyć wtopę i zacząć od punktu kontrolnego lub się gdzieś zaciąć. Pomimo możliwości zapisu w dowolnym momencie z poziomu menu, savy tak zrobione nie istnieją. Gra oferuje wyłącznie swoje autopunkty, co oznacza wielokrotne powtarzanie pewnych obszarów. W tym miejscu zaznaczę, że przeciwnicy się odnawiają co sprowadza się do młócki, a posiadaną amunicję należy uzupełnić. Dobrze, że chociaż kasa uzupełnia się szybciej niż się ją wydaje.


Co jakiś czas przyjdzie się zmierzyć z bossami, którzy są głownie gąbkami na pociski, choć są też i wyjątki zapewniające ciekawe doświadczenie. Zastanawia mnie co kierowało devami, jak robili zadania kilku etapowe, które rozgrywały się na małych arenach bądź pół otwartych lokacjach. Nie wnosiły one za wiele do tej produkcji, a wałkowanie non stop trybu hordy nie było pro zabawą, żeby nim, aż tak spamować.

Nim przejdę do samego finału słów kilka o mini grach. W ramach przerwy od dużych „wyzwań” dodano pięcio epizodyczną platformówkę. Jako Kapitan trzeba ją przejść, aby dowiedzieć się istotnych fabularnie rzeczy. Powiem szczerze, że było to o wiele lepsze niż cała reszta. Zwłaszcza od końcówki kampanii w której trzeba dość często żonglować bronią, aby realnie mieć szansę, aby przetrwać. Zważając, że przełączanie się między przeciwnikami jest dość toporne sprawia, że trzeba trochę się wykazać.

Natomiast sam finał jest dość bombowy, że się tak wyrażę z tego też powodu, że będzie to mini maraton z bossami. Niby nie był jakoś ekstremalnie trudny, ale wreszcie można było się naprawdę pogimnastykować w trakcie.


Podsumowując czy warta zagrać Ratchet & Clank 3?  Nie, nie i jeszcze raz nie!!! Gra ma swoje zalety, ale przez swoją powtarzalność (czyli 50% gry) staje się odrażająca i prze się na przód tylko po to, aby ją odbębnić i mieć za sobą. Ocena końcowa 5.5/10.
Udostępnij:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Translate

Czytelnicy

Wyświetlania