Sniper Elite III oferuje dużo poziomów trudności. Wybrałem Sniper, bo wydawał się być czymś w rodzaju normala. Zgadnijcie co? O ile wszelkie podpowiedzi typu podświetlane obiekty na takim samochodzie są rzeczywiście wyłączone, tak już komunikaty i gadający protagonista cały czas trzymają za rękę, aby człowiek się nie zaciął choćby na chwilę.
Jak o wskazówkach mowa oprócz monologów wewnętrznych dochodzą notki ostrzegające o poszczególnych przeciwnikach. Na dokładkę dołożono kogo się spodziewać i jak sobie z nimi radzić. Nadmienię o pewnym fakcie. W ramach już gadającego snipera zabrakło mi jednej rzeczy. O ile powiedział o pierwszych pobocznych aktywnościach tak już opcjonalnych, opcjonalnych ani razu nie wzmiankował. Brak informacji o tym sprawiło odjęcia braku wykonania 100% misji.
Wracając do tematu. SE3 próbuje nadać pewnego realizmu produkcji i każe uwzględniać pewne elementy jak na przykład: oddech tak, aby ręce się nie ruszały zbyt gwałtownie. Innym było oznaczenie ważnych rzeczy na mapie. Tutaj też idą powiadomienia, aby tam zaglądać. Tylko po co to robić, jak wszystko jest oznaczone gwiazdami widocznymi w polu widzenia. Nadmienić należy, że klawiszologia jest dość niewygodna i warto wszystko ustawić według własnych upodobań.
Eksterminując kolejne lokacje wyłapałem szybko schemat działania Si. Jak już wiadomo pojedynczy strzał z snajperki lub karabinu ściąga wszystkich. Natomiast oddalenie się na bezpieczną odległość sprawia, że jest już bezpiecznie. W takiej formie działania jedynie używanie krótkiej broni ma prawo bytu. Sytuacje da się zmienić, ale nie jest jakoś znacznie lepsza.
W Sniper Elite III da się strzelać na ponad 200 m, co daje całkowita bezkarność. Problem polega na tym, że nie trzeba niczym się przejmować i tylko czekać na odpowiedni moment. W takim wypadku wraca się do bardziej niewygodnego, ale satysfakcjonującego sposobu gry. Pomimo robienia zwiadu przed atakiem wielu przeciwników potrafi się tak skutecznie schować. Źle to ująłem są oni rozstawieni w taki sposób, aby mogli zaskoczyć z niespodziewanego miejsca.

Wykorzystując dobre miejsce do kampanienia ustrzeliłem 3 z 4 Niemców. Zastanawiałem się, gdzie ten czwarty? Okazało się, że zrobił spore kółko i podszedł od tyłu. Bardzo sprytnie, lecz nic to nie dało. Wielokrotnie wykorzystywałem kamerę tak, aby wyjrzeć w niedostępne miejsce. Drobne wykorzystanie tego co oferuje produkcja na swoją korzyść plus granaty, które okazały się wyjątkowo skuteczne. Zaliczyłem w związku z tym pewną niespodziankę. Jeden z owych ładunków trafił w cel misji, którego nie zważyłem. Wybuchów było tyle, że zastanawiałem się co ja odwaliłem.
Podobną sytuacje zaliczyłem z neutralizacją wroga na maksymalną odległość z której dało się celować. Trafiałem w jakąś bombę, bo widoczne z daleka „fajerwerki” były całkiem udane. Przy tej okazji zapytam was co trafialiście częściej? Głowę, czy nerki? Usilnie staram się jak w Sniper Elite V2 trafić w jaja tak dla beki, a tu figa. Jednak z nieznanych powodów wspomniane nerki idą jak szalone.
Przed rozpoczęciem misji należy zebrać drużynę, broń znaczy się. Jak to w tej serii bywa wyposażenie jest różnorodne, a do tego można je dostosować do swoich potrzeb. Szkopuł w tym, że trzeba to odblokować robiąc postępy w grze, czy to przychodzenie misji.
Pogadajmy teraz o ulepszeniach… Czy dostaje się je od tak robiąc misje? Tak i nie, ale o co kaman? Na każdej mapie jest Npc, który posiada interesująca gracza modyfikacje. Trzeba go odnaleźć i załatwić. Nie jest to w żadnym momencie sygnalizowane warto się tym zainteresować, aby czegoś nie pominąć.
Misja z ratowaniem informatora nauczyła mnie jednego. Skrypty jakie tutaj dodano są naciągane. Wrogowie mają „rozbudowane” zaprogramowane reakcje, ale to jest pic na wodę. Przy odpowiednim ustawianiu się koszenie ich hurtowo jest czymś tak naturalnym, że aż oczywistym. Czemu? Z dość prostego powodu kompletnie olewają stertę ciał na jaką trafiają. Zabrakło mi tutaj jakiejś próby wypłoszenia gracza z nory.
Równocześnie dzieje coś innego. Strategia ta mimo swej skuteczności nie gwarantuje wyjścia bez szwanku. Nie chodzi tu o odsłonięcie się, ale o zaliczenie obrzeżeń od grantu, który nie może zranić jak się jest zasłonięty ścianą w sumie grubym murem. Lecz tutaj niespodzianka jakimś cudem system uznał to za udany atak.
