Uniwersum Ojca Chrzestnego do dziś jest czymś naprawdę niezwykłym. Powstało sporo filmów ukazujący te uniwersum z czego ostatni miał premierę 2020 r. Tym razem cofnę się daleką przeszłość do złotego okresu PS2. Godfather wydany na szósta generację to mokry sen nie jednej produkcji o tematyce gangsterskiej.
-
Recenzje
Tutaj znajdziecie posty dotyczące w których omawiam wszelakie gry wideo
-
Manga i anime
Jeśli chesz obejrzevć fajne anime i przeczytać interesującą mangę to zajrzyj tutaj
-
Filmy i seriale
Warto czasem zrobić sobie przerwę na dobre kino. W tym dziale opisuje swoje wrażenia z produkcji, które miałenm okazję obejrzeć
-
Publicystyka
Warto się czasem zastanowić nad róznymi tematami, czy to gier, a może jeszcze innymi w tym miejscu znajdziecie do jakich wniosków doszedłem
Godfather: Co oni zrobili z mają grą? (Retro recenzja, PS2)
Przychodzicie do mnie: „Don Pietro, recenzji”. Ale nie prosicie z szacunkiem. Nie piszecie komentarzy. Nie zwiecie mnie Ojcem chrzestnym. W dniu wolnymi prosicie, bym napisał nowy tekst...
Akcja rozgrywa się 1936 r. w Nowym Yorku. Nie będzie to przygoda Mike Corleone. Mimo tego nie zabraknie kultowych momentów, a nawet rozszerzeń niepokazanych w pierwszej części serii filmów. Oprócz licznych fragmentów, cytatów, muzyki atakującej od samego początku dodano jeszcze jedną rzecz może nie dużego kalibru, ale też istotną. Protagonistę tworzy się od totalnego zera.
Spokojnie spędziłem szmat czasu przy ustawieniu każdego najdrobniejszego elementu mojego awatara. Jednocześnie nie będę udawał, że jest nazbyt różowo. Najmniejsze elementy jak kształt brwi, czy znamiona nie są widoczne. Z tego też powodu wierzę na słowo twórcom w ich istnienie.
Gra dziś nie przeszłaby bez echa. Nie z tego powodu co oferuje, a stara się przynajmniej na początku być: symulatorem przestępcy. Nie ma możliwości bycia…. CZARNYM. Toż to rasizm, kto to widział, że w włoskiej mafii nie ma murzynów, szok i niedowierzanie (śmiech).
GF to nic innego jak GTA tylko o wiele bardziej rozbudowane. Sam szkielet jest identyczny. Nawet interfejs do złudzenia podobny. Przez coś takiego większość graczy się szybko w tym odnajdzie. Równocześnie muszę też wbić mała szpile, ale nie jest to wina devów. Grając to na starym kineskopie (retro master race) wszelkie informacje, rzeczy do odczytania są strasznie niewyraźne. Pomógł natomiast fakt istnienia spolszczenia gry. Łatwiej się zorientować, co i jak.
Parę słów o walce. Wahałem się dość długo, bo jeszcze takiego sterowania nie widziałem. L1 aby wejść w tryb bojowy jednocześnie machanie drążkiem. Uniki wymagają drugiego grzybka, natomiast R1 się używa do chwytania wroga. Normalnie cud malina, mieli rozmach skurwysyny.
Wyciągnąłem się na całego. Rozgrywka nie jest jakaś szczególnie niezwykła. W kolejnych częściach adaptacji z filmu nie da się jakoś wykorzystywać istniejących mechanik, a nawet auto celowanie potrafi być naprawdę upierdliwe. System sam wybiera cel z upartością maniaka co wymaga niekiedy powtórzeń etapów. W tym momencie warto dodać że pod tym względem Ojciec Chrzestny góruje nad konkurencją, która wymagała powtórzenia całej misji.
Dalsze etapy jak z reżyserem to przede wszystkim skradanki z elementami cichej eliminacji. Podobnie sprawa ma się z aktywnościami pobożnymi, które różniły się tylko opcjonalnymi sposobem eliminacji celu, prawie jak Hitman. Awans w grze idzie szybko jak ciepły nuż przez masło. Kampania jest typowo skierowana pod fanów filmów. Chociaż pewne wydarzenia się zasadniczo różnią co może powodować kręcenie nosa, ale czemu tak? Cholera wie.
W czasie kampanii będzie się awansować w hierarchii. Żeby jakoś to urozmaicić dodano drzewko talentów będące bardzo pomocnym ułatwieniem w rozwoju zawodowym. W ramach planu pracy odbija się meliny i przeprowadza: „negocjacje” z właścicielami. Zależnie od skuteczności może być to długa współpraca lub klapa. Jak za dużo się rozwali to utraci się wszystkie zyski z danego punktu. Problem w tym że człowiek się dowiaduję już po fakcie. Olewając rozwój tej umiejętności zawali się większość przejęć lokalnych interesów. Równocześnie nie wpływa tona grubość portfela. Jeśli komuś mało jest jeszcze drzewko telnetów do rozwoju.
Walka została dość dobrze wymyślona. W tym sensie, że jest sporo różnych możliwości. Jednak przez doładowanie punktów doświadczenia w zdrowie mogłem niekiedy wybić grupkę wrogów.... Dusząc jednego po drugim. Żeby było śmieszniej drugi walił palą, a trzeci strzał. Oczywiście zwykłem gnatem tomsona by nie wytrzymał.
Bardziej niż zmian w filmowych scenach czepiłbym się sytemu strzelania. Można bawić się w strzelanie w rękę, nogę itp., aby rozbroić przeciwnika, ale i tak zareagują wszyscy z najbliższego sąsiedztwa. Oni zawsze stoją we dwóch, a jak ma się pecha to nawet nieco oddaleni podejdą. Gra bardzo, ale to wprost niemiłosiernie trzyma za rączkę. Nawet po przejściu samouczka pomaga aż do porzygu. Pochwalić GF można za zagęszczone miasto zarówno pod kątem aut jak i pieszych.
Najbardziej ciekawy byłem aktu w którym Michael jedzie do Włoch. Twórcy zaimprowizowali swoją wersję wydarzeń, która może nie jest wybitna, ale wpisuje się w fabułę gry. Protagonista natomiast staje się coraz mocniejszy, a walka na pięści to bardziej rzeźnia niż cokolwiek innego. Mogli więcej popracować nad pasywkami.
Jak oglądaliście The Last of Us to wiecie jak przenieśli grę do serialu. Tutaj znowu im dalej w las tym wychodziło to coraz dziwniej. Poszczególne próby odtworzenia wydarzeń od momentu jak Mike zostaje donem nie prezentuje się za dobrze. Nie jest tak, że wcześniej było jakoś wybitnie, a co najwyżej w stopniu zadowalającym, ale jakoś to było.
W czasie chrztu rodzina Corleone załatwia wszystkie swoje sprawy. Od tego momentu jest to już nic innego jak seria pomniejszych zleceń, które się non stop powtarzają. W ramach urozmaicenia dodali limit czasowy i pościgi.
Najzabawniejsze jest w tym kontekście system awansów. Mimo bycia Capo dalej nie ma się jakiś pomagierów. Zerem się było, zerem zostanie. Z grymasem jakoś to przeszedłem, bo wiedziałem, że za chwile koniec. A tu taki wał! Ktoś wymyślił ostatnie zdanie podłożyć bomby w domach pozostałych rodzin. Rozsypano te bazy, a raczej twierdze po całej mapie świata i się człowieku męcz. Wszystko po to, aby zobaczyć jeszcze jeden przerywnik, który nie jest warty ani mojego ani waszego czasu.
P.S W niektórych misjach pokazują na skrzyżowaniach gdzie skręcić. Jednak to jest tak spora rzadkość, że szkoda słów. Standardem jest zaglądanie co chwile do mapy, a to jest naprawdę bardzo upierdliwe. Mogli też dodać jakieś radia z interesującymi audycjami i muzyką z tamtego okresu.
Podsumowujmy, czy Ojciec Chrzestny jest warty zagrania? To zależy, od tego jak bardzo jesteście przywiązani do filmowej adaptacji. Pewne wątki poprowadzono całkiem zgrabnie jak zabicie szefa policji. Są jednak pokręcone gonitwy kiedy Sonny robi czystki, a na koniec groch z kapustą okraszony kiepskim auto namierzaniem. Godfather to porządny średniak z lepszymi momentami i dla ludzi, którzy spora wybaczą. Ocena końcowa: 6.5/10.
Demo Gothic Remake, czyli o jednym takim co szukał noclegu (PC)
Gothic Remake to tytuł, o którym każdy myślał, ale nie prosił, a może jednak ktoś chciał?
Każdy starszy i zapewne wielu młodszych graczy nie raz sięgnęło, po ten klasyk jakim był Gothic. Mógł go ogrywać prawilnie na PC lub Nintendo Switch. Jednak ktoś tam hen na górze uznał, że warto przywrócić to dzieło do nowego życia. Już raz próbowano zaprezentować graczom nową wizję, która przyjęła się jak przyjęła. Tutaj możecie o tym przeczytać (klik).