Jeszcze parę słów o aktywnościach pobocznych. Devowie dali dość sporą swobodę przechodzenia misji. Nie można też ukrywać faktu, że lubią narzucić swoją wizję idealnego przejścia. Porównać można to do passa pokazującego jak jechać w ścigałkach. Takie coś bardzo się gryzie, a do tego jest każące dla tych, którzy widzą inne rozwiązanie. Dobrze, że choć nie krytykują za takie improwizacje.
Gra jest naprawdę krótka, a do tego od szóstej misji zmienia się odczuwalnie koncepcja rozgrywki. Lokacje zaprojektowana tak, aby gracz mógł mieć jeszcze większe możliwości zachowania całkowitej mobilności. Używanie snajperki stało się przez to o wiele mniej karane. Na mapach dodano sporo dodatkowych dróg, które w zmyślny sposób można wykorzystywać, aby flankować przecinków od dowolnej strony.
Oprócz zalet zaobserwowałem kolejne błędy. Npc uwielbiało strzelać przez osłonę, ba taki szwab z swoją Mp40 potrafił trafiać niczym snajper z dużej odległości, dobry skubaniec. Prawdziwych snajperów też nie brakuje, ale nie są oni problemem samym w sobie. Zwróciłbym uwagę na sposób jaki system zalicza zadawane obrażenia. W trybie skupienia czarno na białym oznaczany jest punkt, w który został trafiony cel. Wielokrotnie trzeba powtórzyć akcję, aby zostało to zaliczone jako udany atak.
Odpowiedzią jest często, gęsto i z dość sporego kalibru. W takich momentach prosiłoby się, aby osłona została w jakiś sposób uszkodzona. Bo dziwie to wygląda jak wszystko jest całe, a dostaje się komunikat koniec gry lub jakieś obrażenia. Brakuje też systemu zniszczeń otoczenia.
Siódma misja, prawie koniec wszystko idzie zgodnie z narracją misji. Tylko niech mi ktoś powie skąd do jasnej cholery, gdzie chowała się ta armia? Na samym początku misji wyciąłem wszystkich w pień, a tu nagle z dosłownej pustki wszyscy wyskakują. Na to i inne pytania raczej się nigdy nie dostane odpowiedzi. Lecz jak na to nie patrzeć psuje to pewną imersję. Pomijać bycia jednoosobową armią. Do tego wszystkiego niepotrzebnie przedłuża się cała misja. Oprócz celów opcjonalnych w kółko trzeba latać po mapie i wykonywać gówna cele, które wyraźnie dodano, aby kampania była ciut dłuższa
Ostanie dwie misje to prawdziwy koncert. Tylko dyrygent nie był w najlepszej formie i wszystko się tak jakby posypało. O ile widok wrogów w bazie nie robi żadnego wrażenia. W sumie dość logiczne to jak po raz któryś wychodzą z jakiejś nicości, bo jest jeszcze jeden cel do odhaczenie zaczyna być to śmieszne.
Sądziłem, że poprzednie zadania zaczęły się zmieniać w stosunku do tych pierwszych. Myliłem się, dopiero tutaj widać jak na dłoni tą metamorfozę, w której snajperka odegrała całkowicie pierwsze skrzypce. Do tej jakże pięknej całości dorzucono maniakalne strzelanie przez obiekty i brak chęci podążania za celem. Warto jednak zaznaczyć, że nowy błąd pojawił się na samym finale.
Fabuła póki co przypomina coś ala Metro 2033 skojarzenie to przychodzi na myśl z powodu monologów protagonisty między misjami. Streszcza sytuacje i omawia co tam będzie do zrobienia. Po pierwszych godzinach nie ma nic szczególnego do zaoferowania. Kropka nad i było żałosny pokaz pisania scenariusza. Banalne teksty: ty i ja jesteśmy tacy sami. Albo, znaczy się plus wejście antagonisty w stylu Szklanej Pułapki kto oglądał zrozumie co nie tam nie trzymało w finale kupy.
Szkoda tylko tego jak gra się zablokowała na pierwszym przerywniku. Warto nadmienić o jednym błędzie. Przenikanie obiektów jest w tej produkcji tak częste i gęste, że aż boli. Podobnie spraw się ma z zawieszaniem systemu. Dopiero przejście grafiki na wysokie coś pomaga. Podobna sytuacja była z SEV2 tam należało grać na średnich.
Ciąg dalszy problemów gra dalej potrafi się zawiesić na początku sesji. Zabawne jest to, że po przejściu na tryb okienka, aby wyłapać co się przeciążyło to wszystko działa w najlepszym porządku. Problem ten nigdy nie pojawił natomiast już w kolejnych godzinach. Na szczęście później już działała bez jakichkolwiek problemów.
P.S. Naprawić by mogli chociaż wieszanie się całego systemu. Pół biedy jakby wrzucało do pulpitu, ale to wymagało resetu PC.
Podsumowując, czy warto zagrać w Sniper Elite III? Jeśli się szuka pozornego wyzwania na parę wieczorów to można. Poziom średni to w sumie bardziej prosty tylko z mniejszymi podpowiedziami wizualnymi. Nie uchroniło to jednak mnie przed paplającym protagonistą, który traktuje gracza jak idiotę i dosłownie wszystko podpowiada. Ocena końcowa 6.5/10