W tej wersji demo postanowiono podejść do tej produkcji od całkiem innej strony. Lecz zanim zacznie się przygodę trzeba ustawić sobie język polski. Kolejną sprawą była kamera. Grając tradycyjnie myszką klawiaturą można było dostać oczopląsu. Szybkie ruchy psują efekt i nie można zmienić szybkości. Sięgnąłem po pada i wszystko jak za dotknięciem magicznej różdżki naprawiło się od ręki.
Następnie synchronizacja głosu i ust, odniosłem wrażenie, że zapomniano o tym całkowicie. Diego mówi podobny tekst jak w oryginale i o dziwo rzeczywiście jest oziębły i nie przyjemny, ale nie ma tragedii. Idąc dalej o rozmowach. Z jednaj strony są niekiedy oschłe i wulgarne podobnie jak w pierwowzorze. Diego mnie zaskoczył swoją wrogością. Da się go na tyle wnerwić, że zabił Nyrasa, aż zatkało kakao. Pozostali bohaterowie znajdujący się poza placem wymian od razu wchodzili w rzyć lub udawali nieprzystępnych, aby potem okazać się opiekuńczy. Jedynie strażnik na wrotach tak jak w oryginale zaproponował informacje za piwo. Kolejne mrugniecie oka do fanów.
Jak na max godzinne grania dużo jest tam rozmów. Da się się więcej wycisnąć gdy się spróbuje coś jeszcze wycisnąć. Gdym nie znał wszystkie części serii czułbym się przytłoczony licznymi informacjami, które spadły lawinowo. Z drugiej strony, jeśli ktoś miał styczności z tą marką to doceni wzmianki będące skierowane do weteranów.
Teraz trochę o walce. Nie jest źle, co prawda ciut trudniej niż w oryginale, ale jedynie trzeba się przyzwyczaić. Użycie kilofa, czy maczugi jest praktycznie identyczne. Walcząc z mobami trzeba mieć wyczucie, czyli nie wymachiwać bezmyślnie bronią, a wyczuć moment kiedy uderzyć. Na tym etapie jedynie dało się uwzględnić to przy szarży i wysokości wroga. Jest to całkiem inaczej niż jak w starym G1. Tam machało się z prawej do lewej.
Dodano także łuk, który nie tylko dostał nową mechanikę, ale był jeszcze Op bronią. Zasadniczo psuło to balans. W czasie walki z ścierwojadami stałem bezpiecznie na skałach i odkryłem potęgę tej broni. Przytrzymując łuk gotowy do strzału celownik się zmieszał. Skutkiem takiego skupienia było zadawanie większych obrażeń.
Skro już wiadomo jak się bronić to warto pomyszkować, ale tak cichcem, aby nikt nie zauważył. Jak ma ktoś chęć to dalej kradnie się co popadnie bez konsekwencji. Ale co z bronią? Kilof czeka tam gdzie był i do tego jest tam pewna niespodzianka. Da się zwiedzić część tunelu która w G1 była niedostępna. Kretoszczury z jakiegoś powodu nie robią swoich animacji tylko niemalże od razu atakują. Dziwi mnie to tym bardziej, bo taki ścierwojad działa na tych samych zasadach, co oryginał i wiadomo jak się zachowa. Szczęśliwie dalej można ściągać moby na Npc, które chętnie pomagały.
Jednak nie zawsze tak jest… Po ponownym włączeniu gry z nieznanych powodów szkodnik stojący nad kopalnią stwierdził, że mnie zabije. Dając sobie spokój i licząc, że kolejne zadanie naprawi sprawę ruszyłem dalej i spotkałem Draxa. Gra jakoś nie zarejestrowała faktu zlecenia nowej misji i jego towarzysz dalej chciał zrobić z człowieka mielone. Ponowne wczytanie wcześniejszego stanu sprawiło, że ten pierwszy strzelił na mnie focha jak do niego poszedłem po raz „pierwszy”. Ponowiłem proces i poszedłem najpierw do Draxa i po raz trzeci „pierwszy raz zaczepiłem” typka, aby ten raczył w końcu zagadać. Koniec, końców można trafić do celu od razu lub iść naokoło.
Grafika w pierwszych wrażeniach jest pół, na pół. Nie jest najgorzej. Lokacje robią wrażenie bogato wypełnionych. Plac wymian był całkiem nie do poznania. Nie był to już ubogi obiekt z jakimś wyposażeniem. Teraz prezentował się jak twierdza. Równocześnie poczułem się zagubiony, gdzie Ja jestem? Nie bierzcie tego dosłownie, bo wszystko oczywiście wyjaśniono dokładnie. Po opuszczeniu części prywatnej i rozjeżeniu się po otoczeniu wiedziałem na co patrzę. Skok technologiczny uderza z pełną siłą.
Nie byłbym sobą i zajrzałem wszędzie, gdzie się dało. Odwiedziłem częściowo otwarte przejście do Khorinis z Gothic 2 i załatwiłem tam kretoszczury. Pod względem wyglądu lokalizacji demo robi wrażenie. Nacieki na ścianach jakie powstały są naprawdę szczegółowe. Rozglądając się po wnętrzu widać jak bardzo chciano oddać realistyczny efekt. Sztolnia główna sala i liczne przedmioty potrzebne kopaczom pozwały poczuć magię nostalgii z Starej Kopalni.
Błędy, tak błędów też nie zabrakło to co człowieka przywitało było tylko przedsmakiem technicznych niedociągnięć. Zaczynając od szalejącego szkodnika z Nowego Obozu, przez ustawienie się w pozycji startowej „T”. Poruszanie się po skałkach woła o pomstę do nieba. Utknięcie w zagłębieniu i „spadaniu w płytka przepaść” było dość częstym zjawiskiem. Ewentualnie jeszcze Świstak uwielbiał powtarzać jeden i ten sam tekst kilka razy z rzędu. W kopalni jest kilof będący jedynie ozdobą. Praktycznie nie dało się go podnieść. Wstyd! Następnie ktoś uznał, że maczuga będzie wydawać taki sam dźwięk przy wyciąganiu co miecz. Czego to ludzie nie wymyślą! Już wiem, mały bonusik. jak wczytałem sobie grę to ścierwojady leżące w wodzie wróciły to pozycji startowej.
Teraz jeszcze o drugim podejściu. Po zaznajomieniu się z wszystkimi dialogami, które swoją drogą były dość nie jasne odegrałem chama i prostaka. Przy polowaniu z Draxem ten zabija Nerasa jak obiecał. Nie zmieniło to faktu, że da się wykonać zadanie, o którym się teoretycznie się nie wie i usłyszeć w 99.9% te same monologi. Natomiast przy ognisku zamiast usłyszeć byłeś niegrzeczny, ale się poprawiłeś to okaże się coś całkiem innego. Z jednej strony gracz ma większa swobodę w kolejności wykonywania misji, a jednocześnie niszczy to całkowicie narracje.
Jeszcze małe wtrącenie do rzeczy, które nie wpisałem wcześniej. Animacje siadania i wstawania, o ile to pierwsza jest w akceptowalnym tempie, tak podnieść mógłby się minimalnie szybciej. Trafiłem na skargi dotyczące wchodzenie na drabinę. Tutaj już zupełnie nie wiem o co chodzi. Nie dość, że nie trzeba trzymać cały czas przycisku trzymania się to całość przebiega standardowo jak w każdej innej produkcji.
Kolejnym kontrowersyjnym wątkiem był czas reakcji Npc. Jak zapewne dobrze wiecie, po podejściu do kogoś z bronią spowoduje, że ten każe schować ją natychmiast. Taka sytuacja kończyła się spełnieniem polecenia lub zbieraniem się z gleby. Dziwnym trafem tylko Świstak zareagował natychmiast. Pomimo zwycięstwa nie dało się go wykończyć, czy nawet okraść.
P.S. Interfejs jest inspirowany tym z Gothic 2, ale wciąż mógł być bardziej przejrzysty, ale to już czepianie się na siłę. Bardziej istotne jest fakt, że oddaje te same wrażenia co 2001 r.
Podsumowując. Demo Gothic Remake daje spore nadzieje, co do pełnej wersji. Walka jest jak najbardziej w starym dobrym stylu z pewnymi zmianami. Jeśli znerfią łuki to zachowa się jakaś równowaga. Gothic nie może być nadto prosty na dzień dobry. Myślicie, że zapomniałem o wyglądzie postaci? Nie!!! Diego wygląda kiepsko i to jest rzecz niewybaczalna. Powinni dać całkiem nowy model postaci, reszta jest do przyjęcia, choć poznać się ich nie dało (śmiech). Sporo jest tego do mniejszej lub większej poprawy, ale drogą jaką obrali nie jest zła tylko za bardzo kołują po niej.







.jpg)









